❣ L ❣

1.9K 108 211
                                    

To wszystko wyglądało jak koszmar. 

Wielu nauczycieli biegało po korytarzach, starając się znaleźć źródło niebezpieczeństwa, sprawdzając, czy wszyscy uczniowie byli w dormitoriach. Fellowes dalej mówił im, żeby się rozeszli, Syriusz, który sam wcześniej został odepchnięty, starał się odciągnąć Remusa od ciała, a chłopak usilnie chciał mu się wyrwać i krzyczał imię przyjaciela, tak jakby miał za chwilę zedrzeć sobie gardło. Lily uciekła z płaczem. McGonagall, która sama płakała, obiecała, że przyjdzie do nich niedługo. W końcu wszyscy z trudem się rozeszli, chyba tylko dlatego, że Fellowes powiedział, że muszą zabrać ciało. Regulus przez jakiś czas jeszcze słyszał ich płacz, dopóki wystarczająco się nie oddalili. A on został tam, jakby nie mógł się ruszyć, z przerażeniem patrząc w stronę białej rękawiczki. Nikt nie zabrał go ze sobą, nawet James. Po prostu odszedł, może zakładając, że Regulus pójdzie za nim, ale on miał wrażenie, że nogi przylgnęły mu do podłoża. Fellowes zobaczył to i podszedł do drżącego na całym ciele Regulusa, obejmując go jedną ręką w niemalże ojcowskim geście. 

— Zaprowadzę cię do dormitorium, dobrze? — Spytał łagodnie, najwyraźniej chcąc jednocześnie uspokoić Regulusa, a chłopak dopiero wtedy odzyskał władzę w nogach, której tak naprawdę nawet nie utracił. Regulus otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie był pewny, czy jakiekolwiek słowa wydobędą się z jego ust. Bał się, że jedynie nimi poruszy, a słów nie wydobędzie.

— Pójdę sam. — Odparł słabo i bez przekonania. Chciał mu powiedzieć o białej rękawiczce, chciał mu powiedzieć o rąbku białej szaty, który widział. Chciał powiedzieć o wszystkich swoich wątpliwościach, tymczasem kiedy tylko mężczyzna kiwnął głową, wypuszczając go z objęcia, Regulus powoli się obrócił i na sztywnych nogach poszedł w stronę schodów. Każdy najmniejszy dźwięk, który usłyszał go przerażał, serce waliło mu tak mocno, że miał wrażenie, że to wręcz niezdrowe, a w żołądku tak go ściskało, że miał wrażenie, że za chwilę zwymiotuje. Nagle zdał sobie sprawę jak głośno i chaotycznie oddychał, jakby ktoś pompką dawał i zabierał mu tlen. Nie mógł nad tym zapanować. Miał wrażenie, że ledwo wszedł po schodach i kilka chwil mu zajęło, żeby zdobyć się na wypowiedzenie hasła, bo głos więzł mu w gardle. 

W dormitorium gryfonów  z szóstego roku było chłodno, a wszystko za sprawą otwartego na oścież okna, przy który stał Syriusz wyraźnie potrzebujący świeżego powietrza, głowę miał obróconą w tamtą stronę a oczy miał delikatnie zaczerwienione od płaczu, tak samo jak policzki, zdawało się jednak, że łzy już mu się wyczerpały. Remus przytulał się do niego i wypłakiwał się w jego objęciach. James siedział na parapecie, mocno zaciskając palce na jego krawędzi, łzy leciały mu po policzkach, jakby nad nimi nie panował. Nikt nie patrzył na to kim okazał się Peter. Po prostu opłakiwali jego śmierć. Śmierć, która była dla nich ogromną tragedią, która była dla nich jak pękający pod nimi lód na jeziorze. Nagłe, niespodziewana. I zbyt szybko sprawiła im wszystkim zbyt wiele emocji, z którymi panika nie pozwalała im się uporać.

Regulus podszedł powoli do Jamesa i stanął przed nim, po czym objął go delikatnie. Chciał udzielić mu jak największego wsparcia, ale nie potrafił. Czuł się zupełnie bezsilny. Nie umiał mu pomóc. Chciał być jego oparciem, największym wsparciem, ale sam zdawał się być tak kruchy, ze James szybciej by upadł niż się na nim wsparł. Przez chwilę jego chłopak siedział sztywny jak kamień, jakby nawet nie poczuł, że Regulus go objął, ale po chwili zeskoczył z parapetu i odwzajemnił objęcie. Regulus miał głowę przy jego piersi, czuł, że jego serce też biło bardzo mocno. Zamknął na chwilę oczy, przysłuchując się temu. Usłyszeli kroki, które wystarczyły Syriuszowi, żeby do nich doskoczyć. Wyglądał teraz nie tylko na rozzłoszczonego, ale też na smutnego. Jego ręka zacisnęła się na chudym nadgarstku Regulusa, szarpiąc nim i wyrywając go z objęć Jamesa, przyciskając go do parapetu. Spojrzał na brata, a w oczach mignął mu strach.

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz