022 - Najlepszego!

85 4 3
                                    


Margo zleciała na pole walki. Stała naprzeciwko Paikuhana. Był spokojny i opanowany, a ona zaczęła się trząść ze strachu. Sama nie wiedziała właściwie czego się bała. Widziała walki przeciwnika, mniej więcej załapała styl walki. Jednak moc i ten spokój ją dekoncentrował.

— Nie czujesz się inaczej? — zapytał niespodziewanie.

— Nie — odpowiedziała zdziwiona. — A dlaczego bym miała?

— Chyba sam nie wiem.

Tym zbił ją jeszcze bardziej z tropu. Próbowała poczuć coś innego. Może dostrzegł jej strach i o to mu chodziło? Wcześniej do każdej walki podchodziła raczej luźno, a teraz była niesamowicie spięta.

Oboje ustawili się do ataku, zarówno ona jak i on uśmiechali się. Nastał dzień kiedy będą mogli potrenować. Mimo, że Margo była wdzięczna za pomoc w piekle, nie miała zamiaru oddawać tej walki. Pragnęła tego zwycięstwa. Skoro Goku z nim zremisował, ona musiała pójść o krok dalej i wygrać.

Nagle jednak poczuła energię Goku, która po chwili zniknęła. Usłyszała gong rozpoczynający walkę.

Paikuhan od razu ruszył do ataku, a dziewczyna zaczęła odpierać. Kiedy była przy krańcu maty wyskoczyła w górę. Paikuhan był bardzo silny i szybki, a ona miała w głowie energię Son, którą poczuła.

Powstrzymując ataki przeciwnika próbowała znaleźć myśli Goku, jednak ten skutecznie je blokował. Czuła się przez to rozproszona. Nie mogła się skupić na walce, tylko ciągle zastanawiała się dlaczego nie może go znowu znaleźć.

Paikuhan zadał jej zdecydowany cios nogą prosto w twarz. Kiedy była już blisko ziemi odbiła się dzięki lewitacji i wróciła na swoje miejsce. Była zła, że daje się tak łatwo pokonywać.

Zaczęła atakować. Była coraz bardziej zdecydowana by wygrać, postanowiła zagadkę pojawienia się Goku rozwiązać później. Paikuhan obronił się przed jednym z jej ataków, a ona poczuła ten sam ból co wcześniej.

Złapała się za serce, klęcząc. To cholerne kołatanie, którego nie umiała powstrzymać odbierało jej całą moc. Próbowała złapać oddech jednak przychodziło to niezwykle ciężko, czuła zimny pot na rozpalonej skórze. Przeciwnik stał bez ruchu i obserwował.

Uspokój się. — Usłyszała w głowie Goku. — To nie limit, którego nie pokonasz swoim spokojem!

Zaczęła się powoli podnosić, musiał mieć rację. Drżała ale próbowała nad tym panować. Musiała się uspokoić. Paikuhan czekał, mimo wskazówek swojego trenera, nie wyrzucił dziewczyny za matę. Nawet nie reagował na krzyki i rozkazy.

Zerknęła na Północnego Kaio. Trzymał fiolkę z płynem, ale wiedział, że Margo nie może tego użyć ze względu na typ walki, przecież to był turniej. Zresztą ona tego nie chciała. Miała już gorsze ataki, ten pokona sama. Stanęła prosto i zaczęła głęboko oddychać. Kiedy się uspokoiła wiedziała, że może walczyć.

— Czyli poznałaś swój limit — powiedział Paikuhan, ustawiając się do ataku. — Miło, że dzięki walce ze mną.

— Czy powinnam ci znowu podziękować? — zapytała z uśmiechem uwalniając swoją Ki.

— Dziękuj sobie i swojemu spokojowi — odpowiedział. — Ja tylko poczekałem, aby walka była sprawiedliwa i ciekawa.

Po tych słowach ruszył do ataku. Margo czuła, że pokazał więcej ukrytej energii. Broniła się jak tylko umiała. Krzyżowała ręce, a w ostatecznym momencie odskakiwała. Zupełnie nie wiedziała jak może zaatakować. Paikuhan znał wszystkie ich techniki, a kiedy próbowała coś zrobić, on bez problemu tego unikał. Musiała to przyznać przed nim i przed sobą — był lepszy. Jednak nie miała zamiaru się poddać. Chciała wygrać. Znała świetną technikę. Ustawiła się prosto, wzięła głęboki oddech i była gotowa.

Hybryda [Korekta 3/61]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz