002 - Pierwszy sukces.

199 15 2
                                    

Goku, trzymając Margo na plecach, leciał do pierwszego punktu treningu. Za nimi podążał Goten. Mężczyzna zerkał na niego co jakiś czas. Zastanawiał się, co mu chodzi po głowie. Sam z siebie wyrwał się do treningu. Westchnął, wyobrażając sobie, co powie Chi Chi, jak tylko się o tym dowie. Będzie wściekła i to on będzie musiał się tłumaczyć.

— Synu, jeśli masz zamiar uprawiać amory, to zapomnij.

— Ojcze! Zawsze chciałem być silny, tak jak ty — odpowiedział urażony. — Wiesz, że bardzo lubię treningi z tobą, a jeśli przy okazji ma być przy tym obecna piękna dziewczyna, to czemu nie mogę tego połączyć? — zapytał, wiedząc, że on i tak go nie zrozumie. Mężczyzna spojrzał na niego z troską.

— Obiecaj, że nie opuścisz się w nauce, dobrze? — upewnił się Goku.

— Dobrze, ale zwykle to mama o to dbała.

— Jako ojciec chyba powinienem też myśleć o waszej przyszłości, a nie tylko o treningach.

Chłopak spojrzał na swojego ojca ze zdziwieniem. Nigdy nie martwił się o ich edukację. Oczywiście nie raz podkreślał, że jest dumny z ich wyników w nauce, ale prawdziwą radość dawały mu efekty w sporcie. Goten poczuł, że to właśnie nowa przyjaciółka miała wpływ na Goku. Przerwał przemyślenia, gdy dotarli na miejsce. Była to mała wyspa, na której znajdował się nieduży różowy domek z napisem Kame House. Wiecznie otwarte okno i brązowe drzwi z szybą, do których prowadziły trzy schodki — był to dom Mistrza Roshiego, jednego z pierwszych trenerów Goku. Po odgłosie grającego telewizora w pomieszczeniu rozpoznali, że Genialny Żółw aktualnie tu przebywał.

— Dziadku! Mam dla ciebie ucznia.

— Goku, wiesz, że już nikogo nie przyjmuję. — Usłyszeli odpowiedź z domu.

Goku dobudził Margo i cała trójka weszła do pokoju Genialnego Żółwia. Salon połączony z kuchnią — wszystko w jednym pokoju: duża szafa, mały telewizor naprzeciwko kanapy i stolika. Margo zaczęła się rozglądać. Poczuła się tu bardzo dobrze, miało to po prostu swój klimat.

— Myślę, że zrobisz wyjątek — powiedział mężczyzna, wskazując na dziewczynę.

Do Margo podbiegł Mistrz Roshi. Był to niski, łysy starszy mężczyzna z krzaczastymi brwiami i białą brodą. Miał na sobie pomarańczowe kimono, skorupę żółwia i — nawet w pomieszczeniu — ciemne okulary na nosie. Dziewczyna ścisnęła mocniej Goku, przerażona postawą Genialnego Żółwia.

— Mam trenować to piękne dziewczę?

— Dokładnie — odparł Goku, podchodząc do szafy.

Wyjął z niej pomarańczowy strój i podał go dziewczynie. Podążała wzrokiem za starcem, trzęsąc się ze strachu.

— Bulma na pewno przygotuje dla ciebie coś innego, ale na tę chwilę ubierz to, żeby nie rozpraszać dziadka.

Margo poszła się przebrać do łazienki. Bała się niesamowicie. Mistrz Roshi nie wywarł na niej dobrego wrażenia. Wiedziała, że jest dobry, ale dlaczego akurat miała iść do niego? Stanęła przed lustrem. Było to jedno z pierwszych ubrań Goku. Miało kilka obtarć i Kanji Genialnego Żółwia. Mimo upływu lat i kilku walk, pomarańczowy materiał trzymał się całkiem dobrze. Czuła się w nim doskonale, jakby właśnie na nią czekał. Powoli wyszła z toalety i zobaczyła, jak Goku klęczy przed mistrzem, a obok siedzi jego syn.

— Dziadku, proszę, trenuj ją i mojego syna!

— Dobrze, wiesz, że dla ciebie jestem w stanie dużo zrobić, jednak chcę, abyś był na treningach.

Hybryda [Korekta 3/61]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz