047 - Najgorszy przeciwnik

61 0 0
                                    

Margo szła przez miasto i się rozglądała. Metropolia była dość typowym miejscem. Każdy gnał przed siebie, nie oglądając się wstecz. Kawiarnie, bary i sklepy były zapełnione przez obywateli, którzy ochoczo wydawali pieniądze. Sama chciałaby do nich dołączyć, jednak nic jej się nie podobało. Czuła się obca. Pamiętała, że zawsze na taki wyprawy szła z rodzicami i bratem lub z Nao.

Była ciekawa co u niej i dlaczego się nie odzywa? Może przestały się przyjaźnić? Nie miała nawet telefonu aby zadzwonić i czegoś się dowiedzieć. Zdecydowanie musiała o tym porozmawiać z bratem.

Dojrzała telebim na największym budynku w tym miejscu. Była tam doktor Bulma, obok której stała właśnie ona. Obie rozmawiały między sobą pokazując jakiegoś robota. Zaczęła się cofać nie rozumiejąc zupełnie co się dzieje, odbiła się od kogoś. Kiedy się odwróciła zobaczyła mężczyznę, który się jej śnił. Patrzył z uśmiechem. Poczuła jeszcze większy strach niż do tej pory.

— Mówiłem, że to ja Cię znajdę! — Zaśmiał się, pokazując znak zwycięstwa.

— Kim jesteś? — wydukała z przerażeniem

— To ja Goku. — Nachylił się. — Jesteś Margo? — Przytaknęła, na nic więcej nie umiała się zdobyć. — Vegeta jest wściekły więc lepiej od razu lećmy i mu się wytłumacz! Reszta też się martwi...

— Nie znam Cię!

Margo odbiegł... Mężczyzna sam stał i nie wiedział co się dzieje. Kaio wspominał coś o tym, że ma być delikatny, ale nie do końca to rozumiał, więc kiedy ją odnalazł po prostu się zjawił. Patrzył jak się oddala. Margo, którą znał zniknęła by w ułamek sekundy, a ta biegła ledwo utrzymując normalny kierunek. Co jakiś czas łapała pion, gdyby przyspieszyła jej twarz spotkałaby się z impetem z ziemią.

Zjawił się kawałek dalej i zobaczył jak wbiega do szklanego budynku, przed którym po chwili zjawił się młody mężczyzna. Miał ciemną karnację i brązowe oczy. W swojej zwyczajności był zupełnie inny, którzy ich mijali. Spojrzał na niego jakby czekał aż przybędzie. Goku podszedł bliżej mając wrażenie, że zna to co otacza nieznajomego. Zapach, postawa i moc. Zawsze na tym opierał swoją ocenę więc i teraz nie mógł się pomylić. Znał portiera, ale nie wiedział skąd. Właściwie znał jego aurę, a nie wygląd.

— Son Goku, w końcu ją znalazłeś. — Usłyszał znajomy głos.

— Najstarszy Kaioshin?! — krzyknął łapiąc się za głowę. — Co robisz na ziemi?!

— Pozwalam aby Twoja przyjaciółka odpoczęła — wyjaśnił spokojnie, nie przerywając swojej pracy. Dalej zapraszał gości z uśmiechem. — Wstąpiłem w tego chłopca w zamian za ocalenie jego siostry. Chyba uda mi się uratować dwa ludzkie życie, jestem w połowie drogi.

— Kami też kiedyś w kogoś wstąpił... — zaczął sobie przypominać. — Czy teraz jest również źle jak wtedy?

— Nie aż tak, ale też liczy się dobro ziemi. Chłopcze wróć do domu i czekaj, nie przerywając treningu. Wasza moc i upór się przydadzą.

Goku chciał poznać więcej szczegółów, jednak zanim zaczął pytać Kaioshin oddelegował go ruchem dłoni. Był świadomy, że nie uzyska więcej informacji.

Szedł przez miasto szukając jakiegoś ukrytego miejsca aby użyć techniki Błyskawicznej Teleportacji. Przecież nie mógł ot tak zniknąć. Ciągle miał przed oczami Margo, która się go bała. Biegła tak jakby zupełnie nie znała swoich możliwości. Przecież była szybsza od wszystkich. Zastanawiał się co mogło się stać, że nie była sobą. Do tego znalazł ją dopiero kiedy pojawił się u Kaio.

Hybryda [Korekta 3/61]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz