028 - Wyprawa

73 4 6
                                    

— Goku. — Usłyszał szept dziewczyny, poczuł uderzanie w ramię. — Wstawaj w końcu!

Otworzył leniwie oczy. Nad nim stała dziewczyna z uśmiechem, gotowa do treningu. Chi Chi już dawno nie było obok niego. Patrzył na nią ze zdziwieniem, zasnął chwilę po niej i już miał wstawać. Czy ona nie umie przespać całej nocy? Śmiała się do niego i zachęcała aby się podniósł.

Spojrzał przez okno, słońce wdzierało się przez szyby, czyli jednak trochę pospał. Pokiwał głową na widok jej roześmianej buzi, nie miała zamiaru odpuścić.

Margo wyszła z pokoju, a mężczyzna powoli zaczął się szykować. Zawsze myślał, że był najbardziej podjaraną osobą na walkę, ale ktoś go wyprzedził. Margo była zupełnie nastawiona na trening.

Dołączył do wszystkich na tarasie. Dziewczyna chodziła tyłem na rękach z zamkniętymi oczami, omijając wszystkich i wszystko. Skupiała się na zmysłach, blokując wzrok. Bra co jakiś czas stawała jej na drodze, a ta ją przeskakiwała, co wywoływało śmiech dziewczynki. Goku zrozumiał, że oprócz przygotowania do treningu po prostu się bawiła.

Margo była tak zaaferowana zabawą, że zignorowała przybycie Nao i jej dziecka. Kobieta usiadła do stołu trzymając chłopca, obserwowała ze zdziwieniem swoją przyjaciółkę. Nie mogła jej pojąć, zachowywała się jakby nigdy nic się nie stało, a przecież chwile temu była martwa. Margo opuściła się na ramionach i skacząc nad Brą wróciła do normalnej pozycji, otwierając oczy. Pogłaskała swoją towarzyszkę po głowie z uśmiechem.

— Profesorek pewnie już skończył sprawdzać maszynę — powiedziała patrząc na Goku z uśmiechem.

— Możesz mi wyjaśnić sens takiego treningu? — zapytała nagle Nao.

— Kiedy z niej wyjdę przy naszej grawitacji będę się czuła lżejsza od piórka. — Usiadła naprzeciwko niej. — Dzięki czemu będę szybsza.

— Z tego co słyszałam już u tego Króla czułaś się cięższa, więc dlaczego ci to nie starcza?

— To była tylko dziesięciokrotna grawitacja — zaśmiała się. — Ta maszyna będzie ją mogła zwiększyć nawet stukrotnie!

Nao była przerażona jej pomysłami, do tego nic z tego nie rozumiała, a przyjaciółka wręcz tryskała dobrym humorem i energią.

Margo wychyliła się przez stół do chłopca i zaczęła robić głupie miny, rozśmieszając go przy tym. Mały wyciągał do niej rączki chcąc aby go wzięła, jednak na to nie reagowała.

— Dlaczego nie weźmiesz go na ręce? — wyrwała nagle Nao

— Nie ufam sobie chwytając szklankę. — Złapała naczynie, które rozpadło się w drobny mak. — A co dopiero jakbym miała trzymać małe, niewinne dziecko.

— O czystej i dobrej Ki — dokończył za nią Vegeta, siadając do stołu. — To nie Bra czy Pan o Saiyańskiej krwi. Margo mogłaby zrobić krzywdę twojemu dzieciakowi, a chyba nie tego chcesz, prawda?

Nao tylko potwierdziła z przerażeniem. Czy naprawdę ta dołączona krew dawała jej taką moc? Była wściekła na Osamu, że wplątał Margo w takie bagno. Najgorsze dla niej, było to, że ona nic nie zauważyła i cieszyła się z ich relacji.

Po chwili wszedł na taras ojciec Bulmy, oznajmiając, że wszystko jest gotowe na ich trening. Właściwie nie mógł dokończyć zdania, bo oni już byli przy barierkach.

Goku i Margo pośpiesznie zeskoczyli z tarasu i podbiegli do maszyny. Wyglądała jak statek kosmiczny, którym poleciała w kosmos, tylko jakby był większy. Od razu otworzyli drzwi, a ona wbiegła jak szalona, aby jak najszybciej odbyć trening. Goku powoli poleciał za nią, machając głową. Nie mógł uwierzyć w jej dobry humor, trochę też bał się, że całość zniszczy tą beztroskę. Musiał znaleźć sposób aby nic nie zepsuło jej dobrego nastroju. Trening musiał być owocny, bo tylko to pomoże.

Hybryda [Korekta 3/61]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz