040 - Trudne chwile

27 1 0
                                    

Margo leżała na łóżku patrząc w sufit. Kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do pokoju, zamknęła oczy i udawała, że śpi. Nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Usłyszała tylko jak ktoś kładzie naczynia na stoliku przy łóżku.

Dopiero kiedy usłyszała zamykanie drzwi otworzyła oczy i zobaczyła talerz z kanapkami. Powoli je zjadła. Wiedziała, że do jutro musi się ogarnąć. W końcu musi wrócić do szkoły. Kiedy ktoś do niej wchodził nakrywała się kołdrą i nasłuchiwała co się dzieję.

W skraju łóżka usiadł Goten. Jak zawsze jego energia była ciepła i przyjemna. Tylko dlatego wychyliła jedno oko zza kołdry, chłopak siedział z założonymi rękami i na nią patrzył.

— Chi Chi czy Goku? — wyszeptała.

— Ja — odpowiedział. — Jest godzina szesnasta, a ty ciągle udajesz, że śpisz. Wszyscy wiemy, że leżysz i nad czymś myślisz...

— Jestem zmęczona — przerwała mu cicho. — Wolałabym ten dzień spędzić sama.

— Jasne — westchnął. — Jeśli jednak będziesz chciała pogadać, to mój pokój jest dokładnie naprzeciwko.

Goten wstał i wyszedł. Margo z powrotem przykryła się cała kołdrą. Przez cały dzień nawet nie spojrzała na telefon, który co jakiś czas wibrował informując, że ktoś się nią interesuje.

Powoli podniosła się z łóżka i spojrzała na wyświetlacz. Łącznie pięć nieodebranych połączeń i jakieś dwadzieścia smsów. Na zmianę Trunks i Nao do niej pisali.

Jeden sms był z nieznanego jej numeru, do tego jego treść jasno wskazywała, że ktoś ją zaprasza na spotkanie niedaleko domu Goku. Miało się odbyć za dziesięć minut.

Najciszej jak umiała przebrała się w jeansy i czarną koszulkę. Na wszelki wypadek przerzuciła miecz od Kaio i wymknęła się przez okno. Przeskakując drzewa dotarła do celu.

Wiedziała, że wszyscy będą źli, bo ponownie się wymknęła, ale ciekawość była silniejsza. Stała na środku kolorowego lasu obok domu Goku. Zza krzaków nagle wyszła postać. To był Osamu. Margo niepostrzeżenie kliknęła dwa razy w swój zegarek. Tak ustaliła z Bulmą — jeśli spotka swojego brata, da znać, a wtedy będą znali jej lokalizację, nawet jeśli przedmiot zostanie wyłączony, czy też zniszczony.

— Co tym razem? — zapytała drwiąco. — Dziadek chowa się w drzewach i mnie uśpi?

— Jestem sam, a on myśli, że jestem u Ukashu — wyjaśnił, siadając pod drzewem. — Byłem ciekawy jak się trzymasz... — zaciął się na chwilę. — Zawsze organizowali jakieś przyjęcie.

Dziewczyna usiadła obok niego i nie wiedziała co ma robić. On jedyny mógł to wszystko zrozumieć. Miała taką nadzieję. Przyłożyła brodę do kolan i zamknęła oczy. Tak bardzo chciała powstrzymać łzy, które spływały po policzku.

— Wybacz — wyszeptał Osamu. — Nie chciałem aby umarli, nie o to tu chodziło. Oni mieli żyć z nami. Kocham ich.

— Nasi rodzice dzisiaj świętowaliby dwadzieścia lat ślubu — wydusiła. — Co roku od rana byli jeden dzień w roku z nami. Wspólne śniadanie, obiad w restauracji, a później przyjęcie z przyjaciółmi. Ich święto ale to my byliśmy najważniejsi.

Siedzieli w ciszy. Margo nie bała się o siebie, wiedziała, że jej i jej przyjaciołom nic się nie dzieje. Oparła głowę o ramię brata i czuła że ten jeden dzień zawsze będzie ich łączył.

— Obiecałeś, że jak kiedyś się zakocham to sprawdzisz mojego wybranka, pamiętasz? — zapytała podnosząc wzrok, tylko przytaknął. — A jeśli on będzie po stronie Goku, co zrobisz?

Hybryda [Korekta 3/61]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz