❣ XVI ❣

6.8K 402 697
                                    

- Znowu byłeś z Potterem? - To było pierwsze pytanie, jakie Regulus usłyszał zaraz po tym, jak w piątkowy wieczór wrócił do dormitorium. Od razu opadł na swoje łóżko i zanim sam zdążył odpowiedzieć, odezwał się Rabastan. 

- Oczywiście, że był. Wystarczy tylko na niego spojrzeć. Widzisz jak się szczerzy? 

Evan pochylił się odrobinę do przodu, a jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.

- Oczywiście, że widzę. - Stwierdził, dłonią zaczesując sobie włosy do tyłu. - Black, i wy jeszcze nie jesteście razem? - Zmrużył oczy, w podejrzliwym geście. 

- No... jeszcze nie jesteśmy. - Odparł Regulus zdejmując buty i opadając na łóżko. 

- Ha! - Powiedział Evan, wymierzając w niego zamoczoną w atramencie końcówką pióra, które trzymał w ręku. - Czyli już niedługo będziecie. 

Regulus oblał się delikatnym rumieńcem i spojrzał na niego poważnie, żeby tylko odwrócić uwagę od nagłej zmiany barwy swoich policzków. 

- Wcale tak nie powiedziałem. - Odparł, chociaż każdy, włącznie z nim samym, doskonale wiedział, że wypierał się już tylko dla zasady.
Ostatnio bardzo dużo czasu spędzał z Jamesem, głównie po lekcjach. Najczęściej siedzieli w bibliotece ze względu na Regulusa, który mimo wszystko nie miał zamiaru zaniedbać nauki. W ładniejsze dni, które jednak w ostatnim czasie nie zdarzały się zbyt często, wychodzili na boisko, żeby polatać na miotłach, albo po prostu spacerowali. I cały ten czas spędzali bardzo dobrze. 
Syriusz nie dowiedział się o ich dobrej relacji tylko dzięki Remusowi, który starał się przebywać razem z nim w miejscach z dala od nich. Mimo to, James skutecznie zdołał zachować równowagę, spędzając z Syriuszem wystarczająco czasu, żeby uniknąć z jego strony zbędnych pytań. 
Ale, co najważniejsze w tym wszystkim, Regulus po raz pierwszy w życiu czuł, że się zakochiwał. I doskonale wiedział, że to nie była ułuda. Nie wypierał już tego uczucia, nie próbował go zatrzymać, pozbyć się. Zamiast tego zachowywał je w sobie. Być może był jeszcze za młody na miłość, być może wielu rzeczy jeszcze nie wiedział, ale chciał to przeżyć, przeżyć pierwsze zakochanie nie chcąc się wzbraniać. To uczucie było jak pięknie i powoli rozkwitający kwiat. Miał tylko nadzieję, że nikt nie postanowi obciąć jego łodygi. 

- Ale powiedziałeś jeszcze. A to często sugeruje, że w przyszłości coś się wydarzy. - Stwierdził Evan, wzruszając ramionami.

- To zależy od kontekstu. - Wtrącił Rabastan. 

- Wiem przecież. Ale w tym akurat kontekście właśnie to to sugeruje. Regulus jeszcze będzie z Potterem, zobaczycie. - Oznajmił pewnie, zakładając ręce na piersi. 

- Przestańcie no - powiedział błagalnym tonem Regulus, chowając twarz w poduszce. Evan zacmokał. 

- My tylko rozmawiamy o przyszłości. - Nagle już nie miał na twarzy tego zadowolonego uśmieszku, jaki był widoczny przed chwilą, odrobinę spoważniał. - On się serio stara. 

- Wiem, przecież widzę. Ja też się staram... niczego nie zepsuć. - Powiedział Regulus stłumionym głosem. Evan parsknął śmiechem.

- Myślę, że jesteś ostatnią osobą, która mogłaby cokolwiek tutaj zepsuć. - Regulus odsunął poduszkę od twarzy i przytulił ją do piersi. Spojrzał na Evana, który energicznie podniósł się z łóżka, wysuwając się tym samym spod kołdry. - W każdym razie idę sobie szukać jakiegoś innego towarzystwa. - Wziął z półki nocnej talię kart, przetasował je i ruszył w stronę wyjścia.

- Tak w piżamach? - Spytał Rabastan unosząc brew. Evan obrócił się w jego stronę, cały czas przetasowując karty w dłoniach.

- Będę tylko w pokoju wspólnym, o ile znajdę tam Katy. W każdym razie i tak nikt nie zwraca na to uwagi. - Wzruszył ramionami. - A nawet jeśli, to co z tego? I tak się raczej o tym nie dowiem. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz