021 - Turniej

88 4 1
                                    


Margo poczuła znajomą energię. Spojrzała w tamtą stronę. Z uśmiechem stał Goku. Dziewczyna podbiegła i się przytuliła, ściskając z całych sił. Tęskniła za nim i cieszyła się, że się zjawi. Chciała mu wszystko pokazać i wrócić do domu.

— Jeszcze chwila i mnie zmiażdżysz. — Zaśmiał się, delikatnie ją odsuwając. — Stałaś się niesamowicie silna.

— Jeszcze nie zaczęła treningu z Paikuhanem, a ty już po mnie przyszedłeś? — Zmarszczyła brwi.

— Przyniosłem ci tylko płyn. — Pokazał na siatkę, którą trzymał. — Dalej masz nad głową aureolę.

Goku z uśmiechem pomachał innym, no tak każdego poznał podczas pobytu w zaświatach po ataku Komórczaka.

Spojrzał na Margo, która o dziwo nie była zła. Uśmiechała się od ucha do ucha. Nagle odbiegła i przyniosła swój miecz, chwaląc się, że go opanowała do perfekcji. Pokazywała jak atakuje i się nim broni, a on tylko patrzył z zachwytem. Był spokojny o jej stan, nie zdenerwowała się, kiedy wpadł nie po nią, a po to aby dać jej płyn od Bulmy. Przyjęła to raczej spokojnie.

— Goku chyba czas do domu. — Usłyszeli Dai Kaio. — Poznałeś warunki treningu Margo.

— Tak, Czcigodny. — Pokłonił się przed starcem, spojrzał na dziewczynę. — Syn Nao jest zdrowy i pełny sił, a ty robisz niesamowite postępy. Wszystko jest na swoim miejscu. Niedługo wrócę, ale już po Ciebie!

Przystawił dwa palce i zniknął. Margo wiedziała, że warunkiem treningu jest nieobecność Goku, ale przecież on był jej potrzebny, to dzięki niemu miała Saiyańską krew. Wyjęła z torby jedną z fiolek i wypiła. Płyn nie miał zupełnie smaku, jednak go nie lubiła, bo pokazywał jej słabości. Musiała go stosować jak jakieś lekarstwo. Resztę zaopatrzenia podała Kaio. Stanęła przed swoim przeciwnikiem trzymając miecz. Była gotowa na walkę przy użyciu tej broni.

Cyd był rycerzem, więc znał tą broń jak nikt inny. Zacięcie z nim walczyła, każdy jej ruch mieczem był odpierany, nie chciała atakować pięściami, musiała nauczyć się swojej broni najlepiej jak tylko się dało. Czuła swoją porażkę, nie miała doświadczenia, a Cyd miał i to wieloletnie. Ona swój pierwszy miecz dostała od Osamu na dzień przed ruszeniem do Gohana.

W pewnym momencie jej przeciwnik pokonał ją. Powalił ją i wyrzucił miecz celując koło twarzy dziewczyny. Wyjęła go pewnie z ziemi i mu podała kłaniając się.

— Proszę naucz mnie — wyszeptała.

— Po co? — zapytał, odbierając swoją broń — Skoro twoje pięści są mocniejsze od nie jednego miecza? Nimi możesz wygrać.

— Jednak nie zawsze mi pomogą w walce — wyjaśniła patrząc na przeciwnika. — A jeśli pojawi się przeciwnik dla którego moje pięści będą za słabe?

— Twoje ciało stało się mocne jak beton czy inny wytwór ziemian — zaczął. — Twoja prędkość jest niesamowita, a serce czyste jak kropla rosy, jednak za bardzo skupiasz się na analizowaniu wszystkiego.

— Czuj, nie myśl...

— Poczuj swoją broń — wyjaśnił Cyd. — Bądź jednością z mieczem, jakby był przedłużeniem twojej dłoni.

On sam trzymał swoją broń i jej to obrazował. Było widać z jaką łatwością go trzyma, a podczas walki świetnie nim operował. Musiała się tego nauczyć.

— Margo zacznij czuć, bez analizowania — dodał Kaio stając naprzeciwko. — Przypomnij sobie sytuacje ze statku, kiedy całowałaś się z Trunksem, chciałaś poznać każdy aspekt zamiast poczuć i do czego to doprowadziło?

Hybryda [Korekta 3/61]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz