~~Dream~~
Czuję się już na siłach, żebym prowadził auto, ale Sapnap uparł się, że to on będzie prowadził. Zbliżamy się już do drzwi wyjściowych i ktoś łapie mnie za ramię.
- Proszę pana, tutaj wyniki pańskiego prześwietlenia. - powiedziała kobieta. Proszę za mną muszę coś panu powiedzieć... - o kurde, zaczyna się... czy... czy coś sobie uszkodziłem? Myślę, że nie bo bym teraz nie chodził, tylko jechał na wózku inwalidzkim. Wzdrygnąłem się lekko. Puściłem rękę Georga i poszedłem za kobietą.
- Nie może Pan podnosić ciężkich przedmiotów, ponieważ może to uszkodzić żebra. One są w tej chwili podatne na takie rzeczy, więc proszę mnie posłuchać. - pomyślałem o Georgu. Czy już nigdy nie będę mógł go podnieść? Czy nie będę mógł się nacieszyć razem z nim w 100%? Będę musiał tylko w 80? Albo mniej? Nie mogę przestać o tym myśleć... smutno mi się zrobiło.
- Proszę Pana? Jest tu Pan ze mną? - wyrwała mnie kobieta ze moich rozmyśleń. Pokręciłem głową na znak, że jestem.
- Tak, tak jestem. Dobrze, będę się pilnować. - powiedziałem. Kurde, co ja mówię... nie przetrwam tego...
- Za miesiąc będziemy mogli rozmyśleć nad tym, czy już będziesz mógł to robić, zależy czy już za 30 dni będą wytrzymalsze. Prawdopodobnie jeszcze będziesz musiał dłużej czekać, niż miesiąc... - zamyśliła się.
- Dobrze, do widzenia. - powiedziała po chwili.
- Do widzenia. - odpowiedziałem jej też i poszedłem do Georga wszystko powiedzieć.(time skipp)
~~GeorgeNotFound~~
Czemu tak o tym ciągle myślę? Że co? Nie będę już nigdy podnoszony przez Claya. Czemu mnie to smuci? Wreszcie będę miał spokój przez jakiś czas od jego wybryków. Dre zauważyła mój smutek na twarzy i złapała mnie za rękę.
- Będzie dobrze! - powiedziała i uśmiechnęła się promiennie. Gdy wszedłem do samochodu, zacząłem myśleć nad moim szczęściem. Kto jest w końcu moim szczęściem? Dre czy Dream? A może obojga? Jak dobrze, że mam ich dwóch, zamiast tylko jednej - Dre. Przecież, Clay mógł zginąć i nie przetrwać całej tej akcji. Jakiego bym miał DOŁA, gdybym się o tym dowiedział. Dobra, spokojnie, jest dobrze. Nie umarł - żyje. Czego jestem tak zamyślony? Tyle pytań - zero odpowiedzi. Może Dre mi na nie odpowie? Trzeba się jej spytać. Ale nie w samochodzie, tylko już w domu. Na osobności.
Jesteśmy już. Dom. Dream wrócił. Chce mi się płakać... NIE, George! Nie bądź beksą! Skup się lepiej na tym o czym mam rozpocząć temat z Dre.
~~Dre~~
Już wychodzimy z auta. Kątem oka, widzę, jak George na mnie niepewnie się patrzy. Czy...czy ma zamiar ze mną przedyskutować coś? Już się boję... Łapię Sapnapa za rękę i idziemy do domu. Usiedliśmy razem wszyscy na kanapie. Bad poszedł po talerze. Na obiad jest spaghetti.
Już zjadłam. Pierwszy był Dream, drugi Skeppy, trzecia byłam ja, czwarty Bad, piąty George. Gogy i Bad się nie ścigali tylko my, no i przegrałam. Gdybym dostała pierwsza swoją porcję, na pewno bym wygrała! I w tej chwili, George łapie mnie za rękę.
- Dre, choć do pokoju. Muszę pogadać z tobą. - przełknęłam ślinę. Kurczę, boję się jeszcze bardziej, na jakie tematy chce ze mną pogadać...Gdy już weszliśmy do pokoju Claya i Georga, usiadłam na krańcu łóżka, a on obok mnie.
- Ja... ja chciałbym się dowiedzieć...czy widziałaś sprawcę wypadku. - zaczął. Strasznie się trzęsę, tylko żebym przypadkiem mu nie powiedziała prawdy!
- Nie... widziałam, że ucieka. - skłamałam. Nie jestem jakąś mistrzynią w kłamaniu, więc boję się, że to wydam.
- A twarz? Cokolwiek? Ubranie jakie miał? - pokręciłam głową. - Nie nic nie pamiętam. - spojrzałam w podłogę. Nie umiem kłamać. Muszę to powiedzieć. Tylko w jak najmilszy sposób... Nienienienienienieee! CO JA ROBIĘ?! Nie mogę tego powiedzieć! Obiecałam Sapowi! Położyłam się na łóżko, zakryłam twarz rękoma. Czułam jak mokre łzy spływają po policzku. Gwałtownie wstałam i ruszyłam na dół po Sapnapa. Nie wiem co robię, ale myślę, że mi przynajmniej w jakimś stopniu pomoże. Złapałam go za rękę i szarpnęłam. Nie patrzę na jego twarz.
- Co chcesz? Dre? - spytał, a ja się popatrzyłam na niego ze łzami we oczach. Wstał i poszedł. Słyszałam jak reszta drepcze za nami, żeby podsłuchać. Ja odwróciłam się i spiorunowałam wzrokiem. Mam nadzieję, że dadzą spokój.
- Gdzie mnie prowadzisz? - spytał się mnie spokojnie Sap. - Powiedz mi! - i stanął na przedostatnim schodku. Ciągnęłam go dalej, ale on nie ustępował.
- Proszę... choć... - wydusiłam z siebie, przez łzy. Podszedł do mnie i otarł łzy.
- Ch..choć, noo! - tak go ciągnęłam, że przewróciłam się na schody i uderzyłam plecami o drewno. Skrzywiłam się. Sapnap pomógł mi wstać. I bez żadnego słowa poszedł tam, gdzie go prowadziłam - do pokoju, w którym siedział zdziwiony George.
- Siadaj. - pokazałam mu miejsce obok mnie i bez sprzeczek usiadł.
- Czy on też jest w to wmieszany? - zapytał się George, a ja pokiwałam głową, że tak. Odwróciłam się o Sapnapa i szepnęłam do ucha:
- On już podejrzewa nasz plan i pyta mnie o wypadek... nie wiem co mam mu powiedzieć... - odwróciłam się szybko, żeby George nie myślał, że spiskujemy tutaj przed nim.
-... powiedziałam mu co... o czym rozmawialiśmy, George. - powiedziałam mu, żeby nie podejrzewał niczego. Chyba nasz plan nie wypali... Pokiwał głową.
- Dre, nie możemy mu o tym powiedzieć - Clay wywalił by nas z domu, za to, że mamy przed nimi plany i po drugie, że to ty spowodowałaś wypadek. - szepnął Sap mi do ucha.I co teraz? Już nie szepnęłam do niego w odpowiedzi, bo tamten by podejrzewał. Jezu, trudne to jest dla mnie. Czuję, jakby ma to zamiar mnie przerosnąć. Zbieram się na odwagę... i mówię mu to.
~~Dream~~
Co oni tak długo siedzą? Czy powinienem iść i zobaczyć, o czym tak dyskutują? W końcu to mój dom! Wstaję i idę w stronę schodów.
- Clay! - odezwał się Bad. - Nie idź. Zostaw ich. To nie są twoje sprawy. Ciebie nie zaprosili do grona, ani nas, więc usiądź, proszę. - I'm sorry Bad, uruchomili mnie. Idę i wchodzę do pokoju bez pukania. Widzę jak Dre płacze, George też, a Sap ma spuszczoną głowę i coś mówił, a ja przerwałem im to. Słyszę za sobą kroki - pewnie Bad i Skeppy. Ale nieważne. Podszedłem do Georga. Przytuliłem go.
- George, czemu płaczesz? - zapytałem. Ten odsunął się od mnie. Skulił się i odwrócił plecami.
- JAK KURWA MOGLIŚCIE?!?! - krzyknął George. - WYJDŹCIE, ALE TO JUŻ!!! - wskazał drzwi, a Dre Sap wyszli. - Z DOMU!!! I NIE WRACAJCIE!!! - zdziwiłem się, bo George wyprosił naszych gości z domu... chyba się pokłócili... George prawie spadł z łóżka, ja go w porę złapałem.- George, co się dzieje? - zapytałem.
- Jak bym uprzejmie prosił, to też wyjdź Clay, z pokoju. I wanna be alone... - powiedział cicho. Wyszedłem. Bez słowa. Zszedłem szybko ze schodów i słyszę zamykanie drzwi. Wybiegam szybko z domu, nie ważne ze w samych kapciach... oni już jadą... Widzę jak Dre położyła rękę na szybie, ja też... i odjechali... biegłem za nimi przez chwilę, myślałem, że się zatrzymają, ale nie, dodał gazu i pojechali, a za sobą chmury kurzu. Wracam zdezorientowany do domu. What the heck?! Co tu się odjaniepawla?! Czemu? W...hy? Wracam, zamykam za sobą drzwi i widzę Georga z walizką.
- Jadę do domu. - odpowiedział sucho na moje zdziwione spojrzenie.
- C-czemu? George? - ten wyminął mnie i zamknął drzwi. Spojrzałem na Bada i Skeppiego. U nich na twarzach też maluje się zdziwienie i także współczucie. Spojrzałem przez okno oddalającego się Georga. CO SIĘ DZIEJE?! CZEMU NIC NIE MOGĘ WIEDZIEĆ?! Idę w stronę schodów. Zatrzymuję się na pierwszym z nich.- Wy też możecie jechać. - powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju. Czuję jeszcze woń Georga, ulatniający się przez otwarte okno. Położyłem się na łóżko i słyszę zamykanie się drzwi.
- To...koniec?
ALE SIĘ POROBIŁO CO NIE? Tylko nie jedzcie mnie za to, że się pokłócili. Chyba to jakoś odkręcę. No ale chyba im się nie dziwię, sama bym tam postąpiła. A wy?
Ach, macie pudełko z chusteczkami na następne rozdziały - tylko tyle powiem. >;)
1337 słów.
Do zobaczenia mufinki jutro! <3
(edit: Zmienione sceny SapnapxDre i błędy)
CZYTASZ
Wypadek // DNF
FantasíaWypadek ma wiele znaczeń. Może być samochodowy, przez przypadek lub też życiowy. Wypadek życiowy, którego się już nie cofnie. Pozostanie ślad i blizna do końca życia. {Zakończone} Początek - 10 III 2021 Koniec - 20 VIII 2021 :] uwaga książka jest '...