Nie mam za bardzo pomysłu na dalsze, więc pewnie będę pisać ten rozdział kilka dni.
No chyba, że ktoś mi podpowie coś?
A i przeczytałam od połowy to co piszę jakieś 10-15 rozdziałów do tyłu i takie okazuje się, że chcecie więcej dnf, karlnapu i co jest to zadziwiające TubboxRanboo o-o (nie ship)
Uwielbiam ich razem jako duo, ale strasznie zachowują się jakby byli razem, nie tylko w rp-A teraz będę wpierdalać żelki i pisać rozdział. :D
~~Dream~~
Obudziłem się pod drzewem koło domu. Nie mam pojęcia co ja tu robię.
- O, Dream się obudził! - to chyba powiedział Tubbo o ile się nie mylę.
- Tak? - to był Will, poznaję.
- Czemu leżałem na trawie? - zapytałem się w końcu. - A gdzie chłopaki?
- W domu, ale nie idź do nich. - powiedział Tubbo.
- Bo są zombiakami - dokończył Tommy.
- A Ranboo miał nas dość i odleciał. - skończył Wilbur.
- Jak to "miał was dość"? I tak sobie uciekł.
- Jak widać... - spochmurniał Tubbo. Przechyla kubek, kładzie go na trawie i wskakuje na drzewo.
- Nawet okulary zabrał. - powiedział Tommy wpatrzony w chmury.
Wstałem z trawy. Przetarłem oczy i spojrzałem na wszystkich. Byli smutni, albo znudzeni.
- I tak po prostu sobie poszedł? - nie mogę w to uwierzyć.
- Taa, a raczej poleciał. - powiedział Wilbur. - Mogłem gitarę wziąć z domu...
Podszedłem do szyb, które są przybite deskami.
- Czemu-
- Zobacz i mniej pytań zadawaj. - powiedział Tommy.
W środku chodziło 3 zombiaków. Jeden mnie zauważył i podszedł do okna.
- Sapnap? - nie wierzę własnym oczom.
- Odejdź, bo znów taki będziesz. - powiedział Will
- Byłem taki?
- Tak, Ranboo ciebie uratował. Leżałeś podobno pod schodami.
- Nie pamiętam- - spojrzałem się na drzewo i zacząłem się wspinać. Dotarłem na szczyt wypatrywać Ranboo. Może przyleci jeszcze.
- Nie ma szans. Zostawił nas. - powiedział Tommy, a Tubbo zaczął płakać.Tommy zszedł z drzewa i usiadł na drodze.
- Mam dość już twojego płaczu, Tubbo... - powiedział cicho, ale nadal słyszalnie.
- Too... będziemy się teraz nudzić? - zapytałem.
- Tak, naszą jedyną atrakcją jest zaprowadzić z powrotem zombiaki, jak wyjdą. Tak to masz wolne. - odparł Wilbur, już kompletnie znudzony.
- Uh-~~Ranboo~~
Z każdym uderzeniem piosenki, która utkwiła mi w głowie, traciłem równowagę. Nie jestem w stanie iść, a okulary popsuły się do końca. Teraz są już tylko okularami.
Wyglądam zapewne, jak jakiś pijany, ale to mnie już nie obchodzi.
Obchodzi mnie to, że nie znam praktycznie okolic i nie wiem jak wrócić. Krążę tak całą noc. A już południe. Bez żadnego jedzenia.Wytarłem łzy. Mogłem nie uciekać. Ale chciałem, to mam za swoje. Umrę z głodu na ulicy z moją książką. Takie ostatnie godziny mnie czekają.
Zobaczyłem przystanek autobusowy, który wyglądał tak samo, jak ten co go mijałem jakąś godzinę temu...albo to ten sam?
AH NO TAK ALE JA JESTEM DURNY, JUŻ KOMPLETNIE NIE MYŚLĘ! Przecież jest mapa wywieszona, tej okolicy! Czego ja tego nie zauważyłem?! Podbiegłem szybko i zobaczyłem gdzie mniej więcej się znajduję.
- Stąd przyszedłem. Więc muszę iść...? Gdzie?- Nie mam pojęcia... - walnąłem butem w szkło, a ono lekko pękło. - Super.
Ta mapa nic nie dała. Ale gdy jej się przyjrzeć, można było dostrzec dom, który jest większy, niż inne. Zerwałem tą mapę i szybko uciekłem. Może to on? Dom otacza las, ma drogę dojazdową do miasta. Zobaczymy.Szedłem tak około godziny do lasu, bo czasami źle skręciłem i musiałem się zawracać.
- No i jestem. Jest las jest droga, ale nie widać jeszcze domu. Albo go nie zobaczę.
I tak szedłem w niepewności. Aż koniec w końców znalazłem. To tutaj. A pierwszy kto mnie zobaczył, to był Tommy.- No i przylazł nam truć dupę.
- Kto?
- A sam zobacz.
I na drodze stanął Tubbo.- R-ranboo?- Czego uciekłeś? - przybiegł do mnie, a ja nie mogłem już więcej stać. Po prostu upadłem przed siebie. Czyli - upadłem na niego, ale mnie zdołał utrzymać.
Zobaczył, że mam mapę i punkt, który zaznaczyłem, robiąc dziurą.
- Woo, przeszedłeś całe miasto praktycznie. Tak?
- Tak-
- Chodź usiądziesz na trawie.(time skip)
- Okulary... się popsuły. - powiedziałem im to w końcu.
- Serio? Oh, szkoda. - powiedział Tubbo.
- Bardzo... - powiedział Tommy, jak zawsze zły.
- Nie bądź taki, no. Słońce świeci, a ty-
- Pierdolisz smuty - dokończył Wilbur. I zaczęliśmy się śmiać.
- Dobrze, już nie będę. - i skierował się do drzwi domu.
- A ciebie gdzie niesie?
- No nie chcecie mnie, to naura. - otworzył drzwi, a Wilbur prawie spadł z drzewa, żeby go dogonić.
- Tommy, nie! - krzyknął Tubbo i też pobiegł. Dream też pobiegł.
- Nie no! Czego wy tam idziecie?! - krzyknąłem i poszedłem za nimi, nadal trzymając książkę w ręku.~~TommyInnit~~
Nie chcą, mnie to nie. Ja też ich nie lubię, a zwłaszcza Ranboo. Lepiej było bez niego. Bo teraz nie mam żadnych przyjaciół, nie licząc tych debili za mną biegnących.
Jest tu duszno, nie powiem, że nie, ale mi da się wytrzymać.
W kuchni stoi jeden zombiak. To George. Zaczął do mnie iść. Muszę znaleźć vlog guna.Szybko pobiegłem na górę po schodach i wszedłem do pierwszego, lepszego pokoju.
W samym rogu stał zombiak, więc szybko wyszedłem. Nie wiem kto to mógłby być.Na schodach, przede mną na korytarzu i za mną w pokoju stali zombie. Okey, jestem w pułapce.
- POMÓŻCIE MI! - jeden z zombie uderzył mnie i się wkurzyłem. - NIE MA TAK! - i zacząłem go nawalać. Muszę się przedostać dalej. Tam jest moja torba.
Więc... walnąłem w brzuch nogą w zombie, a ten upadł. Drugi mnie złapał za rękę, ale ja go walnąłem z pięści w głowę drugą ręką. Wtedy prześlizgnąłem się do pokoju, gdzie spałem i zamknąłem drzwi.- WOOOOOOOO! - wydarłem się i wziąłem vlog guna do ręki, który leżał na podłodze. - OKEY, LET'S FUCKIN' GO!! - i wybiegłem z pokoju. Ostatni zombie mnie prawie złapał, ale ja potknąłem się o leżącego i wypadłem na schody, gdzie Tubbo, Will i Dream właśnie wchodzili.
No i klapa. Leżymy wszyscy.- Eem, wszyscy żyją? - zapytałem się, kiedy wstałem.
- Chyba? - jęknął Wilbur.Gdy już wstaliśmy, musieliśmy się zmywać. A Ranboo sobie poczekał na nas siedząc na krześle.
- Żyjecie? - zapytał się nas.
- No jak widać. - odpowiedziałem mu.Idziemy sobie do drzwi i na nas ktoś czekał. To była dziewczyna.
- Witam z powrotem! - powiedziała do nas. Kojarzę skądś tą dziewczynę.
- Em, znamy się? - zaczął Wilbur.
- Oczywiście. Nie poznajecie po trzech latach?TRZECH LATACH?! Wtedy zaschło mi w gardle. Zagryzłem wargi z stresu. Szybko zamknąłem drzwi.
- J-ja wiem kto to... - powiedziałem cicho.
- Kto? - zapytali chórem. Za nimi szli powolnym krokiem zombie.
Możecie się spodziewać wszystkiego, tylko pewnie NIE tego.
- To Dre.
cześć
nie jeść mnie :^)heh
Możecie się tu wykrzyczeć.
A teraz powiem, czemu ona żyje, jakim cudem.
Pamięta ktoś, że ona miała jeszcze jedno zaklęcie, co trzymała w kieszeni? Następny rozdział będzie o tym kto ją wskrzesił. I spokojnie to nie będzie Sara.1176 słów
Do zobaczenia mufinki <3
CZYTASZ
Wypadek // DNF
FantasiaWypadek ma wiele znaczeń. Może być samochodowy, przez przypadek lub też życiowy. Wypadek życiowy, którego się już nie cofnie. Pozostanie ślad i blizna do końca życia. {Zakończone} Początek - 10 III 2021 Koniec - 20 VIII 2021 :] uwaga książka jest '...