35. W tajnej bazie

352 24 4
                                        

Ayo sorry, że nic nie napisałam, ale wyjechałam na wakacje z siostrami I NIC NIE NAPISAŁAM, ŻE WYJECHAŁAM i to mnie boli. Przepraszaam 😔

Już macie rozdział i nie płaczcie <3

~~Ranboo~~

Leżę w łóżku i rozmyślam o tym co ja właśnie powiedziałem, tam na dole. Przecież... nie miałem tego na myśli. 
Czyżby Dre mnie zabierze do Ciemności... znów? 
Muszę wyczyścić te myśli. 

I nagle zaczął ktoś odliczać, jakby szeptał. Wstałem, rozejrzałem się po pokoju, ale nikogo nie było. To pewnie w mojej głowie. 

Wtedy ktoś zmusił mnie by zamknął oczy, potrzebowałem tylko mrugnąć, żeby... 

Trafić do Ciemności. 

Przetarłem z zmęczenia oczy i nic nie mówiłem. 
Ale po 10 minutach już nie dałem rady.

- HALO??!!??! - krzyknąłem najgłośniej jak się dało i tak głośno, jak ja krzyknąłem, rozpoczęła się muzyka. - No to super... - powiedziałem do siebie cicho. 
Ktoś zaczął mówić w języku endermanów, ale na początku to zlekceważyłem. Potem się wsłuchałem, bo mówił poważnym tonem. 
- Dre...zabije... - i tyle zrozumiałem. Co zabije? A może kogo? Pamiętam jak mi wspominała, że już nie żyję. Może to o mnie chodzi? 
- Kogo zabije? - zapytałem się w języku endermanów do Ciemności. 
Teraz słyszałem szumy. 
- Ah tak, jak to ma pozostać w niewiedzy dla mnie, to po co to mi mówisz? - powiedziałem to ledwo, kilka razy musiałem wziąć głębszy oddech. Zapomniałem, że tu się gorzej oddycha, niż na Ziemi.
- Żebyś się pytał - powiedziała jakaś dziewczyna. Moje pierwsze skojarzenie - Dre. Gdzieś tu jest, albo mówi z mikrofonu do mnie. Skądś z daleka. 
- Wiem, że to ty... Dre. - powiedziałem normalnie już, ale bardziej tajemniczo, jakbym to ja więcej wiedział.
- wyadd- - i urwał się jej głos. (czyt.: 'y' jako 'j') To oznaczało "nie" w języku endermanów. Dobrze, że w ogóle go umiem. Ale gdyby nie to, to bym nadal leżał w łóżku...

- Po co ja tu w ogóle jestem? - powiedziałem do góry, jakby oni tam byli. 
- Powiedziałem już. - odezwał się męski głos, w języku endermanów. 
- Ja nic nie słyszałem takiego. 
- Nie chce mi się powtarzać- 
- Bo ty leń jesteś! - powiedziałem to bardziej odważniej. Może walka na słowa go zwali z równowagi. 
- Raczej ty, bo jesteś inny. Tylko ty trafiasz tu. 
Spuściłem głowę i przypomniało mi się o hejcie, który raz co raz widziałem na czacie, na streamie... "Jesteś inny = jesteś dziwny"
Złapałem się za głowę i znów leciały mi czerwono-zielone łzy, które po chwili znikały, gdy spadły mi z policzka. 
- M-może i jestem inny... ale- - tu przerwałem na dłuższą chwilę, aż głos się zniecierpliwił.
- Ale co? - i zaczęły mnie okropnie boleć nogi, jakby ktoś mi je wyrywał. 
- Ale jestem- 
Ranboo??
Ranboo?!
Obudź się!

Otworzyłem oczy. Nade mną stał Tubbo, bardzo zmartwiony.
- Dobrze się czujesz? Chyba miałeś jakiś zły sen... 
- Tak - usiadłem na łóżko. - To był tylko sen. 
Tubbo przytulił mnie. 
- Na szczęście... a był straszny? 
- Tak. I wiesz co? Myślę, że to nie był sen. 
- Ale ty spałeś-
- Znów zabrało mnie do Ciemności. 

Zapadła głucha cisza. 
W końcu Tubbo się odezwał. 
- Dre ciebie tam zabrała? 
- Pewnie tak... 
- A czegoś się dowiedziałeś? 
- Nie, ale próbowałem. - starłem łzę - już prawdziwą - z policzka. 
- Oh... i ja nie wiem jak ci pomóc... - powiedział szeptem. 

( time skip )

Otrząsnąłem się już z tego i zszedłem na dół, a na tam czekali chłopaki. 
- To idziemy na to szpiegowanie? - zapytał się Dream. 
- Tak, tak, tylko jest jeden problem...
- Jaki? - powiedzieli wszyscy chórem. 
- Nie wiemy gdzie szpiegować... gdzie oni są i tak dalej... 
Po chwili ciszy powiedział George.
- Może ktoś ją tu zaprosi i będziemy ją szpiegować, aż dojdziemy do jej... do ich bazy. 
- To jest myśl. - powiedział Tubbo. 
- No dobra, ale kto ją zaprosi? - zapytałem się. - Mnie nie posłucha, ani Tubbo...
- Może ja? - zapytał się Wilbur. 
Zamyśliłem się na chwilę, w sumie, on i Dre nie prowadzili za dużo jakiś wątków, więc może to wypalić. 
- A jak pomyśli, że to pułapka? Ona nie jest durna. - powiedział Sapnap. 
- No tak Will jest z nami. - powiedziałem. 
- Ej - wtrącił się Wilbur - wmówmy jej, że ja będę chciał jej pomóc, czy coś...
- Będziesz trochę jak... - zacząłem.
- Traitor. - dopowiedział Tommy.
Znów zapadła cisza. 
Każdemu z nas po głowie chodziła walka o L'manburg. 

Wypadek // DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz