Od rana nieprzerwanie lało. Jacob ubrał płaszcz i włożył kapelusz, po czym pobiegł do samochodu, przeskakując błotniste kałuże przed domem. Szybko skrył się w aucie i zapalił silnik. Podjechał bliżej drzwi wejściowych, żeby dzieci miały krótszą drogę i za bardzo nie zmokły. Zatrąbił klaksonem, a po niecałej minucie zza drzwi wysunęły się dwie drobne postaci w grubych kurtkach i wysokich kaloszach. Jacob machnął do nich ręką, żeby ruszały się żwawiej i usiadły w końcu w samochodzie.
– Co tak ospale? – zapytał, gdy dwójka dzieci zajęła już swoje miejsca na tylnym siedzeniu.
– Zimno – odpowiedział Niels.
– I śpiąco – dodała Inga, ziewając.
– Nie wyspaliście się?
– Przez tę burzę nie mogłam zmrużyć oka.
Zjechali w dół zbocza. Jacob prowadził bardzo powoli i ostrożnie, by nie stracić przyczepności i nie ześlizgnąć się z drogi. Wycieraczki pracowały na pełnych obrotach, ale i tak nie nadążały z odprowadzaniem wody z przedniej szyby. Burza już minęła, ale ulewa w ogóle nie zelżała.
– Nie wiem, czy uda mi się was dowieźć na czas – powiedział Jacob, gdy byli mniej więcej w jednej trzeciej drogi.
Warunki były fatalne, co chwila musieli omijać jakąś mulistą kałużę, czasami całkowicie zjeżdżając z drogi i ocierając podwoziem o przydrożną roślinność. W pewnym momencie Jacob za szybko wrócił na drogę i wpadł lewym tylnym kołem w sam środek skrytej pod wodą dziury. Odruchowo dodał gazu, żeby się z niej wydostać, ale samochód ruszył się tylko o centymetr. Gdy zwolnił pedał, koło z powrotem zsunęło się do kałuży.
– No nie – mruknął pod nosem.
Jeszcze raz spróbował wyjechać z bagnistej pułapki, ale samochód wydał z siebie tylko przeciągłe wycie, tym razem w ogóle nie ruszając się z miejsca.
– No nie – powtórzył Jacob, tym razem głośniej.
– Co się stało? – spytała Inga.
– Utknęliśmy – wyjaśnił Niels. – Mamy cię popchnąć?
Jacob pokręcił głową.
– Nie dacie rady.
Gorączkowo zastanawiał się nad innym rozwiązaniem. Tylko on mógł wypchnąć samochód z kałuży, ale będzie potrzebował pomocy.
– Niels, dosięgniesz pedałów, no nie?
– Jasne – odpowiedział chłopiec z entuzjazmem. – Mogę?
– Nie mamy innego wyjścia. Ktoś musi dodawać gazu, kiedy ja będę pchał. Chodź, usiądziesz na moim miejscu.
– Juhuu!
Niels wyskoczył szybko z samochodu i zajął miejsce w fotelu kierowcy, z kolei Jacob usiadł chwilowo w fotelu pasażera, żeby objaśnić wszystko synowi.
– Ten pedał po lewej to sprzęgło. Musisz je nacisnąć, zanim dodasz gazu. Gaz to ten pedał z prawej. W środku jest hamulec. Jak wyjedziesz z kałuży, dociśnij go, żeby zatrzymać auto.
– Tato, wiem do czego jest hamulec.
– Najważniejsze jest wyczucie sprzęgła i gazu. Nie możesz za szybko puścić sprzęgła, bo zgaśnie ci silnik. Jeśli tak się stanie, zapalasz go tutaj.
– Jasne, to proste.
– Spróbuj dodać gazu, tak na próbę. I pamiętaj, o czym mówiłem.
Silnik zawył głośno.
CZYTASZ
Azyl
Mystery / ThrillerLata 50. XX w. Dwie rodziny osiedlają się na małej bałtyckiej wyspie Waldenholm oddanej niedawno pod osadnictwo cywilne. Choć Martinsenów i Fischerów różni praktycznie wszystko, bardzo szybko będą musieli znaleźć wspólny język, aby przezwyciężyć gr...