sᴇᴠᴇɴ

1.7K 103 17
                                    

June siedziała na błoniach razem z Cedric'iem i Anne. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, patrząc się w czyste niebo, na którym nie było żadnego śladu chmury, a świeciło jedynie słońce, którego promienie padały na twarz brunetki. 

Za kilka minut miała mieć Obronę Przed Czarną Magią z Ravenclaw'em, jednak myślami była przy obchodzie, który dzisiaj miała odbyć z Pansy Parkinson.

Dziewczyna bała się Pansy. W zasadzie słyszała o niej różne rzeczy, a przede wszystkim to, że jest strasznie wredna i... Się puszcza

Cóż, June wiedziała i otwarcie mówiła o tym, że Hogwart'owi nie brakuje dziewczyn, które pakują się każdemu do łóżka. Ale nigdy nie sądziła, że to ona z jedną z nich będzie musiała spędzać swoje wieczory.

Kiedy June rozmyślała o tym wszystkim, Draco był w bibliotece razem z Blaise'm. Nie mógł spędzać całych dni znikając w Pokoju Życzeń, bo powoli każdy wiedziałby, że coś jest na rzeczy. Musiał to dobrze rozegrać, a jeżeli odpuści sobie jeden dzień w tygodniu, góra dwa, wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Draco miał okienko, więc siedział na drewnianym krześle w pomieszczeniu pełnym regałów, na którym były zakurzone książki i słuchał Blaise'a, który opowiadał mu o imprezie, którą chce zorganizować w sobotę wieczorem.

''Zaproś June'' czarnoskóry wyrwał blondyna z jego rozmyślań. Draco ściągnął ze sobą brwi i uniósł głowę do góry, badając twarz przyjaciela swoim przenikliwym wzrokiem. 

W zasadzie nikt nie wiedział co łączy June i Draco, nawet oni sami. Jednak spojrzenia, które sobie rzucali, mogły wzbudzać pewne podejrzenia u innych. Na przykład u Blaise'a. 

''Przecież wiem, że się pieprzycie'' zaśmiał się i wyrzucił rękoma, wracając swoim wzrokiem do książki, która leżała przed nim na drewnianym stole. Draco parsknął pod nosem, kręcąc przecząco głową.

''Co ty pierdolisz, Zabini? Nigdy nie dotknąłbym Hufflepuff'a'' skłamał. 

Draco uwielbiał dotykać June. Kochał jej delikatną skórę i uczucie, że dziewczyna rozpływa się pod jego dotykiem. June za to była spragniona jego dłoni na jej udzie, która agresywnie sunie się ku górze, jego miękkich warg, które z namiętnością muskają jej pełne usta. Była spragniona jego wzroku na sobie. Jego przeszywającego spojrzenia, które przenikało do jej duszy, którą zaczął odkrywać.

Zobaczył w niej to, czego nikt inny nie dostrzega. Nie widział w niej jedynie słodkiej i niewinnej Puchonki. Widział i odkrył w niej tą ciemną stronę, którą June za wszelką cenę chciała ukryć i zostawić to tylko i jedynie dla siebie. 

Ale przed nim ciężko było się jej opanować. Jej wewnętrzny szatan chciał połączyć się z aniołem, którym jest w środku Draco. Bo chłopak potrafi być troskliwy i kochany, jednak musi otworzyć się przed właściwą osobą.

''Jasne, Malfoy. Na pewno wszyscy ci uwierzymy'' Zabini posłał oczko dla Draco i uniósł swoją głowę do góry, patrząc na idącą w ich stronę Pansy. 

Dziewczyna usiadła na kolanach blondyna, zarzucając mu swoje dłonie na jego karku. Wtuliła się w jego klatkę piersiową, zaciągając się mocnym zapachem jego perfum Dior Sauvage, które idealnie do niego pasowały.

''Przez ciebie muszę iść z tą zakonnicą na obchód'' brunetka mruknęła pod nosem, na co Blaise parsknął głośnym śmiechem. Dziewczyna zmierzyła go ostrym spojrzeniem, wracając swoim wzrokiem do szarych tęczówek Draco, które patrzały na nią z niezrozumieniem. 

''Laska pewnie nigdy nawet nie dotknęła chłopaka palcem'' parsknęła, schodząc z kolan Draco i siadając na krzesło obok.

Wtedy w głowie blondyna pojawił się obraz June, która układała swoją dłoń na jego i przeciąga ją pod swoją spódniczkę, która zarzuca mu swoje dłonie na kark, która owija go swoimi nogami w pasie i przyciąga go bliżej siebie. 

Jak z czułością odwdzięcza jego mocne i agresywne pocałunki... Draco nie chciał, aby ktokolwiek poza nim dowiedział się o tym, że June wcale nie jest taka niewinna, na jaką wygląda. June stawała się dla niego wyjątkowa przez to, że tylko on znał jej najskrytszy sekret.

___

June zdjęła z siebie szatę i pozostałe ubrania, które na sobie miała. Powoli weszła pod prysznic, odkręcając dopływ gorącej wody. Już po chwili krople wody zaczęły delikatnie uderzać w jej ciało, które robiło się rozgrzane. 

Odchyliła swoją głowę do tyłu, układając swoją dłoń na swojej szyi. Przymknęła swoje oczy i dłonią zaczęła błądzić po miejscach w którym Draco ssał i przygryzał jej skórę szyi. 

Kiedy zjechała nią nieco niżej, uniosła swoją drugą dłoń i ścisnęła nimi swoje mokre piersi. Z jej ust uciekło ciche sapnięcie, kiedy w głowie wyobrażała sobie co Draco mógłby z nią robić.

Tak bardzo chciała się mu oddać. Chciała być uległa. Chciała... Go, a choćby jeden dzień bez jego spojrzenia na niej, wprawiał ją w zdenerwowanie. Była zła na cały świat, że specjalnie rozdzielał ich drogi, które zaczęły się ze sobą łączyć.

Po długim prysznicu dziewczyna nałożyła na siebie czarne jeansy i żółtą bluzę z logiem jej domu. Związała swoje lekko mokre włosy w luźnego koka i była gotowa na swój pierwszy obchód ze Ślizgonką, która w zasadzie chciała ją poznać. Intrygowała ją, ponieważ uważała, że nikt nie może być taki czysty i niewinny.

Kiedy June wyszła na korytarze Hogwart'u, od razu spotkała się z Pansy, która obdarzyła ją ciepłym uśmiechem. Dziewczyna odwdzięczyła go i wyminęła brunetkę, chcąc w spokoju wykonać swoje dzisiejsze zadanie.

''Co łączy cię z Draco?'' Pansy dorównała kroku June, która spojrzała na nią kątem oka. Ściągnęła swoje brwi ze sobą, wracając wzrokiem do patrzenia się przed siebie. 

Nie wiedziała co ma na to wszystko odpowiedzieć. Wiedziała jednak, że nie może być z nią szczera. W końcu to dziewczyna ze Slytherin'u, którą niekiedy widywała z Draco.

''Nic'' June prychnęła pod nosem, odwracając swoją głowę w stronę brunetki, która uniosła brwi do góry, a na jej twarzy malowało się rozbawienie. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi dla Parkinson, dlatego wolała nic nie dodawać.

''Przecież musieliście coś zrobić, skoro chodzę teraz na obchody z tobą, a nie z Cedric'iem'' dała nacisk na słowo tobą, a June wywróciła oczami, zatrzymując się. Założyła swoje ręce na klatce piersiowej, zagryzając dolną wargę.

''Nie dotknęłabym go nawet palcem'' parsknęła i zaczęła iść dalej przed siebie, rozglądając się po ciemnych zakamarkach. Pansy podeszła do brunetki i ułożyła swoją dłoń na jej ramieniu, przez co June odwróciła swoją głowę w jej stronę.

''Cóż, Draco powiedział dokładnie to samo'' wzruszyła ramionami, głośno wzdychając. June udawała, że jej to wcale nie rusza, jednak tak naprawdę coś w niej pękło. 

Zabolało ją to, że powiedział, że nie dotknąłby jej. Ale czego ona mogła się spodziewać? Tego, że Draco powie, że June mu się podoba i gdyby mógł, spędziłby całe swoje życie na całowaniu jej pięknego i delikatnego ciała, mówiąc jej, jak bardzo jest piękna? Nie mógł pozwolić na to, że ktoś się o tym dowie, nawet sama June.

''Chociaż w tym jesteśmy zgodni'' dziewczyna o czekoladowych oczach zaśmiała się pod nosem, patrząc kątem oka na Pansy, która również się cicho zaśmiała.

''W sobotę Blaise organizuję imprezę. Czuj się zaproszona, Wright'' Pansy zwróciła się do June, która znów pogrążona była w swoich myślach. Jednak słowa, że jest zaproszona na imprezę Slytherin'u sprawiły, że przez jej ciało przeszedł nieprzyjemny prąd.

Nie lubiła chodzić na imprezy, ale Pansy nalegała, aby się zjawiła i się trochę rozkręciła. Po namowach, June się zgodziła, czując, że prędzej czy później tego pożałuję.





𝑭𝑳𝑨𝑾𝑳𝑬𝑺𝑺 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz