❣ XLIV ❣

2.2K 143 290
                                    

Wypchana po brzegi torba nie chciała się domknąć i Regulus mocował się z guzikiem przez dobre kilka minut, klęcząc na zimnej podłodze i szarpiąc co jakiś czas oba boki torby, żeby wiernie wypełniały swój obowiązek, przechowując jego rzeczy. W końcu, zrezygnowany tymi próbami, chcąc w końcu na dobre opuścić skrzydło szpitalne, z którego został wypisany zaraz po śniadaniu, wyjął z torby notatki od Katy, które dostał dzień wcześniej i zdążył już odwzorować ich treść. Miał tylko nadzieję, że ich nie upuści, bo zbieranie ich z podłogi nie należałoby do najprzyjemniejszych. Mógł w końcu równie dobrze w dłoń wziąć książkę, a notatki zostawić bezpieczne, ale po cichu liczył, że na korytarzu spotka Katy i od razu jej to odda. Po tym torba jednak dalej się nie domykała i musiał wyciągnąć podręcznik z obrony przed czarną magią, a kiedy przeszedł na ten kompromis, torba zamknęła się bez problemu. Sprawdził jeszcze dokładnie pod łóżkiem, oraz rzucił okiem jeszcze raz na szafkę nocną, upewniając się, że wszystko zabrał, bo wolał nie ryzykować, że skrzat, który przyjdzie, żeby przygotować czyste i świeże miejsce dla nowego pacjenta postanowi wyrzucić to, co po nim znajdzie. 

W końcu zarzucił sobie torbę na ramię i z jakimś rodzajem ulgi opuścił skrzydło szpitalne. Na korytarzu było dużo osób, akurat była przerwa między zajęciami, do tego piątek, więc ludzie z tym większą energią przychodzili na lekcje, bo wiedzieli, że już niedługo będą mieli całe dwa dni wolne. Cóż, oczywiście kto miał wolne, ten miał wolne, bo nauczyciele, jak zwykle zmartwieni o uczniów, na pewno dadzą im jakieś prace do oddania po weekendzie. Regulusa to nie ominie, już w skrzydle szpitalnym pisał zadane prace, kiedy tylko się o takich dowiedział, żeby nie marnować czasu, niektóre oddała za niego Katy, inne jeszcze czekały na następny tydzień, a wtedy Regulus sam mógł już je oddać razem z innymi. Tego dnia jednak omijały go zajęcia, Pomfrey, kiedy tylko z rana oznajmiła, że nie ma potrzeby, żeby przebywał w dłużej w skrzydle szpitalnym, nakazała mu siedzieć w dormitorium i nie zawracać sobie głowy chodzeniem na zajęcia, żeby dać sobie szansę do końca się wykurować. On tymczasem cieszył się, że będzie mógł położyć się we własnym łóżku, wziąć prysznic w łazience u siebie w dormitorium i pouczyć się we własnym pokoju, bo wszystkie te czynności były milion razy przyjemniejsze, kiedy robiło się je właśnie u siebie. 
Wszedł do dormitoirum, w którym było bardzo cicho i aż obawiał się tę ciszę przerwać. Jedynym tam obecnym oprócz jego samego był Evan, który leżał na plecach, na łóżku, z zamkniętymi oczami i ciałem ułożonym prosto. Nie wyglądał jakby spał, ale mimo to Regulus starał się nie przeszkadzać i po cichu podszedł do swojego łóżka, siadając tam i zaczynając wypakowywać rzeczy. Podręczniki posegregował, te, które miały mu się tego dnia przydać zostawił na łóżku, resztę odłożył na ich miejsce. Notatki Katy schował do szuflady, bo obawiał się, że zniszczyłby je, trzymając na wierzchu, a tym wolał nie ryzykować, swoje natomiast dołączył do wszystkich innych swoich notatek. W chwili, w której spojrzał na Evana, ten akurat podniósł się do siadu i zamrugał szybko, prostując się i opierając sobie ręce na kolanach.

— Co robisz? — Spytał Regulus, czując, że już nie było tak cicho, że nie mógłby tego przerwać, chociaż tak naprawdę niewiele się zmieniło. 

— Medytowałem.  — Odparł Evan, zaczynając się rozciągać. Regulus chyba pierwszy raz od kilku dni, kiedy nie musiał wychodzić na lekcje zobaczył go bez piżamy przed dwunastą. Miał na sobie czarne spodnie i czarną bluzę. W czarnym zdecydowanie mu było do twarzy, a chociaż Regulus nie powiedział mu tego, to był w stanie to przyznać. 
Pokiwał głową. Sam praktykował to rok wcześniej, ale nie udało mu się wystarczająco wbić tego w nawyk, więc stopniowo przestawał, nie robił tego dzień, później znów robił, później znów przestawał, aż wreszcie całkowicie to zakończył. Patrząc teraz na Evana miał ochotę to wznowić, bo pamiętał, że kiedy jeszcze robił to regularnie czuł się jakoś spokojniej.

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz