Następnego ranka, pomimo dnia wolnego, obudził się wcześniej. Oczy mu się kleiły i same zamykały, a każda cząstka jego organizmu zdawała się krzyczeć i błagać o więcej odpoczynku. Potrzebował go. Ostatnie dni go wyczerpały i wiedział, że ten czas, w którym udało mu się przespać, bo ostatnio z niewyjaśnionych powodów miał problemy z zasypianiem, nie był wystarczający. Powoli zmierzył wzrokiem dormitorium, w którym wszyscy oprócz niego jeszcze spokojnie spali i szczerze im zazdrościł, że mieli taką możliwość. Obrócił się na bok, twarzą do ściany, podkurczył nogi okrywając się szczelnie kołdrą i znowu spróbował zasnąć. W dormitorium zazwyczaj było ciepło, ale tego ranka temperatura była mniej więcej taka, jakby ktoś otworzył okno w chłodny dzień. To, i sam fakt, że Regulus już tego ranka zdążył się obudzić sprawiły, że zupełnie nie mógł zasnąć. Przez dobre kilkadziesiąt minut z na wpół otwartymi oczami patrzył w przód, później przewrócił się na plecy, aż w końcu poderwał się do siadu. Przez samo leżenie część zmęczenia zdążyła mu już przejść. Siedział tak przez kilka chwil próbując przygotować się na to, że za chwilę wyjdzie spod ciepłej kołdry. Odetchnął głęboko i szybko wstał, żeby przypadkiem w ostatniej chwili się nie rozmyślić, a wiedział, że tego ranka byłby do tego zdolny. Pospiesznie wziął ubrania i pognał do łazienki. Wziął długi, gorący prysznic, który już całkowicie go rozbudził. Szybko się ubrał i wrócił do pokoju od razu czując zmianę temperatury. Wyjął z szafki bluzę i narzucił ją na siebie podchodząc do brązowego sekretarzyka stojącego w rogu pokoju, na którym stał stary, ale bezbłędnie działający zegarek. Krótsza wskazówka wskazywała piątą. Udało mu się przespać zaledwie dwie godziny. Westchnął i zaścielił łóżko, do którego i tak nie było sensu już wracać i zaczął przeglądać swoje książki, żeby zorientować się, których będzie potrzebował. Wsunął wszystko co potrzebne do torby, którą następnie rzucił na podłogę obok łóżka. Było jeszcze za wcześnie, żeby się uczyć. Ubrał buty i po cichu wyszedł z dormitorium. Jakiś skrzat krzątał się po pokoju wspólnym, minął go idąc prosto do wyjścia. Korytarz był zupełnie pusty, szedł po nim bez celu zastanawiając się co zrobić. Nie przemyślał tego. Po co w ogóle wychodził z dormitorium?
Niebo powoli się przejaśniało, chociaż w większości nadal było granatowe. Nigdy nie latał na miotle o takiej porze, ale zawsze w końcu musi być ten pierwszy raz. Odwrócił się na pięcie, żeby wrócić po miotłę, ale przeszedł zaledwie kilka kroków, zanim spotkał się oko w oko z profesor McGonagall wychodzącą zza rogu. Zatrzymała się tuż przed nim marszcząc brwi i krzyżując ręce na piersi.- Dzień dobry. - Powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Co pan tu robi o tej porze? - Spytała.
- Wstałem wcześniej i postanowiłem trochę... rozprostować nogi. - Czy mogła mu za to odjąć punkty? Teoretycznie, mimo, że był wczesny ranek, mogła to odebrać jako chodzenie po korytarzu w nocy, o tej porze zazwyczaj wszyscy śpią. Kobieta uniosła brew i zmierzyła go wzrokiem. Był przekonany, że zacznie robić mu wywiad i wypytywać o wszystko, co tylko przyjdzie jej do głowy.
- Zmykaj do dormitorium. - Westchnęła i machnęła ręką, jakby chciała odgonić wyjątkowo dokuczliwą muchę. Regulus przez chwilę patrzył na nią bez słowa, aż w końcu szybko wyminął. - I lepiej nie wychodź o tak wczesnej porze! - Powiedziała za nim. Odwrócił się przez ramię.
- W porządku, pani profesor!
Szybko wrócił do dormitorium. Żałował, że traci okazję na polatanie na miotle, zwłaszcza o takiej porze, ale wolał nie ryzykować. Wziął swoją torbę i wyszedł do pokoju wspólnego. Usiadł na kanapie w rogu i położył książki na stoliku. Wcale nie miał tak dużo nauki jak mu się wcześniej wydawało. Zaczął powoli przeglądać wszystkie notatki. Żałował, że nigdy nie potrafił zrobić ich ładnie, zawsze były bardzo chaotyczne, bo starał się zapisać jak najwięcej nie dbając o estetykę, co przy nauce bardzo go denerwowało. Zaczął przepisywać je na nowo, tym razem dużo ładniej, mając gdzieś z tyłu głowy fakt, że dzięki temu też będzie coś z tego zapamiętywał.
Ku jego zdziwieniu i jednoczesnym zadowoleniu udało mi się skończyć wszystko co miał zadane na weekend kilka minut przed ósmą. Spodziewał się, że zejdzie mu dużo dłużej, być może zrobił to tak szybko dzięki temu, że nic go nie rozpraszało. Zebrał swoje rzeczy i wrócił do dormitorium, gdzie spali jeszcze wszyscy oprócz Evana, który akurat zmieniał koszulkę.
CZYTASZ
Nie pozwolę ci odejść || Jegulus
ФанфикRegulus boi się poczuć cokolwiek do kogokolwiek. Ale jego uczucia kierują same sobą. Kiedy tylko uświadamia sobie, że poczuł coś do Jamesa Pottera unika go jak tylko może i robi wszystko, żeby to stłumić. Jednak Gryfon bardzo skutecznie nie pozwal...