❣ XX ❣

5.8K 332 305
                                    

Kiedy tylko zagrzmiał dzwonek rozległy się szurania krzeseł i rozmowy, które w większości sprowadzały się do szeptów, nie dały one jednak spokojnie dokończyć zdania profesorowi Fellowesowi. Nie był on nauczycielem, który złośliwie, czy też nie przetrzymywał uczniów po dzwonku. Zawsze jednak musiał zrobić jedną rzecz przed tym jak wszyscy zaczynali się zbierać, a było nią dokończenie zdania, nawet jeżeli samo w sobie, bez zdań, które miałyby nastąpić po nim, nie miałoby sensu. Początkowo uczniowie zawsze przez jeszcze chwilę siedzieli w miejscach, przyzwyczajeni do tego, że część nauczycieli musiała dokończyć wątek, zanim wypuściła ich na przerwę. Groźne usposobienie nauczyciela jeszcze bardziej utwierdzało uczniów w przekonaniu, że znajdzie się w grupie wyżej wymienionych nauczycieli. Kiedy jednak zauważono pewną zależność, szybko uznano, że nie ma sensu czekać aby usłyszeć dwa, czy trzy niewiele znaczące dla nich słowa, które i tak zaraz zapomną. 
Nieszczęśnik stał teraz przed swoim biurkiem, patrząc na zbierających się uczniów i co chwilę otwierając usta, licząc, że był to może odpowiedni moment, żeby dokończyć. Ale żaden z tych momentów nie okazał się odpowiedni. Mógłby krzyknąć, kazać wszystkim z powrotem usiąść i dokończyć spokojnie zdanie, najwyraźniej jednak nie widział w tym sensu. Regulus patrząc na niego doszedł do wniosku, że nie wyglądał już tak jak zawsze, tym razem był zrezygnowany, nie poważny, czy też groźny, można by nawet pokusić się na ostrożne stwierdzenie, że u wrażliwszych mógłby mimo wszystko wzbudzać żal, chociaż to mogłoby brzmieć zbyt śmiało, zwłaszcza jeśli chodziło o tego mężczyznę. 
Regulus w końcu wstał i wsunął swoje rzeczy do torby. Chwycił jej ramiączko w dłoń i obrócił się w stronę Rabastana i Katy, którzy jak się okazało stali już między ławkami, na prostej drodze do drzwi, czekając na niego. Podszedł do nich, przewieszając sobie torbę przez ramię. 

- Może trzeba sprawdzić co u Evana? - Spytał Rabastan, kiedy kierowali się do wyjścia, spojrzał na Regulusa i na Katy, wychylając się lekko. Regulus pokiwał głową, sam by to zaproponował, gdyby chłopak go nie uprzedził, zastanawiało go tylko, czy samo znalezienie Evana nie okazałoby się problematyczne, zwłaszcza, że czas mieli ograniczony do dziesięciu minut przerwy.

- Nie, myślę, że on... - Tu urwała, szybko obracając się za siebie i zerkając ukradkiem na nauczyciela. Znów się obróciła i uniosła lekko dłoń, dając znak, żeby chwilę poczekali. Kiedy wyszli z klasy i przeszli kilka kroków korytarzem. Dziewczyna obróciła się na moment przez ramię, po czym kontynuowała: - myślę, że on po prostu się urwał. Już wczoraj mi narzekał, że mu się nie chce.  Później z nim pogadam. - Obiecała. Regulus pokiwał głową.

- Rano w dormitorium też mówił coś, że najchętniej by nie poszedł. - Powiedział dla wzmocnienia słów Katy, nie wyrażając na głos tego co pomyślał. Odniósł wrażenie, że Katy wiedziała dużo więcej niż mówiła. 

- Naprawdę tak mówił? - Spytał Rabastan zwalniając i patrząc na Regulusa z nieco zmarszczonymi brwiami, widać było, że próbował sobie to przypomnieć. Regulus machnął ręką. 

- Już wtedy zdążyłeś wyjść. - Wyjaśnił. Twarz Rabastana rozjaśniła się w zrozumieniu.

Katy nagle spojrzała przez siebie z rozpromienioną miną. Regulus podążył za jej wzrokiem i zobaczył Anthoninę Campbell, a raczej to co zobaczył było złotymi lokami Anthoniny, które były jej znakiem rozpoznawczym. Puchonka z tego samego roku, z którą Katy ostatnio spędzała dużo czasu.
Przyjaciółka spojrzała to na niego, to na Rabastana.

- Ja już idę, do zobaczenia później. - Rzuciła, po czym pocałowała ich obu w policzki i poszła do Anthoniny. Regulus zamrugał, patrząc za nią i nie do końca rozumiejąc co się właśnie stało. Spojrzał na Rabastana, który miał podobną minę, różniła się tylko lekkim różem na policzkach, który swoją drogą wyglądał bardzo nieznacznie.
Regulus doszedł do wniosku, że Katy po prostu pod przykrywką zwykłego pożegnania chciała pocałować Rabastana, a mu zrobiła tak tylko dla zasady, żeby nie wyszło dziwnie, czy niezręcznie. Regulus doskonale wiedział, że był to zwykły, przyjacielski gest, więc długo nad tym nie rozmyślał. 
Odprowadzał dziewczyny wzrokiem, dopóki nie zniknęły z jego zasięgu wraz z tym jak skręciły w prawą stronę i otworzyły drzwi biblioteki. Obrócił głowę przed siebie i nie mając co zrobić z dłońmi, jedną wsunął do kieszeni, a drugą zacisnął na swojej torbie. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz