Siedzieli upakowani w ciasnym jeepie, co i rusz podskakując na wyboistej, błotnistej drodze. Ta zdrajczyni Inga siedziała z przodu u taty na kolanach, a Niels musiał usiąść akurat koło pana Isaksena, skazany na wdychanie wydzielanych przez niego alkoholowych oparów. Pani Fischer siedziała nieruchomo z brzegu i od czasu do czasu pociągała nosem, z kolei pan Jaspers cały czas nerwowo rozglądał się na boki, próbując wypatrzeć przez ścianę deszczu najmniejsze oznaki zagrożenia.
Nikt nie wiedział, co mogło oznaczać to tajemnicze wycie, ale na pewno nic dobrego. Chłopiec bał się, że bestia na nich poluje. A konkretnie na niego i Mikkela. Naruszyli jej teren i teraz się mści. A może byli zbyt blisko odkrycia tajemnicy run? W końcu to nie mógł być przypadek, że zwierzę wskoczyło od razu do pokoju Mikkela. Gdyby polowało z głodu, tak jak mówił tata, mogłoby wybrać łatwiejsze cele, na przykład dorosłych na dole. Niels miał pewność, że to nie przypadek i że on może być następny.
W oddali zobaczył ich auto, które wciąż tkwiło samotnie na skraju drogi. Podświadomie spodziewał się, że samochód będzie przewrócony na bok, jego szyby rozbite, a na karoserii będą widniały ślady olbrzymich pazurów. Podejrzewał, że bestia, która podąża jego tropem, rozładuje swój gniew na obiekcie, z którym Niels miał ostatnio styczność. Jednak mały, żółty samochodzik stał dokładnie w tym samym miejscu, w którym go zostawili, w stanie całkowicie nietkniętym. Pan Jaspers wyminął go i jechał dalej w stronę wschodniego wzgórza.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy jeep zatrzymał się już pod domem. Pan Fischer od razu zamknął bramę, a pasażerowie powoli wygramolili się z samochodu i ruszyli gęsiego do drzwi wejściowych. Mamie na szczęście nic nie było, chociaż wyglądała na bardzo przejętą. Mikkela położyli tymczasowo w pokoju Nielsa. Tata zaproponował, że przygotuje miejsce w piwnicy, gdzie będzie o wiele bezpieczniej niż w domu, ale z jakiegoś powodu pani Fischer za żadne skarby nie chciała się na to zgodzić.
Dorośli natychmiast zajęli się umacnianiem domu. Tata wyniósł z piwnicy jakieś stare deski, którymi zaczęto zabijać okna. Przed domem rozciągnęli drut kolczasty, który następnie nawinęli na małe paliki i krótkie kije powbijane w trawnik. Chłopiec nie spodziewał się, że mieli jeszcze aż tyle drutu. Nie był pewien, czy to przypadek, czy też tata specjalnie zamówił takie ilości, przewidując sytuację taką jak ta.
Dzieci znów miały zakaz opuszczania kuchni, więc chłopiec usiadł na taborecie przy jeszcze niezabitym oknie i obserwował trwające prace. Wiedział, że wkrótce go zawołają i będzie musiał pokazać im swoją mapę. Powoli przechodził mu też gniew na Ingę, bo w zasadzie dzięki temu, że go wydała i powiedziała o mapie, tata i reszta będą mogli szybciej znaleźć stwora na jego terenie.
Niels musiał przyznać, że tata sprawnie wszystko zorganizował. I to na poczekaniu. Nigdy nie widział go w roli przywódcy. Do pewnego stopnia był dla niego autorytetem, jak to ojciec, ale wspólny czas spędzali raczej na grach, zabawach i żartach. Dziś był jakby zupełnie innym człowiekiem. Był stanowczy, rozsądny, trzeźwo myślący, a co najważniejsze – wszyscy go słuchali. Potrafił zbić każdy argument. Jego decyzje były trafne, a przynajmniej takie się wszystkim wydawały. Nikt nie miał lepszych pomysłów od niego. Chyba był dumny z ojca, który w chwili kryzysu potrafił zachować zimną krew. To była bardzo cenna umiejętność, którą Niels sam chciałby kiedyś posiąść. Miał szczerą nadzieję, że takie rzeczy się dziedziczy i wkrótce znajdzie w sobie podobną odwagę. Jednak póki co siedział na kuchennym taborecie oparty o parapet i z całych sił walczył, by powstrzymać to nieznośne drżenie nóg.
CZYTASZ
Azyl
Mystery / ThrillerLata 50. XX w. Dwie rodziny osiedlają się na małej bałtyckiej wyspie Waldenholm oddanej niedawno pod osadnictwo cywilne. Choć Martinsenów i Fischerów różni praktycznie wszystko, bardzo szybko będą musieli znaleźć wspólny język, aby przezwyciężyć gr...