❣ XII ❣

6.2K 475 1K
                                    

W przeciwieństwie do poprzedniego wieczoru, kiedy to szukał towarzystwa i kogoś do rozmowy, w niedzielny poranek było zupełnie odwrotnie. Już kiedy tylko się przebudził czuł, że to będzie dobry dzień. Wyspał się, nie czuł potrzeby leżenia w łóżku zaraz po wstaniu, niemal od razu poderwał się do siadu i rozejrzał przecierając oczy. Łóżko Rookwooda było puste, porozwalana pościel leżała w połowie na nim, w połowie na podłodze. Evan leżał jeszcze w łóżku coś czytając, włosy miał spięte w kitkę na czubku głowy. Pozostała dwójka jeszcze spała. Regulus wstał i spojrzał na zegarek, który wskazywał kilka minut po ósmej. Wziął sobie czyste ubrania, odsunął zasłonę z okien, a widok za nim stworzył w pomieszczeniu zielonkawą poświatę.

- Co czytasz? - Spytał Evana przechodząc obok jego łóżka i zmierzając do łazienki. Zatrzymał się na moment.  Rosier zamknął na moment książkę przytrzymując sobie palcem stronę i spojrzał na tytuł.

- Duma i uprzedzenie - przeczytał napis widniejący na okładce. - Jak na razie odrobinę przynudza. Ale Katy mi ją wczoraj dała i powiedziała, że muszę to przeczytać. No to czytam. 

Regulus tylko pokiwał głową i poszedł do łazienki. 

Tak, to będzie dobry dzień - pomyślał patrząc na siebie w lustrze. 

Wrócił do dormitorium już ubrany, z ułożonymi włosami i pogodnym spojrzeniem. Ostatnim razem czuł się tak dobrze, kiedy dostał list z Hogwartu w swoje jedenaste urodziny. Jego samego dziwiło to samopoczucie, ale nie miał nic przeciwko. Wziął swoją torbę i zaczął pakować do niej potrzebne książki i rzeczy do pisania. 

- Przecież jest niedziela. - Usłyszał głos Evana. - Bo jest niedziela, prawda? Jeśli znowu pomyliłem dni tygodnia...

Regulus spojrzał na Evana, który pod jego nieobecność zdążył owinąć się kocem tak, że wyglądał jak naleśnik, tylko głowa mu wystawała, książka wisiała mu nad piersią, najwyraźniej pomagał sobie jakimś zaklęciem.

- Tak, jest niedziela - powiedział Regulus zamykając torbę.

- No to po co ci te podręczniki? 

- Po to, żeby po śniadaniu od razu iść do biblioteki. 

- Aaaa, no tak, okej. Ja to mam zamiar cały dzień przeleżeć w łóżku. Albo przynajmniej przesiedzieć w dormitorium. Co najwyżej wyjdę jak zgłodnieję albo do łazienki. A jutro... jutro będę panikował, że nie odrobiłem prac domowych. Ale to będzie jutro - wzruszył ramionami i wrócił do czytania. Regulus nic na to nie odpowiedział, tylko zarzucił sobie torbę na ramię i ruszył w stronę wyjścia. - I powiedz Katy, że jak na razie to tak książka ssie. - Powiedział, a Regulus obrócił się jeszcze przez ramię w tym samym momencie, w którym Evan dostał w głowę poduszką, która oczywiście poleciała ze strony zaspanego Rabastana. 

- Ty też ssiesz. Zamknij się, albo idź tam do... nie wiem z kim ty tam się spotykasz - powiedział sennym głosem. Evan spojrzał na Rabastana, a Regulus postanowił zostać jeszcze moment i upewnić się, że się nie pozabijają. 

- Wiesz, na pewno nie z tobą - powiedział Evan oglądając swoje pomalowane na czarno paznokcie.

- I bardzo dobrze, myślisz, że bym chciał?

- Oczywiście, że tak, jak większość z resztą. 

- Nie należę do tej większości - mruknął Rabastan. Evan parsknął śmiechem i spojrzał na niego. 

- Tak, tak, ja już wiem co ci po tej główce chodzi. - Uśmiechnął się podstępnie. - To samo co twojemu bratu. 

Regulus parsknął głośnym śmiechem, a Rabastan poderwał się do siadu wyraźnie otrzeźwiony tym co chwilę wcześniej usłyszał.

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz