❣ XLI ❣

2.1K 135 324
                                    

Garść pokrojonych fig abisyńskich wylądowała w kociołku, nad którym powoli unosiła się para. Wywar zabulgotał niebezpiecznie i kilka kropel wystrzeliło w górę, lądując na jego policzku. Skrzywił się i starł je nadgarstkiem, mając nadzieję, że nie został mu po tym żaden ślad na skórze. 

— To miała być sama skórka, nie cały owoc! — Krzyknęła szeptem Katy, kiedy zobaczyła co zrobił. Regulus ściągnął brwi i spuścił wzrok na książkę, nic jej nie odpowiadając, po czym zaklął pod nosem. 

— Może to nic nie zmieni. — Mruknął, zaczynając mieszać bulgoczącą miksturę zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Wieczór wcześniej tak źle się czuł, że zupełnie zatracił się w nauce i do późna siedział w pokoju wspólnym, bojąc się pójść spać, obawiając się, że nie uśnie i będzie zmuszony do zostania sam na sam ze swoimi myślami. Niewiele ostatecznie spał, co teraz odciskało na nim swoje piętno. 
Katy bez przekonania wzruszyła ramionami, najwyraźniej nie mając serca mówić mu co naprawdę o tym sądzi, ale Regulus już zauważył jej minę. 

Kiedy dodał już ostatni składnik, nie miał wątpliwości, że coś było nie tak. Jego eliksir powinien być żółty, tymczasem był pomarańczowy. Rozejrzał się po klasie i widział jak ze skończonych eliksirów unosiła się tęczowa poświata. Zagryzł wargę i spojrzał na swój eliksir z lekką paniką przechodzącą mu przez całe ciało. Spojrzał na Katy, która właśnie mieszała prawie gotowy eliksir i z niepokojem dostrzegł, że Slughorn zaczął już przechodzić po klasie, żeby ocenić wszystko na miejscu. Regulus szybko wziął pozostałą połówkę figi, która leżała na stole tuż przy kociołku i obrał ją niedokładnie, wrzucając skórkę do i tak już zepsutego wywaru. Kiedy ten zabulgotał pojawiła się w nim nadzieja, która zgasła, kiedy nic więcej się nie wydarzyło. W końcu Slughorn podszedł i do nich, na początku zatrzymując się przy Katy, której eliksir miał odpowiedni kolor i jedynie tęczowa poświata była zbyt nikła. 

— Nie jest idealnie, ale i tak dobrze, panno Greengrass. — Skomentował, a Katy zmusiła się do słabego uśmiechu. Regulus zaczął mieszać w eliksirze, żeby udać, że coś jeszcze z nim robił, ale i tak nie udało mu się uchronić, kiedy nauczyciel stanął przed nim i zajrzał do kominka, kręcąc głową. 

— Wątpię, żebyś dał radę coś z tym zrobić. — Powiedział, kręcąc głową, kiedy dostrzegł rozpaczliwe próby bardzo zdenerwowanego Regulusa. Wyglądał na niego zawiedzionego, ale nie powiedział tego na głos. Odnotował jedynie coś w swoim dzienniku i poszedł dalej, a Regulus cieszył się, że w żaden sposób tego nie skomentował, bo jeszcze gorzej by mu się zrobiło. 

Slughorn sprawdzał właśnie ostatni rząd, kiedy zagrzmiał dzwonek i Regulus agresywnym ruchem różdżki opróżnił kominek. Był zły na siebie za własną nieuwagę i aż niedobrze mu się robiło na myśl, że mógł dostać O. Nie patrząc na Katy, która akurat patrzyła na niego zaczął pakować pozostałe składniki i uprzątnął po sobie miejsce pracy, ociągając się przy tym nieco, żeby poczekać, aż wszyscy wyjdą. 

— Dołączę do ciebie. — Powiedział do Katy, która dalej na niego czekała, niecierpliwie przechodząc z nogi na nogę i trzymając na ramieniu już spakowaną torbę. Nie protestowała.

— Widzimy się na obiedzie. — Rzuciła i ruszyła do wyjścia, a Regulus szybko wsunął podręcznik do swojej torby i nie zamykając jej  podszedł do Slughorna, który porządkował coś przy swoim biurku.

— Panie profesorze? — Spytał, chcąc zwrócić na siebie uwagę, a mężczyzna odłożył na bok jakieś papiery i uniósł wzrok. Nic nie powiedział, czekając aż Regulus znów się odezwie, a ten kontynuował dopiero kiedy ustał przed jego biurkiem. — Mógłbym to jakoś poprawić? Pierwszy raz mi się to zdarzyło i... Nie chciałbym mieć złej oceny. — Być może za bardzo się przejmował, ale taki już był i nic nie mógł na to poradzić. Slughorn przez chwilę nie wyglądał na przekonanego, ale po chwili westchnął cicho i pokiwał głową. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz