34. Plany wyszły na jaw

389 24 10
                                    

~~TommyInnit~~

Już chyba mniej więcej wiem co jej powiedzieć. Opowiem o tym chłopakom. 
- Po prostu musicie jedną rzecz zrobić. Udawać, że to wasza najlepsza przyjaciółka. 
- Po tym co zrobiła? - zapytał Dream, próbując zamknąć drzwi przed zombiakami. A co do tych zombie, myślę, że to Dre je sprowadziła. A jak nie ona to ktoś od niej znacznie silniejszy. Zobaczymy, co będzie to będzie. - Nie ma mowy nawet. 
- Oh to tylko dla planu, Dream... - powiedziałem. - Potem cos się wymyśli. 
- A co niby? - powiedział Wilbur, wyglądając za okna. - Najpierw ja myślę, żeby wszystkie wyjścia opracować, a potem dopiero działać. A nie wymyślać plany, jak się coś wydarzy nieprzewidywalnego. Wiecie jaka ona może być. 
- No ja wiem... ale nie mamy czasu. Powiedzieliśmy jej przecież, że mamy gości w domu. 
- Czyli zombie - dopowiedział Tubbo. 
- Dobra, chyba już nie wejdą. - powiedział Dream, przysuwając szafę na drzwi. 
- No to jej powiemy: Hej, mamy zombie w domu, pomożesz nam je wyleczyć? - powiedział już zdenerwowany Will - A jak to ONA ich zatruła? To co wtedy? 
- Ona nie jest głupia. Nie powie, że to ona ich zatruła. - powiedziałem. - Udajmy, że nie wiemy jakim cudem to się stało. ( Mam One Day lol )
- Może być. - powiedział Will. Usłyszeliśmy w tym momencie dzwonek do drzwi i zombiaki zeszli na dół. - Dobra chodźmy. Wyjdziemy tylnymi drzwiami. Szybko! 

Wybiegliśmy z pokoju Dreama, od razu po tym, jak Clay odsunął szafę. Dosłownie jak przedszkolaki z sali. Takie moje skojarzenie. Ranboo czuł się już lepiej i mógł biec. 

Gdy już wybiegliśmy i zamknęliśmy za sobą drzwi, pora była na mnie. 
Musiałem krzyknąć i do Dre pobiec, żeby nie otwierała drzwi, chociaż chciałbym ją tam chętnie wpuścić. 
- NIE OTWIERAJ DRZWI! - w sumie przypomniało mi się, że są zamknięte, ale to tylko do zwrócenia uwagi. 
- O tu jesteś! - wredna żmija się odezwała. - A co z tymi gościami? 
- No oni... jakby są zombie... - wydusiłem to jakbym, serio nie wiedział jakim cudem. Niezły będzie chyba ze mnie aktor.
- Serio? - wyjrzała przez okno. - O kurna, są zieloni. 
- Nie no czerwoni. Dobra słuchaj, po prostu nie wchodź. - wydaje się miła, albo po prostu mistrzowsko kłamie. - No chyba, że chcesz być też jak oni. 
- Nie bardzo... A gdzie reszta? - odbiega od tematu i pilnuje szczegółów. Warto wiedzieć. Zapisałem sobie te zdanie w głowie. 
- Ehh... um z tyłu domu. - powiedziałem, a ta od razu poszła, wyprzedzając mnie. Ale ja nie chciałem jej dać iść jako pierwsza, więc ją dogoniłem. A ta zaczyna biec. JESZCZE SIĘ CHYBA NIE WKURZYŁEM.

- O hejka! - jednak jest pierwsza. Nie wiem czemu dałem jej wygrać. 
- Oo Dre! - pierwszy przywitał się Tubbo. 
- Ale się zmieniliście przez te trzy lata. Widać. - zaczęła rozmowę. Will zgromił mnie wzrokiem niezauważalnie. Mam coś zrobić, ale nie wiem za bardzo co. 
Will i Dream stali i się patrzyli na dziewczynę nieufnie. Ranboo stał i przysłuchiwał się rozmowie. A Tubbo z Dre dyskutowali. 
Muszę niestety przerwać im rozmowę. 
- Wiesz co, mam pytanie. Po co do nas przyjechałaś, Dre? - jej imię bardzo podkreśliłem, aż się odkręciła do mnie. 
Uśmiechnęła się, do mnie jakbym ja sam wiedział odpowiedź na to pytanie. 
- A bo ja coś dla was mam. - wyciągnęła mały słoiczek z kieszeni. - To jest odtrutka. Na zombie. 
Will bez słowa zabrał jej słoiczek i obejrzał go dokładnie. 
- Co? 
- Sprawdzam tylko... - powiedział i oddał jej słoik. - Mamy im to dać? 
- Muszą tylko tego dotknąć i tyle. W niespełna minutę powinni być normalni. 
- Hmm, chwila. - przerwał Tubbo. - Chodź Dre, pokażę ci coś. 

Poszliśmy do domu. Widzieliśmy, że się zbliżają, więc Dre otworzyła słoik. 
- Chwila. - przerwał Tubbo. Wyszedł z naszego grona i stanął odważnie. - Stop. 
Zatrzymali się. 
- Czekaj jak? - powiedziała Dre. - Jak ty to- 
- Mam nad nimi jakąś władzę... - powiedział. Odkręciłem się do Willa, a ten miał skwaszoną minę. Lepiej było chyba tego nie mówić jej... 
- Daj słoik. - ona mu podała i wystawił rękę do nich, a oni się cofnęli. - Stójcie. To dla waszego dobra. Chodźcie tu i wystawcie swoje ręce. 
A oni posłusznie to zrobili. Dre jest w lekkim szoku. Gdyby to byłby ktoś inny, uwierzyłbym. Ale jej nadal nie wierzę. Tubbo nałożył im trochę tej odtrutki na ręce. 
- No i teraz za kilka minut powinni być normalni. 
- Powinni czy będą?- zaczął Dream. Gdy Dre na niego spojrzała, od razu zmienił zdanie. - Chcę tylko wiedzieć... 
- Tak, spokojnie. Nie jestem taka jak kiedyś. - i to zdanie wszystkich zaskoczyło. Czyżby już nie będzie nam robić problemów? Jest już normalnym człowiekiem? Ja nadal szczerze jej nie wierzę. Może innych przekonała, ale nie mnie. 

Wypadek // DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz