❣ Rozdział dodatkowy 1. Aidan Fellowes ❣

1.4K 96 71
                                    

Aidan zebrał wszystkie niezbędne papiery z nauczycielskiego biurka stojącego w jego klasie i wcisnął je do wysłużonej, skórzanej torby. Utknął w tonie prac do sprawdzenia, które sam przecież zadał, więc nikogo za to nie winił. Dawały mu przynajmniej zajęcie na bezsenne noce, które miewał ostatnio coraz to częściej. Zamknął torbę i zarzucił ją sobie na ramię, po czym wyszedł z klasy, wyciągając swój klucz do niej. Każdego dnia, kiedy tylko kończył wszystkie swoje zajęcia, zamykał tę klasę, zdążywszy przekonać się już, że dopóki tego nie zrobi, nie może mieć pewności, że jego klasa będzie bezpieczna. Cóż, nawet to robiąc nie mógł jej mieć, ale przekonał się już, że jeżeli uczniowie chcieli po godzinach wchodzić do jakiejś klasy, to do tej otwartej, zbyt leniwi, żeby rzucić stosowne zaklęcie. Wcisnął klucz w drzwi, zadowolony, że to był już koniec zajęć, kiedy nagle poczuł, że klucz wtopił się w coś miękkiego, a kiedy tam zajrzał, zobaczył różową, wyżutą gumę wciśniętą w dziurkę od klucza, która teraz i ten klucz pokrywała. Irytek. Aidan miał wrażenie, że prędzej przekręci się w grobie niż będzie miał spokój od tego ducha. Nic nie znaczyły skargi do dyrektora, czy rozmowy z innymi nauczycielami. Ducha nie dało się wygonić i chyba dlatego zrozumiał dlaczego inni starali się z nim żyć. Ze znudzeniem rzucił zaklęcie oczyszczające, po czym zamknął klasę i ruszył do pokoju nauczycielskiego, żeby uporać się z pracami do sprawdzenia.
Minął posągi gargulców przy wejściu i wszedł do środka. Przy jednym ze stolików bliżej kominka siedzieli Slughorn i McGonagall, którzy rozmawiali z dwójką uczniów. Krukoni. Jeden z nich miał obitą twarz, a on nie zastanawiał się długo kto mu to zrobił. Po swojej wcześniejszej pracy w Durmstrangu takie rzeczy to była dla niego swego rodzaju norma. 

— Dzień dobry. — Przywitał się, od razu zmierzając w róg pokoju, który był jego ulubionym miejscem w tym pomieszczeniu. 

— Dzień dobry, panie profesorze. — Zaćwierkał jeden z uczniów. Dosłownie. Zaćwierkał było dobrym słowem, bo zabrzmiał dość pogodnie pomimo swojej obitej twarzy. Slughorn skinął mu głową, a McGonagall przywitała się z nim poważnym tonem. 

Usiadł na swoim miejscu i opróżnił torbę z papierów, po czym rzucił ją pod biurko i od razu zabrał się do roboty. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, ale zignorował je zupełnie, wiedząc, że to na pewno nikt do niego. Minerwa wstała ze swojego miejsca i otworzyła bez słowa, a on na chwilę uniósł wzrok, ciekaw jednak kto to. Do środka wszedł Potter z miną spokojną i usiadł na wskazanym mu miejscu naprzeciwko Horacego. Minerwa powiedziała krukonom, że mogą już iść, ale oni zamiast tego jedynie przesiedli się pod ścianę. Aidan znów opuścił wzrok, wracając do swojej pracy i zupełnie odcinając się od rozmowy prowadzonej w pomieszczeniu, bo tak chociaż cicha, bardzo go rozpraszała. 
Po chwili rozległo się dwukrotne pukanie, a Minerwa znów wstała. To, że Potter coś przeskrobał nie było niczym dziwnym, ale jego zastanawiało kto jeszcze mógł to zrobić razem z nim, skoro Minerwa wyglądała, jakby kogoś się spodziewała. Mógł to być Black, ale z drugiej strony czy wtedy, jako niemalże nierozłączni przyjaciele, nie przyszliby razem?

— Zapraszam. — Powiedziała Minerwa chłodnym tonem i po chwili za nią do pomieszczenia rzeczywiście wszedł Black. Tylko zupełnie nie ten, którego Aidan się spodziewał. Regulus Black był chyba ostatnią osobą, którą mógłby podejrzewać o wylądowanie na dywaniku. Aidan odchrząknął. Nie po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, po prostu musiał odchrząknąć, ale wiedział jak to wyglądało. Black spojrzał na niego, ale szybko oderwał wzrok, kiedy McGonagall znów się odezwała. — Siadaj. — Poleciła mu i sama wróciła na swoje miejsce. Chłopak zajął miejsce obok Pottera, a Aidan wrócił do pracy, chociaż nie mógł się oprzeć przysłuchiwaniu się tej rozmowie. — Jak zwykle są to Potter i Black. — Usłyszał. Tak, o tym samym pomyślał. 

— Tylko, o dziwo, nie ten Black co zazwyczaj. — Odezwał się Slughorn. Tak, to też była prawda. 

— Doszły nas słuchy, że zaatakowaliście dwóch uczniów na korytarzu. — Oznajmiła McGonagall. Aidan zmarszczył brwi. Zrobili to tak bez powodu? Niemożliwe. — Nawet po tobie się tego nie spodziewałam, Potter. A ty masz różne głupie pomysły. Urządziłeś tu mugolską bójkę! — I po co on uczył ich tych wszystkich zaklęć, skoro i tak wybierali pięści? Potter odchrząknął cicho.

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz