25. Kolejne problemy?

676 38 39
                                    

~~Tubbo~~

Dzień za dniem leciał bardzo szybko. Każdy był szczególnie ciekawy. Zero nudy. Jeszcze nie było żadnej dramy. Tak myślę. I mam nadzieję, że żadnej nie będzie. 
Tymczasem ja sobie siedzę z Ranboo na łące koło domu Dreama. Na palec weszła mi mrówka. Zatrzymała się. 
- Hej mróweczko! - przywitałem się do niej. - Ranboo, popatrz tylko. - Chłopak odkręcił głowę. 
- Tak, słodka. - powiedział i zbliżył się do niej. - Widzę na niej jakąś kropkę.
- Serio? - też się przyjrzałem. Mrówka cały czas stała. Spróbowałem ją delikatnie odwrócić na plecy, bo ta plamka była na jej brzuchu. Ranboo jej dotknął. 

Z białej plamki wyskoczył hologram. Poleciał na ziemię i otworzył się prezentując kogoś. 
- Tubbo i Ranboo? Dobrze was widzieć. - powiedziała mała osóbka. To dziewczyna. Widać było jej długie, brązowe włosy. 
- Uh... kim jesteś? - zapytał Ranboo. 
- Jestem Sara. - przedstawiła się - Pochodzę z przyszłości. Niedługo do was się cofnę i będę tu przy was. 
- A po co do nas? - zapytałem się. 
- Ważna rzecz was czeka, chłopaki. - powiedziała Sara. - Czekajcie na mnie jutro o wschodzie słońca. 
- Dobrze - powiedział Ranboo
- A jak jesteś z przyszłości to... to co z nami? - zapytałem się. 
- Właśnie w tym problem. Wy sobie z przyszłości pomożecie teraz. - obejrzała się za siebie i coś za nią okropnie głośno huknęło. 
- Co to było? - aż podskoczyłem. 
- Bomba. Zrzucają na nas... - powiedziała. - Dobrze ja muszę kończyć. Do jutra Tubbo i Ranboo. - i się rozłączyła, a mrówka uciekła w trawę. 
Spojrzeliśmy na siebie. Przełknąłem ślinę.

~~Sapnap~~

- Idź zawołaj Tubbo i Ranboo. - powiedziałem do Georga. - Są na łące.
- Okey już idę. - powiedział, zakładając buty i wyszedł. 

(time skip)

- Musimy rozwikłać tą zagadkę. - powiedziałem - Czemu, dlaczego, po co. Dlaczego usiłowała nas zabić, czemu to robiła i po co przyszła. Mowa tu o Dre. 
- Will jest w drodze - powiedział Dream, patrząc się w ekran swojego zielonego telefonu. 
- To dobrze - powiedziałem. - Karl, zapisałeś pytania? 
- Owszem. - odpowiedział mi. 
- Ah więc zacznijmy od dlaczego. Jakieś pomysły?
- Ja nie wiem - powiedział bardzo skupiony Karl. 
- Nie mam pojęcia - powiedział George - przyszła tak nagle i buch - niszczyła nam życie. Kawałek po kawałku.
- Ludzie zazwyczaj mają jakiś powód do morderstw - powiedział Bad. - Albo właśnie jakiś miała albo jest psychopatką. 
- Karl, dopisz do pytań skąd wzięła te karteczki i te płyny... czy jak mu tam. - powiedziałem. 
- ...te karteczki i... i płyny? 
- Niech zostanie na płynach - powiedziałem. - To może teraz po co przyszła?
- Zabić. - powiedział Dream. - To jest chyba jedyny powód. 
- Ale z jakiego powodu... - powiedział Bad i znów się zamyślił jak pozostali. 

~Chwila ciszy~

Bad coś wyszukuje w swoim telefonie. Po chwili czyta:
- Ludzi nazywa się psychopatami, tylko dlatego, że zabijają bez określonego powodu. Lecz w istocie, psychopaci nie istnieją. Zawsze mają jakiś powód lub przyczynę. Np. ktoś coś ukradł od tej osoby i próbuje ją dopaść lub też pijactwo. - skończył czytać i popatrzył się na nas - Ona na pewno nie piła. 
- No nie - powiedziałem. - Lecz to co teraz przeczytałeś się na bank przyda. 
- To ktoś kiedyś coś ukradł od niej i zabijała nas wszystkich? - powiedział Karl. 
- Możliwe... - powiedział George. Usiadł na krześle, bo cały czas stał. 
- Ale też istnieją inne powody, prawda? - powiedział Dream poważnym głosem.
- Prawda - potwierdził George. 

~~Ranboo~~

Już jest 1 w nocy. Chłopaki cały czas gadają o tym. Ziewnąłem. 
Will przyjechał 2 godziny temu i ciągle coś gada. Już od godziny ich nie słucham, bo mówią ciągle coś w kółko, jakby powtarzają i mi się najzwyczajniej na świecie nudzi. 

Tubbo usnął leżąc na mnie. Cały czas trzyma mnie za rękę. Wokoło jego palców nadal toczy się magia. Jasna - bardzo jasna. Czuję się jakbym też miał zaraz usnąć. Zamknąłem na chwilę oczy...

Stoję. Spoglądam na wszystkie strony. Ciemno. W ręku zobaczyłem okulary. Jedno szkiełko było czerwone, a drugie zielone. Spodobały mi się te okulary. Założyłem je i coś z nich wyskoczyło. 

- Powiedz: transformacja! 

Bez żadnego wahania krzyknąłem:

- Transformacja! 

Przemieniłem się w Endermana. Mogłem się teleportować. Ale biegłem, biegłem szybko przed siebie. 

I nagle znalazłem się w jakimś mieście. Tubbo latał przy jakieś wieży. Też przemieniony. Przeteleportowałem się i walczyłem z potworem z maską Dreama. To było straszne, ale dałem radę. 
Gdy potwór leżał, Tubbo kucnął koło niego, wyciągnął ręce i zła moc z potwora wyszła. 

Ale weszła do Tubbo...

- Tubbo! - krzyknąłem. 

Stał się czarny. Miał białe oczy, a w rękach trzymał jasne pioruny. Zbliżał się do mnie. A ja się zacząłem cofać. 

- Proszę, Tubbo! Przestań! - rzucił piorunem w moją stronę, ale nie trafił. 

Szybko zacząłem uciekać. On był coraz bliżej. Przegram to... 

Upadłem, a Tubbo stanął nad mną. 

- Czego chcesz od mnie?! - krzyknąłem. 

Tubbo utworzył  ogromny piorun, który celował we mnie. Uśmiechnął się szyderczo. 

- TWOJEJ ŚMIERCI! - krzyknął, aż powstało echo... i rzucił we mnie piorunem. 

Zakryłem się rękoma. 

Otworzyłem oczy. 
Nadal żyję. 

Ale... jestem gdzieś indziej...
I trzymam swoją książkę w rękach. 

Wstałem i odwróciłem się za siebie. Za mną stał Tommy. 

Spojrzał na mnie z takim samym uśmiechem jak Tubbo. 

- Tommy? 

Ten nagle zniknął i stanął za mną. 

- Nikt ciebie nie chce. Nawet twój Tubbo. ZOSTAWIŁ CIĘ! Nikt ciebie już nie kocha. Zostałeś sam - jak palec... 

Muzyka znów zaczęła grać. Złapałem się za głowę. Zaczęła mnie okropnie boleć. 

Jestem bezsilny...

Sam...

Jak palec.

Nikt mnie nie zna, lubi i kocha. 

Tubbo mnie nienawidzi. 
Tommy też...

Wszystko stracone...

Tommy znów się pojawił i wręczył mi nóż. Miał narysowaną koronę. Złotą koronę. 
Znów zniknął. 

Zostałem znów sam.


Przyłożyłem nóż do brzucha. Czerwona łza spadła mi na rękę. Spojrzałem do góry, zacisnąłem powieki. 

- Dla ciebie Tubbo... - i wcisnąłem nóż w siebie...




Okey, guys konie rozdziału, bo do sql się spóźnię XDD

978 słów

Bajo kochani <33

Wypadek // DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz