Wrócił z łazienki z lekko wilgotnymi włosami. Kombinował jak zrobić, żeby móc dalej nosić koszulkę od Jamesa i żeby jednocześnie nie było mu zimno. Chciał, żeby było ją widać, a nie miał żadnej rozpinanej bluzy, opcja z bluzką z długim rękawem pod spodem też nie brzmiała w tamtej chwili zachęcająco, cała idea luźnej koszulki poszłaby na marne. Ostatecznie musiał zrezygnować i założył to, co sobie przygotował, tęsknie patrząc na koszulkę Jamesa wiszącą na wieszaku. W końcu jednak uznał, że w brązowych spodniach i białym golfie nie wyglądał wcale najgorzej. Zgarnął ubranie i złożył je w kostkę, zaraz po tym wyszedł z zaparowanej łazienki do chłodniejszego dormitorium, gdzie James siedział na jego łóżku, patrząc co chwilę na coś innego i wyraźnie walcząc z nudą. Regulus podszedł do niego i wyciągnął dłoń, w której trzymał koszulkę. James uniósł wzrok, tupiąc nogą w tylko sobie znanym rytmie.
— Oddaję. — Oznajmił Regulus, patrząc to na niego, to na koszulkę i trzymając rękę w powietrzu, ale James nie odebrał swojej własności.
— Nie zakładasz tego jednak? — Spytał, jego stopa przyległa do ziemi, zaprzestając wystukiwanie rytmu, a to sprawiło, że nagle dla Regulusa zrobiło się zbyt cicho. Pokręcił głową.
— Nie, będzie mi za zimno. — Wyjaśnił i jakby chciał pokazać, że zdecydował się na założenie czegoś cieplejszego, poprawił sobie golf, chociaż ten leżał dobrze, nawet tego nie wymagał. James wzruszył ramionami.
— To w tym śpij. — Oznajmił takim tonem, jakby mówił o czymś bardzo oczywistym.
— Ale...
— Poważnie, oddasz mi kiedy indziej. — Machnął ręką.
Regulus już nie zaprotestował, uśmiechnął się tylko. Opuścił dłoń i podszedł do szafki, żeby schować ubranie. Nie chodziło mu tylko o fakt, że koszulka była wygodna. Chcąc nie chcąc już nie kojarzyła mu się z niczym innym niż tylko z Jamesem obok, więc wiedział, ze noszenie jej przywiedzie mu mimowolnie te wspomnienia. Teraz już chyba w końcu rozumiał o co Evanowi chodziło z wysyłanymi mu, prawdopodobnie przez Rudolfa, chociaż Evan nigdy tego nie potwierdził, bluzami i noszeniem ich. Nie chodziło o sam fakt ubrania, bardziej o skojarzenia z drugą osobą.
Schował bluzkę i zamknął szafkę. Usiadł na łóżku nieco za Jamesem i przytulił się do niego, obserwując wyraz jego twarzy. Chłopak uśmiechnął się lekko i spojrzał na niego przez ramię.— Idziemy już? — Spytał.
Regulus pokiwał głową. Tak właściwie nie był bardzo głodny, ale z przyzwyczajenia uznał, że warto by coś zjeść, więc nie odwołał planu pójścia do Wielkiej Sali. Pocałował go w ramię i podniósł się. Usłyszeli, jak ktoś zaczął się wiercić, spojrzeli w stronę jedynego zajętego łóżka i zobaczyli, że Evan przez chwilę się przewracał, jakby chciał znaleźć sobie wygodną pozycję, W końcu otworzył oczy i popatrzył na nich w ciszy, jakby próbował przystosować się do zwyczajnego funkcjonowania. W końcu podparł się na jednej dłoni w połowie siedząc.
— Gdzie byłeś w nocy? — Spytał, nie tak, jakby rzeczywiście chciał uzyskać odpowiedź, bardziej tak jakby chciał potwierdzić własną wersję wydarzeń.
— U Jamesa. — Odparł Regulus. Nie był pewny, czy chciał mówić prawdę, ale wiedział, że nie warto było zaprzeczać. James i tak naprostowałby to do prawdziwego ciągu wydarzeń. Evan uśmiechnął się i w jednej chwili się ożywił.
— No to opowiadaj jak było. — Powiedział, po czym zerknął na Jamesa. — Albo później opowiesz, nieważne. — I zanim Regulus zdążył cokolwiek powiedzieć, Evan usiadł bliżej Katy i zaczął potrząsać ją za ramię.
— Katy — zaczął, kiedy już się przebudziła — Katy, słuchaj. Nasze dziecko dorasta! — Oznajmił wesoło. Dziewczyna zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek.
CZYTASZ
Nie pozwolę ci odejść || Jegulus
Fiksi PenggemarRegulus boi się poczuć cokolwiek do kogokolwiek. Ale jego uczucia kierują same sobą. Kiedy tylko uświadamia sobie, że poczuł coś do Jamesa Pottera unika go jak tylko może i robi wszystko, żeby to stłumić. Jednak Gryfon bardzo skutecznie nie pozwal...