❣ XIII ❣

6.2K 434 1K
                                    

Do soboty Regulus miał dużo czasu, żeby to wszystko sobie przemyśleć. I doszedł do wniosku, że będzie się po prostu cieszył zamiast szukał dziury w całym, jakiegoś podstępu, czy fałszu. Nie ufał ludziom, nie potrafił nic na to poradzić, nie potrafił tego zwalczyć, ale mógł przynajmniej próbować trochę uchylić tę cechę, żeby była mniej uciążliwa. Bo utrudniała wszelkie relacje, w które Regulus wchodził, lub przynajmniej próbował. 
Więc kiedy już obudził się w sobotni poranek denerwował się, ale też cieszył. Postanowił sobie jednak, że będzie trzymał emocje na krótkiej smyczy, pozwalając sobie jednak na okazanie ich do tego stopnia, żeby móc miło spędzić czas. Chociaż nie spał długo to wyspał się, a może to tylko pewna ekscytacja, którą mimo wszystko niekontrolowanie odczuwał, go napędzała. Tego nie był do końca pewny. 

- Myślałem, że nie interesują cię wypady do Hogsmeade. - Usłyszał glos Evana kiedy akurat miał dylemat w co się ubrać. Obrócił się przed ramię. Tylko oni byli w pokoju.

- No bo nie interesują, ale jestem umówiony... no wiesz. - Do tej pory tylko Evanowi powiedział o tym, że umówił się z Jamesem, a chłopak wyraźnie wyczuł, mimo że Regulus o to nie prosił, żeby o tym nikomu innemu nie wspominać. I bardzo dobrze szło mu trzymanie tego dla siebie. Chłopak pokiwał głową. 

- Ja to nie planowałem dziś nigdzie iść, ale chcę zobaczyć gdzie będziecie łazić. - Powiedział wyraźnie zadowolony z tego postanowienia. Regulus spojrzał na niego i zamrugał. 

- Masz zamiar nas śledzić? - Zapytał podnosząc się i trzymając w dłoni ubrania, które sobie wybrał. Evan nałożył sobie okulary przeciwsłoneczne.

- Spokojna głowa, nawet się nie zorientujesz, że ktoś tam was obserwuje. 

- Evan, to nie jest pora roku na okulary przeciwsłoneczne. -Upomniał go Regulus. Rosier prychnął oburzony i schował okulary do kieszeni. Obrzucił krytycznym spojrzeniem ubrania, które trzymał Regulus. 

- Masz zamiar to założyć? - Spytał. 

- No tak - powiedział Regulus zerkając na swoje ubrania, wydawało mu się, że były całkiem w porządku. - Coś z nimi nie tak? 

Evan wziął od niego ubrania i rozłożył je na łóżku. Na materacu leżały teraz czarne spodnie i jasnoróżowa koszula. Evan pokręcił głową.

- Wiesz, samo ubranie nie jest złe, ale nie założyłbym tego na randkę. Nie, zdecydowanie nie. - Usiadł na podłodze i zaczął przeglądać ubrania Regulusa. - Nie, nie nie. 

- Ale przecież i tak to wszystko zakryje płaszcz. - Zaoponował Regulus. Evan podszedł do swojej szafki. 

- A jeśli wejdziecie gdzieś coś zjeść? Chyba nie będziesz siedział w płaszczu. - Powiedział. - To nie, to też. - Mamrotał pod nosem i w końcu wyjął z szafki czarny, elegancki i naprawdę ładny sweter. Podał go Regulusowi. - Załóż to. Spodnie są w porządku.

- Ja myślę, że ta koszula nie była zła. - Powiedział oglądając sweter. 

- No może i nie, ale wystrój się trochę. Poważnie, wiem coś o tym. - Zapewnił. 

- Tak? - Spytał Regulus unosząc brew. - Na ilu randkach byłeś? - Spodziewał się, że Evan powie, że na wielu, ale on tylko wzruszył ramionami.

- Na żadnej. - Oznajmił. Regulus otworzył usta, żeby coś powiedzieć, potem je zamknął, a następnie znowu otworzył prawdopodobnie wyglądając przy tym jak ryba. 

- I mi próbujesz dawać rady? - Usta Evana wykrzywiły się w uśmiechu.

- Trener nie ćwiczy. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz