❣ XXXIII ❣

3.4K 167 123
                                    

Dźwięk przekartkowywanej książki i cichego oddechu przerwał panującą ciszę. Kiedy tak z Jamesem leżeli w chwilowej nudzie, wpadli w końcu na pomysł, aby, żeby nie przerywać spokojnej atmosfery, której brak mógłby, jak im się zdawało, w jakiś sposób zaburzyć klimat tego miejsca, poczytać książkę. Po prostu ułożyć się wygodnie, wziąć ją i poczytać na głos. Kiedy zapytał Jamesa, nie wiedział co wybrać, sam więc podszedł do półki i sięgnął po tę, która jako pierwsza wpadła mu w oko. Wielkie Nadzieje Charlesa Dickensa. 
Teraz James spał spokojnie, Regulus nie wiedział kiedy to się stało, zorientował się, gdy przeczytał mniej więcej trzydziestą drugą stronę, zadał wtedy mu pytanie, na które do tej pory nie znał odpowiedzi, już nawet go nie pamiętał. Dotyczyło książki. 
Niektóre fragmenty były podkreślone czarnym atramentem. Regulus wiedział, bo James mu o tym wspomniał, że książkę oddała mu kiedyś Euphemia, więc kartkując ją nie miał pojęcia które z nich owe fragmenty pozaznaczało. Mimowolnie jednak podejrzewał o to Jamesa, już widział go jak na wpół leżał wygodnie na łóżku, opierając książkę na kolanie, w jednej dłoni trzymając pióro, którego koniuszkiem bez skrupułów przesuwał pod wyrazami, kiedy jakieś zdanie mu się spodobało. I wierzył, że coś takiego mogło się wydarzyć. On sam nie pomazałby książki, chyba że chodziłoby o podręcznik, jednak patrząc na zakreślone fragmenty, podobało mu się to, tak jakby te wszystkie linie były znakiem zainteresowania książką. W pewnym sensie były. Przeglądał więc książkę i czytał popodkreślane fragmenty, chociaż w niektórych z nich bez wcześniejszego kontekstu nie widział wiele sensu.

W końcu, nieco już znudzony odłożył książkę tuż obok materaca, nie chcąc przechodzić aż do półki. Ułożył się wygodniej i zaczął w ciszy rozglądać się po pomieszczeniu, powoli zatapiając się we własnych myślach. Przez to, że James spał nie miał co robić, nie potrafił wymyślić sobie ciekawego zajęcia, przecież nie był nawet u siebie. Gdyby chociaż rodzice Jamesa byli w domu, mógłby może pod jakimś pretekstem zejść na dół i wdać się z nimi w rozmowę. Tymczasem został sam, zamyślił się więc zupełnie, co najlepiej w tamtej chwili mogło go zająć. 
Wytrąciło go z tego dopiero poczucie, że ktoś obok niego się porusza i przez chwilę nieobecnym wzrokiem spojrzał na Jamesa, który ziewnął przeciągle i przymknął oczy, po czym przetarł je. Regulus ułożył się na boku i popatrzył na niego, a ten uśmiechnął się leniwie. 

— Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. — Przyznał cicho, jakby chciał przyzwyczaić się do mówienia. — Długo spałem? — Regulus wzruszył ramionami, nie miał nawet pojęcia która była godzina. W pomieszczeniu nie było zegarka, jakby upływa czasu się nie liczył, co dla Regulusa było dobre. Czas nie gonił, nie zerkało się co chwilę na godzinę z myślą, że za chwilę trzeba coś zrobić. Po prostu się było. 

— Nie tak długo. — Odparł tylko, a rzeczywiście w ten sposób to odczuwał. Przez chwilę leżeli w ciszy, aż w końcu James ostrożnie się podniósł. Regulus był przez chwilę pewny, że uderzy głową o sufit, ale tak się nie stało, w porę ją schylił i przeszedł powoli, aż w końcu ustał na dywanie. Rozejrzał się po pokoju, podpierając się pod boki, a Regulus dziwił się nieco, że w tak krótkim czasie po przebudzeniu się po prostu sobie wstał, bez dłuższego wylegiwania się w łóżku. — O czym myślisz? — Spytał po chwili, poznając ten wyraz twarzy.

— Tylko ciekawe która godzina. — Mruknął, jakby zaczynając wypowiedź od tyłu. Regulus czekał w ciszy, aż w końcu powie do czego zmierza. — Niedaleko jest taki... jakby to nazwać, festyn? Mugolski festyn, coś takiego. Robią go co roku z okazji świąt. Może się wybierzemy? — Przez chwilę ich spojrzenia się spotkały, po czym Regulus ułożył się tak, że jego twarz częściowo zatopiła się w poduszce. Początkowo nie spodobał mu się zbytnio ten pomysł, nie miał ochoty przebywać wśród tłumów mugoli, do tego marznąć. Dlatego początkowo nie odpowiedział, rozważając jeszcze opcje, a te kilka chwil zaważyło na jego decyzji. Bo poczuł nagłe pragnienie wyrwania się z domu. A przecież zawsze mogli po prostu wrócić, przecież to miało być niedaleko. Kiwnął więc nieznacznie głową. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz