19. Szklany mur

13 1 5
                                    

Jaspers rozlał whisky do dwóch szklanek. Podniósł tacę i przeniósł ją na stół, przy którym siedział Isaksen. Szum drzew dobiegający z zewnątrz przez otwarte okno łączył się z łagodną, jazzową melodią. Muzyka sączyła się z wielkiego gramofonu, który stał na stoliku w kącie i na którym gospodarz dwie minuty wcześniej nastawił płytę.

– Louis Armstrong – powiedział, stawiając szklankę whisky tuż przed Isaksenem. – Znasz?

Nauczyciel pokręcił głową, nie odrywając wzroku od złotego, klarownego trunku.

– W Ameryce teraz każdy go zna – mówił dalej Jaspers. – Nie znajdziesz drugiego, który tak by grał na trąbce. Mam jeszcze pięć innych jego płyt, jeśli byłbyś zainteresowany.

– Wolę klasykę – stwierdził krótko Isaksen i pociągnął mały łyk ze szklanki. – Ale whisky bardzo dobra.

– Najlepsza, jaką mam – Jaspers uśmiechnął się szeroko. – Jak chcesz, mogę zmienić płytę. Gdzieś tu powinienem mieć jakiegoś Mozarta.

– Zostaw – Isaksen zatrzymał go gestem ręki. – Nie przyszedłem tutaj słuchać muzyki.

Gospodarz usiadł z powrotem na krześle i, z niezmiennym uśmiechem na twarzy, popatrzył na swojego rozmówcę. Zaczekał chwilę w nadziei, że Isaksen sam zacznie mówić, ale ten skupił się na sączeniu whisky. Jaspers nie znosił ciszy, więc postanowił podtrzymać jakoś rozmowę i przy okazji rozluźnić nieco swojego gościa:

– Jak sobie radzą uczniowie?

– Martinsenowie? Są bystrzy – stwierdził nauczyciel. – Chłopak ma kłopoty z matematyką, ale dziewczynka jest bardzo wszechstronna. Znacznie wybiega poza program. Za kilka miesięcy można by realizować z nią tematy z czwartej klasy. Obydwoje są sumienni i w miarę zdyscyplinowani. Czego nie można powiedzieć o Fischerze.

– Sprawia problemy?

– Spóźnia się na lekcje, nie uczy się i pyskuje. Jest przemądrzały. Ma zaledwie piętnaście lat, a wydaje mu się, że zjadł wszystkie rozumy. No i przejawia zupełny brak dyscypliny.

– Rozmawiałeś o tym z jego ojcem?

– Nie. I nie mam zamiaru. Widziałem go kiedyś na budowie i powiem ci: niedaleko spadło jabłko od jabłoni. Więcej czasu spędza na żarcikach i pogawędkach z kolegami niż na solidnej, uczciwej pracy. Poza tym pije przy robocie – sam widziałem. Nie chcę donosić, ale skoro już przy tym jesteśmy, to chyba powinieneś wiedzieć.

– Na pewno nie on jeden – Jaspers znów się uśmiechnął.

– Bagatelizujesz sprawę, ale to są ludzie, którym powierzasz budowanie tej swojej utopii. Powinieneś być ostrożniejszy. A wracając do Fischerów, to w sumie ciekawi mnie jedna rzecz. Chyba późno mieli syna, prawda? Matka ma chyba koło pięćdziesiątki, a dzieciak ma dopiero piętnaście lat.

– Mikkel nie jest ich pierwszym synem.

– Nie? – zdziwił się Isaksen. – A gdzie jest pierworodny?

– Umarł wcześnie.

– Skąd wiesz?

– Od Holgera – wyjaśnił Jaspers. – Kiedyś o tym wspomniał, ale nie opowiadał zbyt wiele. Słuchaj, może porozmawiasz z jego żoną o problemach młodego? Ona cię posłucha.

– Zastanowię się – stwierdził Isaksen i przeczesał palcami swoje rzadkie, płowe włosy – Ale wiesz, to nie jest temat, z którym do ciebie przychodzę.

– Nie? – Jaspers udał zdziwienie i ponowił swój szeroki uśmiech. – Więc z czym? Nie trzymaj mnie już w niepewności.

– Nie wiem, czy będę w stanie dalej tu pracować – powiedział nauczyciel niemal jednym tchem.

AzylOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz