16. Dre znów w domu

1.1K 57 88
                                    

~~Sapnap~~

Ktoś puka do drzwi. Waham się, ale mówię:
- Proszę.
Na szczęście wchodzi pielęgniarka. 
- Cześć. Pomogę ci wstać, dobrze? - i złapała mnie za ramię. Wstałem. Nogi trochę mnie bolą, ale nie oduczyłem się chodzenia. 
- O, całkiem dobrze. - powiedziała kobieta. - A teraz pakuj się, bo będziesz wychodził z szpitala. A i jeszcze jedno. Ma kto ciebie odebrać? 
- Uh, nie wiem. Zadzwonię do kogoś.
- Dobrze przyjdę za 10 min. - i wyszła z pokoju. 


Nikt nie odebrał. Napisałem do Karla. Odpisał godzinę później.
Karl 
11:07
O to fajnie! Ale wiesz co, ja się nie rozdwoję... chociaż jak zostawię Dreama samego, na chwilę, to mu się nic nie stanie, co? 
11:09
Chyba nie, najwyżej się pospieszymy. Ale przypadkiem nie pędź, bo ja nie chcę widzieć ciebie w szpitalu...
11:10
okey, okey :)

~~Karl~~

- Dream jeszcze śpi. Mam nadzieję, że się nie obudzi... - powiedziałem cicho. Zamykam dom na klucz, a klucz wkładam do kieszeni i ją zapinam. Żeby nie było... Tylko wait, jak mam tam dojechać? Podszedłem do garażu, był zamknięty na klucz. Wyjąłem z kieszeni pąk kluczy. To chyba któryś z tych... Zacząłem od malutkiego klucza. On nie pasował. Kolejny i kolejny też nie. Cholera... Obejrzałem się dookoła siebie. Spojrzałem znów na klucze. Jeden był pomalowany na niebiesko. Spróbuję tym... i się udało! Mam samochód! Teraz tylko jechać po Sapnapa.

(time skip)


Wchodzę do szpitala. Trochę tłoczno. Zauważyłem ludzi, którzy coś nagrywają. Jak nie telefonem to i kamerą. Chyba nawet telewizja przyjechała. Tylko co się takiego wydarzyło. Schody były zaklejone taśmą, a za taśmą była policja. Nie przepuszczała nikogo. I jak się teraz dostanę? Były ogromne szumy, każdy coś mówił i żadnego nie dało się zrozumieć. Usłyszałem tylko:  Znany youtuber tu zginął! Jestem teraz zmieszany. To jest prawda. George nie żyje. Zaraz na środku korytarza się popłaczę... Uciekam stąd. Nie chcę, żeby mnie rozpoznali. Założyłem kaptur na głowę i otworzyłem drzwi od łazienki. Wchodzę do środka. Wyciągam telefon i piszę do Sapnapa.

12:23
- Sapnap nie mogę dojść do twojego pokoju. 
- A czemu to?
- Bo się ludzie zebrali na dole i policja zagrodziła drogę na górę.
- To chyba wiem, dlaczego dobijali się do mnie, bo tu George umarł, pewnie dlatego. Ale i tak go nie zobaczą, bo on już będzie pochowany.
- Skąd wiesz? I kiedy?
- Od kogoś usłyszałem. Jutro ponoć, ale nie wiem ile w tym prawdy. Zaraz zapytam się pielęgniarki kiedy będę mógł wyjść.
- Ok.

(time skip)

Rozmyślałem nad życiem youtubera. I streamera. Jest trudne, jak już się zdobędzie popularność... i myślałem nad tym, żebym tego też uniknął, czy ja też mam zrezygnować z nagrywania? Na razie nie wyobrażam sobie tego. I w tym momencie dzwoni do mnie Sapnap.

- Halo?
- No hey. Muszę wyjść drugim wyjściem, bo nadal są tłumy przy wejściu głównym.
- Okey, to ja idę. A, gdzie to wyjście jest? 
- Jak z tego wyjścia, czekaj... to... to jak wyjdziesz z tego głównego, to idź prosto i się zobaczymy.
- Ok, już idę. - powiedziałem i się rozłączyłem. 

Wychodzę z łazienki. Idę sobie powoli, jak gdyby nigdy nic, aż tu nagle ktoś mnie zatrzymuje. To dziewczyna.
- Choć. - mówi i ciągnie za rękaw.
- A-ale gdzie?
Wyprowadziła mnie na zewnątrz. 
- Um, dzięki?
- Nie ma za co, Karl. - powiedziała. Miała na sobie kaptur, więc nie wiem czy się uśmiechnęła, czy nie.
- Czekaj, czekaj. Ty mnie znasz?
- No oczywiście! - i zdjęła kaptur. 
O mój święty BOŻE! Nie to nie możliwe...
- Karl! - krzyknął ktoś w oddali. To był Sapnap. Spojrzałem się na nią i na niego.
- Czekaj. - powiedziałem do niej i pobiegłem do Nicka.
- Heey! - obejrzał się za mnie. - Nie... 
- Tak, to rzeczywistość. - potwierdziłem. Sapnap podszedł do niej.
- Czy ty możesz mi wyjaśnić, co TY TU ROBISZ?! - krzyknął.
- Um, ja chciałam- 
- STOP! Już koniec dram. Nie chcę żadnej już dramy, ani ty, ani ty. - wskazałem na każdych oddzielnie. - Jedziemy do domu. I ty też jedziesz.
- Tak! - powiedziała dziewczyna, której imienia nie zapamiętałem.
- NIE! - powiedział Sapnap. - No ja już chyba wiem jaka będzie reakcja Dreama na nią. Taka SAMA jak moja!
- SHUT UP! IDZIEMY DO SAMOCHODU I JA NIE CHCĘ ŻADNYCH SPORÓW! MAM POWOLI DOŚĆ!


~~Dream~~

Budzę się. Wstaję z łóżka.
- Co tak cicho? 
Schodzę powoli ze schodków.
- Um, Karl? Nie wiem... Sapnap? - chciałem zawołać George, ale mi się wszystko przypomniało. Usiadłem na kanapie, potem zwinąłem się w kulkę. I znów zasnąłem.

~~Dre~~

Siedziałam jak najdalej od Sapnapa. Odkręciłam się do okna i patrzyłam, jak drzewa się szybko poruszają w oknie. Poczułam wzrok na sobie. Pewnie Sapnapa, ale ja się nie odkręcam. Nie wiem zaś jednego - czemu wszyscy mnie obwiniają o to, że zabiłam Georga. Przenigdy był tego nie zrobiła! Nawet gdybym się na niego tak rozgniewała, że chciałabym to zrobić. I ja myślałam, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy. A i najważniejsze, żeby nie spotkać Dreama. Mógłby mnie zatłuc. Za nic! 

- Jesteśmy już. - samochód się zatrzymał. Wysiadam i zamykam drzwi. Stoję i patrzę się na ziemię. Karl też wysiadł i zamknął samochód. 
- Dobra, a teraz was proszę - nie chcę żadnych kłótni, bo na razie nie wiadomo czy to twoja wina, czy nie. - powiedział Karl. 
- Dobrze, ja się nie będę kłócić. - powiedziałam.
- Ta, zobaczymy. - mruknął Sap.
Karl się na niego popatrzył tak, że już przestał mówić przez najbliższy czas.

Wchodzimy do środka. Karl biegnie na górę. A ja siadam sobie na kanapie. Opieram się o oparcie. Rozglądam się po pokoju i zauważam Dreama. 
- AAAHHH - podskoczyłam, aż spadłam z kanapy. Dream się zrywa nagle. Ja schylam się, żeby mnie nie zobaczył, ale nawet nie odkręcił się w moją stronę. Znów się położył. 
Serce mi bardzo szybko zabiło. 
- Powiedz mi co ty tu robisz? - podszedł Sapnap. - O, tu jest Clay. Karl! - i pobiegł na górę. Ja wstałam i szybko odeszłam od kanapy. Byłam dosłownie blisko swojej śmierci. Chyba.

~~Dream~~

- Heey, Dream. - usłyszałem głos Karla. Gwałtownie wstałem.
- Gdzie ty byłeś? - powiedziałem. Uderzyłem głową o głowę Karla, niechcący.
- Ał, w szpitalu. Przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale ty spałeś. Nie chciałem ciebie budzić...
- Okej, w porządku. Przepraszam za tą głowę...
- Okey, nic mi nie jest... - i poprawił swoje włosy. - Um, no to tak. Przywiozłem Sapnapa! - pokazał na niego, a on mi pomachał.
- Hey Dream. - powiedział. - Przywiózł nie tylko mnie, ale też- - Karl mu zasłonił usta, żeby nie powiedział. Ja przewróciłem oczami.
- No, kto przyjechał? - powiedziałem.
- Eh, no to ten, nooo...
- Dre. - dokończył Nick.
Oni są niemożliwi...
- Czekaj, czekaj... DRE? - opadłem na kanapę.
- No taak, bo... ona mnie wyprowadziła z szpitala i tak się Sapnap pojawił, a potem ją wziąłem, ale powiedzieli, że się nie będą kłócić...
- Chyba powiedziała. Bo ja nic nie obiecuję... - podniósł ręce i się odwrócił. Poszedł na górę. 
- Dobra, niech zostanie. ALE ma się wytłumaczyć, dlaczego Sapnap obwinia ją, o to, że zabiła Georga. Jutro o tym porozmawiamy, bo dziś nie mam na to sił.
- Okey, będę mówić samą prawdę! - krzyknął z góry.
- No i fajnie. Wszyscy zadowoleni. To teraz dajcie mi spokój. Idźcie coś porobić. Karl przykrył jeszcze mnie i też poszedł na górę. 
Nie mogę w to uwierzyć, że George już tutaj nigdy nie przyjdzie...




Hey.
Tak tutaj zostawimy, because ja prawie dostałam jedynkę z historii, bo pisałam to na lekcji i nie wiedziałam o czym gadali... ;-;
No także tego...
koniec rozdziału. 

1237 słów.

Do zobaczenia wkrótce <3

Wypadek // DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz