26. W przyszłości

536 35 54
                                    

Ej ludzie...
Jakim cudem mi wbiliście 15k?! 
,-, i jeszcze 77 obserwatorów?
NO JAK?!
Nie da się... ;-; 
Ale widzę, że się jednak da
I dzięki za to <3 

I za wszystkie miłe komentarze UwU


~~Tubbo~~

Obudziłem się, gdy było jeszcze ciemno. Zobaczyłem, że Ranboo nie śpi ze mną. Nie ma go tu. Gwałtownie wstałem i wyjrzałem za okno. Potem, gdy zszedłem na dół zawołałem go. Cisza. 
Ktoś się obudził, więc szybko wyszedłem z domu. 

Patrzę przed siebie i podskoczyłem, bo zobaczyłem Sarę. 

- Uh, hej - powiedziałem zakrywając sobie twarz, przed wschodzącym słońcem. 
- No cześć. - odpowiedziała - to tu mieszkasz? 
- Nie, to akurat dom Dreama. Mieszkam na razie z nim. 
- A gdzie Ranboo? - zapytała mnie, patrząc się na okna w dużej willi. (można już wsm ten dom tak nazwać, cn?) 
- Ja... j-ja nie wiem... - zająkałem się. 
- Jak nie wiesz? Przecież jeszcze był z tobą. - powiedziała lekko zdziwiona. 
- Usnąłem wczoraj, opierając się o niego. A dziś wstałem już w łóżku, ale go nie było. - powiedziałem trochę zapłakany. 
- Nie martw się tym teraz. Musimy natychmiast wrócić, a dla ciebie przenieść się w przyszłość. 
- Okey, tylko pójdę się przebrać, no bo wiesz... jestem w piżamie. 
Szybko pobiegłem na górę i bez wahania wziąłem cokolwiek.

(time skip)

Już wylądowałem. To było jak pstryknięcie palcem. Pstryk! I już jesteśmy. To mnie bardzo zaskoczyło. 

- Który rok dzisiaj? - zapytałem się jej, ponieważ byłem bardzo ciekawy. 
- 2222 - odpowiedziała mi. 
- Oh... - i nagle coś za nami huknęło. 
- AaaH! Co to było?! - podskoczyłem, aż z wrażenia. 
- Wojna - powiedziała Sara - Później ci wytłumaczę.

Wybiegliśmy z lasku i zobaczyłem statki lewitujące, zniszczone, ale nowoczesne budynki. Czerwone światła laser, które wydobywały się z statków, były bardzo głośne. 
Nigdzie nie widziałem drzew, nie licząc tych, z których wyszliśmy. 
- To ostatnie drzewa Tubbo - powiedziała Sara.
- O nie, nie, nie, nie!! - podbiegłem do drzew, które zaczęły się palić. Trząsłem drzewem, żeby się nie paliły, ale to tylko pogorszyło sprawę. 
Spojrzałem na trawę...a raczej na ziemię i gdzie nie gdzie, z wylanym asfaltem. 
- A gdzie trawa? Kwiaty? Pszczoły... 
- Nie ma już trawy od kilku lat, kwiaty chyba już 10... a pszczół to ja nawet nie widziałam... - powiedziała Sara - ale nie przejmujmy się tym na razie, musimy coś innego zrobić. 
Pszczół nie będzie??? Już myślałem, że się rozpłaczę. Ale nie mogę. Muszę się wziąć w garść.

Podbiegliśmy na górkę i ujrzałem wysoką osóbkę. Była czarno-biała. 
- Ty tylko go pokonasz... - powiedziała smutnym głosem Sara. 
Czarno- biała postać odkręciła się do nas, a Sara uciekła. 
- Muszę iść załadować pistolet! Czekaj na mnie! - krzyknęła w oddali.
Ale ja jej nie słuchałem.
Zaciekawiła mnie postać, która zwróciła na mnie uwagę. 
Po chwili nie mogłem oddychać...
...bo już wiem kto to...

- R-RANBOO?! - krzyknąłem do tej postaci - JA WIEM, ŻE TO TY! TO JA TUBBO! PROSZĘ PRZESTAŃ STRZELAĆ!!!
Ranboo zbliżał się do mnie. Wyglądał z każdym krokiem coraz groźniej. 
Gdy już się zbliżył, stanął i zaczął się przypatrywać. A ja spuściłem wzrok.
- A ty skąd niby mnie znasz? - zapytał się mnie. 
- T-to ja... T-tubbo! Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi...chyba. - to "chyba" powiedziałem znaczniej ciszej.
- Nigdy nie miałem przyjaciół. - powiedział Ranboo poważnym tonem. Wtedy zdołałem na niego spojrzeć. 
Miał jedno oko zielone, drugie czerwone. Płynęły z nich już dawno wyschnięte łzy. Albo to są okulary...?
- Nie pamiętasz mnie?! - powiedziałem, już ledwo płacząc. Złapałem go za garnitur, który był już przy mały i bardzo brudny. - NIE PAMIĘTASZ?! 
- Nie? - powiedział bez wyrzutów sumienia. Chciał odejść, ale odwrócił się. - Normalnie bym ciebie zabił, ale jesteś zbyt...nieważne - wzbił się w powietrze i znów zaczął strzelać. 

Wypadek // DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz