❣ XXXVIII ❣

2.3K 142 375
                                    

Mijały kolejne dni, które Regulus musiał przeżywać bez obecności Jamesa. Początkowo było trudno, ale w końcu częściowo zdążył przyzwyczaić się do tego, że nie zastawał go w jego dormitorium, nie mijał na szkolnym korytarzu, nie widział podczas posiłków. Nie zmieniało to jednak faktu, że myślał o nim często i żałował, że nie mogli porozmawiać. Codziennie wieczorem pisał do niego listy. W każdym z tych listów pytał go o jego stan, o jego samopoczucie, pisał jak sam się czuł, co u niego się wydarzyło, co działo się w Hogwarcie. Czasem z listami przesyłał kwiaty, czekoladki, albo inne drobnostki, żeby umilić mu chociaż trochę pobyt w szpitalu. Nie doczekiwał się nigdy odpowiedzi, chodź czekał na nią zawsze, a czasem nawet budził się w nocy myśląc, że słyszał stukanie sowy i dopiero po chwili orientując się, że okna mają pod wodą. 

On sam w tym czasie często przychodził do Syriusza, Remusa i Petera, zajmując w ten sposób wolne popołudnia, grając w coś, czasem uczestnicząc w jakichś drobnych imprezach, opierających się najczęściej na grze w butelkę, nie muzyce, czy tańcach. Więcej też czasu spędzał z Evanem, który przez związek Katy i Rabastana nieco częściej siedział samotnie, zajmując się sobą. I to nie tak, że Katy o nim zapomniała, bo poświęcała mu tyle czasu, ile mogła, lecz wiadomym było to, że będąc z Rabastanem chciała z nim czasem gdzieś wyjść bez dodatkowego towarzystwa. Musiała podzielić swój czas. I Evan to akceptował, jak zawsze mówił, kiedy Katy pytała, czy oby na pewno nie czuje się zapomniany. 

A Regulus, pomimo tego, że naturalnie życzył Katy i Rabastanowi szczęścia razem, bo obojga lubił i dla obojga chciał jak najlepiej, zazdrościł im czasem widząc, jak się przytulali, chodzili na randki, albo na zwykłe wyjście do biblioteki. Jak patrzyli na siebie i jak się uśmiechali. I wiedział, że zazdrość nie była dobra, że nie powinna mieć miejsca, ale nie mógł przestać myśleć, że brakowało mu tego, kiedy sam tak miał i za każdym razem przypominało mu też jak bardzo brakowało mu Jamesa. Gdyby chociaż mu odpisał, dał jakąkolwiek odpowiedź, Regulus byłby dużo spokojniejszy. Wiele razy zastanawiał się, czy nie napisać do Euphemii, ale zawsze odsuwał tę myśl na bok, uznając, że i tak pewnie miała dużo na głowie.

— Pójdziesz ze mną do sowiarni? — Regulus zwrócił się do Evana szeptem, bo Rookwood spał, więc nie chciał mu przeszkadzać. Spojrzał na niego, po chwili jednak kierując wzrok na list, który właśnie ostrożnie lakował. To był już piętnasty, na czternaście poprzednich, które wysyłał co wieczór dalej nie otrzymał odpowiedzi. I stracił już nadzieję, że na ten jeden się jej doczeka. 

— Znowu do niego piszesz? — Spytał Evan, który chodził razem z nim do sowiarni przez pięć poprzednich wieczorów, nigdy nie mając z tym większego problemu. Regulus uniósł głowę i popatrzył na niego, kiwając głową. 

— Nie chcę, żeby go coś ominęło. — Oznajmił, chociaż nie tylko to było powodem. Chciał tworzyć chociażby iluzję utrzymywania kontaktu, pokazać mu, że o niego dbał i troszczył się. 
Evan westchnął cicho i odłożył książkę od transmutacji, z której właśnie się uczył, na bok, po czym przeszedł przez pokój i usiadł obok Regulusa na materacu, zachowując delikatny tylko odstęp.

— Doczekałeś się chociaż jednej odpowiedzi? — Spytał łagodnie, a Regulus nie patrzył na niego, tylko wbił wzrok w list, kręcąc głową, bo rzeczywiście, kiedy tak musiał się do tego przed kimś przyznać, dziwne mu się to wydawało. — To urocze, że dalej nie odpuszczasz i do niego piszesz. Ale może lepiej przyjść do niego i to wyjaśnić? — Zasugerował, a Regulus nie zareagował, bo nie wiedział jak. Chciał to zrobić, ale z drugiej strony nie był pewny, czy to dobry pomysł. — Nikt by nie chciał być w takiej sytuacji. A skoro trwa to tyle czasu... — Tu urwał, wyraźnie nie mając zamiaru nic więcej dodać, a Regulus zaczął się zastanawiać nad jego słowami. Bo co, jeśli Jamesowi się stało się coś dużo poważniejszego niż mu się zdawało i nawet nie wiedział, że listy do niego przychodzą? Choć wtedy pewnie jego rodzice już pokusiliby się na napisanie o tym do niego, albo chociażby do Syriusza, który na pewno by mu o tym powiedział. A co, jeśli wszystkie listy, które wysyłał Regulus były przez kogoś przechwytywane? Czy to w ogóle było możliwe, żeby aż czternaście listów tak po prostu zniknęło? Tak, były wysyłane wieczorami, ale często o bardzo różnych godzinach. A może po prostu James nie chciał mu odpisać? Ta myśl chyba najbardziej Regulusa przerażała i okazała się najbardziej bolesna.

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz