34

5.3K 184 2
                                    

15 sierpnia 2015r.
Sobota, 13:50

Dzień zaczął się nie najlepiej. Obudziłam się i zobaczyłam, że Kyle'a przy mnie nie ma, a na szafce nocnej leży kartka z wyjaśnieniami, dlaczego zaczynam dzień bez niego.

"Muszę iść załatwić kilka ważnych spraw związanych z watahą. Przepraszam, że cię zostawiłem i to jeszcze bez pożegnania, ale wszystko wyszło tak nagle i nie chciałem cię budzić. Mam nadzieję, że się wyspałaś. Wrócę do ciebie za kilka godzin. Uważaj tam na siebie. Kocham cię, Kyle."

Byłam bardzo ciekawa co było takiego ważnego, że aż musiał się wyrwać z samego rana z łóżka. Westchnęłam i poszłam się wykąpać, a następnie ubrałam na siebie białą sukienkę do połowy ud, zeszłam na dół do kuchni i zjadłam śniadanie. Od tamtego momentu zaczęło mi się strasznie nudzić i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wpadłam na pomysł, by usiąść sobie z książką w salonie, jednak kiedy to zrobiłam, jakoś nie potrafiłam się skupić i odpuściłam sobie czytanie. Zamknęłam oczy i zaczęłam ponownie się zastanawiać, co mogłabym zrobić, bo wręcz umierałam z nudów i byłam bliska wpadnięciu w szał. Wstałam i odłożyłam książkę na półkę, po czym ruszyłam w stronę schodów, jednak po drodze spotkałam swoją mamę, która zaciągnęła mnie z powrotem do salonu zamierzając ze mną porozmawiać. Nie byłam jakoś w sosie na rozmowę, ale to przynajmniej było jakieś zajęcie i czas mi upłynął.

- Gdzie Isabelle? - zapytałam kiedy kobieta wyjaśniła mi sprawę z którą do mnie przychodzi.

- Jak tylko się obudziła, poszła pobawić się z innymi dziećmi. - odpowiedziała - To pomożesz mi? - patrzyła na mnie z nadzieją w oczach.

- Mamo, nie mogę nic z tym zrobić. Możesz zostać w pokoju Luny tak długo jak chcesz, ale nie pomogę Ci zwiać. Pomyśl tylko, musiałabyś uciekać przez całe życie razem z Izzy, a tak czy siak on i tak by was znalazł. To nie ma sensu. Chciałabym ci pomóc, ale akurat w tej sprawie mogę zaproponować ci tylko ten pokój. Poza tym, Marcus by mnie chyba zabił gdyby dowiedział się, że maczałam w tym palce, a Kyle nie dał by mi żyć. - starałam się jej to jakoś wybić z głowy - Ale chwila, myślałam, że się dogadujecie. - dodałam po zastanowieniu.

- To nie ma znaczenia Abby, on jest wilkołakiem, a ja chce żyć jak normalny człowiek. Napewno możesz coś zrobić, w końcu jesteś Luną, tak? Proszę cię. - złapała mnie za ręce.

- Ale mamo, to tak nie działa. Jestem Luną tego stada, a on do niego nie należy. Nie mam na niego żadnego wpływu. - wyjaśniłam - Tak swoją drogą, czemu w ogóle wyszłaś z pokoju Luny? Jak Marcus cię złapie to już nie wypuści, tym bardziej, że za niedługo jest pełnia. - kobieta zmarszczyła brwi, nie wiedząc co mam na myśli.

- A co do tego ma pełnia? - spytała.

O Boże, nie wierzę, że ja muszę jej to tłumaczyć. To było dla mnie dosyć niekomfortowe, dlatego uznałam, że powiem jej tylko te najważniejsze rzeczy jakie powinna wiedzieć.

- No więc, w pełnię... Ehm, jakby wiesz... Będzie go do ciebie ciągnęło. W sensie... Będzie chciał się z tobą sparować i w ogóle. - nie wiedziałam jak dobrać właściwie słowa - Dlatego właśnie powinnaś zostać w pokoju. Tak jest... Bezpieczniej. - mruknęłam.

