— Komórczak pokonaj ich! — krzyknął Freeza.
Nagle Cell dostał mocne uderzenie nogą w twarz i odleciał na kilka metrów. Saiyanie spojrzeli na sprawcę ciosu. Każdy był zdezorientowany. Bardock kucał obok Margo i chciał jakoś pomóc, musiał zrobić cokolwiek.
Do dziewczyny podszedł sprawca ataku. Czuła jakby go znała, ale nie umiała zrozumieć skąd. Patrzył na nią z uśmiechem wystawiając dłoń.
— Witaj Margo. Jestem Paikuhan, miło mi cię w końcu poznać, osobiście.
Mężczyzna pomógł jej ustawić się do pionu, podparła się o Bardocka niepewnie. Nie mogła zrozumieć skąd ją znał? Zmarszczyła brwi słysząc „w końcu osobiście".
Trenuje u Wielkiego Króla — wyjaśnił Goku —Masz przyjąć pomoc! — dodał rozkazująco. Nie miała wyboru. Jej przyjaciel był pewien mocy Paikuhana.
— Skoro znasz Goku, pozostaje mi tylko podziękować za pomoc — powiedziała z uśmiechem.
— Po to przybyłem, z polecenia Dai Kaio — wyjaśnił i obronił ich przed atakiem Cella. — Do tego wiem, że Goku chce, abyś trenowała.
Komórczak próbował atakować, a on odpierał każdy ruch. Była pod wrażeniem tego co robił. Szczególnie jak przewiduje ruchy przeciwnika i marzyła aby z nim trenować.
— Bardock macie się w to nie wtrącać! — Powiedziała do Saiyan. — Zajmijcie się resztą!
Mężczyzna nie był przekonany do jej pomysłu, wolał być przy dziewczynie i reagować kiedy będzie potrzeba. Mimo to poleciał za Vegetą, nie mógł być przy Margo. Wściekłaby się gdyby obserwował lub co gorsza, próbował pomóc.
Margo razem z towarzyszem ruszyła do ataku na Cella. Saiyanie udali się dalej. Przed nimi stanęło dwóch sprzymierzeńców Freezy. Dodoria i Zarbon. Pierwszy to gruby, różowy z kolcami potwór, a drugi dobrze zbudowany o jasnozielonej karnacji i zielonych włosach.
Dodoria atakował Króla, zaś Zarbon skupił się na Bardocku. Mężczyzna nie miał większych problemów, czuł jednak, że moc Margo ciągle wzrasta. Zerknął w jej stronę, jej Ki co jakiś czas przepływał złoty kolor.
Bez problemu razem z przybyszem wtrąciła Komórczaka do lochu. Jednak energia dziewczyny zaczęła znacząco opadać, nie miała nad tym kontroli. Bardock pokonał Zarbona, oni Cella. Chciał podlecieć do Margo i być obok gdyby nagle dostała ataku.
Zerknął na Króla, przegrywał. Dodoria wycelował w niego wiązkę Ki, prosto z buzi. Bardock doskonale pamiętał ten atak z dnia, kiedy zostali zabici jego najlepsi przyjaciele, sam przeżył ten atak.
— Vegeta! — krzyknął i obronił mężczyznę własnym ciałem.
Upadł, tracił siły, czuł, że to jego koniec. Vegeta kucał przy nim i wiedział, że to jego wina. Był słaby, a Bardock go uratował oddając swój byt. Będzie mógł przeżyć złowrogie spojrzenia reszty Saiyan, nienawiść Gine. Dopiero myśl na reakcje Margo przyprawiła go o zawrót głowy. Widział ich treningi, wiedział, że są blisko. Ona znała prawdę i była blisko jego doradcy.
Margo razem z Paikuhanem pokonali Dodoriana. Dziewczyna kucnęła przy Bardocku. Jego Ki stawała się coraz słabsza, jeszcze chwila i zniknie bezpowrotnie. Mrużył oczy z bólu.
Widząc całą sytuację, dołączyła do nich Gine. Kobieta cała trzęsła się ze strachu. Wołała do niego, aby się nie poddawał. Nie chciała stracić kolejnej osoby ze swojego życia. Brak młodszego syna był dla niej ciosem, ale utrata Bardocka była jak zabójstwo.
Dziewczyna na nią patrzyła i to rozumiała. Dojrzała powolną łzę z kącika jej oka. Otarła ją z serdecznym uśmiechem, złapała zanim dotarła do połowy policzka.
CZYTASZ
Hybryda [Korekta 3/61]
FanfictionDragon Ball to opowieść o przygodach kilku przyjaciół. Historia zaczyna się od poznania małego, dziwnego chłopca z ogonem, który nazywa się Son Goku. Pewnego dnia spotyka on Bulmę, z którą wyrusza na swoją pierwszą przygodę w poszukiwaniu Smoczych K...