Kobieta chyba zrozumiała o co mi chodzi i wstała jak oparzona.

- Teraz mi to mówisz?! Lepiej będzie jeśli wrócę do pokoju. - ruszyła biegiem w stronę schodów i tyle ją widziałam.

Pokręciłam głową jeszcze nie dowierzając w to wszystko. Ojciec Kyle'a i moja mama. Kto by pomyślał?
Jakby ktoś mi kiedyś powiedział, że moja mama będzie z ojcem mojego faceta to chyba pomyślałabym, że jest świrnięty.
Z nudów wzięłam swój telefon i zaczęłam przeglądać na internecie różne rzeczy dla dzieci. To wszystko było takie urocze, aż chciałam to już zamówić, jednak wiedziałam, że to jest zdecydowanie za wcześnie i przede wszystkim nie znamy płci dziecka. Ostatecznie skończyłam jednak leżąc na sofie z ręką na brzuchu wpatrzona w sufit. Mimowolnie zaczęłam się zastanawiać nad imionami dla dzieci, o tym jak nasze maleństwo może wyglądać, jakie będzie z charakteru i tego typu rzeczy. Wyglądało na to, że już zdążyłam się pogodzić z myślą o tym, iż za kilka miesięcy zostanę matką. To było przedziwne uczucie, a już w ogóle kiedy uświadamiałam sobie, że we mnie rozwija się nowe życie. Niesamowite.

- Co tak tutaj sama siedzisz? - z zamyślenia wyrwała mnie Laura, której w pierwszej chwili nawet nie zauważyłam.

- Kyle wyjechał w jakiejś pilnej sprawie, a na dodatek dzisiaj nie ma zbytnio co robić, więc się nudzę. - wyjaśniłam, kiedy usiadła obok mnie.

- Mogłaś przyjść do mnie, coś by się wymyśliło. - odparła.

- Myślałam, że jesteś zajęta. - przyznałam szczerze.

- Byłam, ale tylko przez chwilę. - powiedziała - Jest jeszcze wcześnie, mój brat pewnie wróci dopiero wieczorem, więc co powiesz na małe zakupy? - zaproponowała z błyskiem w oku.

Oho, ktoś tu chyba lubi zakupy. Przemyślałam jej propozycje bardzo dokładnie i stwierdziłam, że przecież i tak nie mam co robić, a Kyle nie powinien się złościć, w końcu będę z jego siostrą, ona się mną zaopiekuje do jego powrotu.

- Okej. - zgodziłam się, na co dziewczyna zareagowała szerokim uśmiechem.

***

Wróciłyśmy do domu bardzo późno, bo koło dwudziestej drugiej. Miałyśmy pełno toreb wypełnionych naszymi zakupami. Co prawda ja nie miałam pieniędzy, ale Laura zaproponowała mi, że za mnie zapłaci. Na samym początku się opierałam, nie chciałam, żeby za mnie płaciła, jednak potem ten temat poszedł już w zapomnienie. Mimo wszystko i tak kupiłam o połowę mniej rzeczy niż ona. Dodatkowo, kiedy przechodziłyśmy obok sklepu z rzeczami dla dzieci, nie mogłam się oprzeć i weszłam, by się w nim rozejrzeć. Po czasie otrzymałam mnóstwo telefonów od Kyle'a, który był bardzo, ale to bardzo zły i kazał nam wracać, dlatego wzięłam kupiłam białe śliczne body i razem z Laurą, wróciłyśmy do domu.

- Mogę wiedzieć, dlaczego poszłyście same na zakupy? - od razu przy wejściu przywitał nas wściekły Alfa.

Jego siostra zaczęła mu tłumaczyć, że chciałyśmy spędzić ten czas same, a nie mając ogon, jednak bruneta wcale to nie uspokoiło. Kazał natychmiast iść siostrze do pokoju, a mnie zaciągnął do sypialni.
Już miał zacząć kolejny wykład, ale mu przerwałam.

- Wiem, przepraszam. Zachowałyśmy się nieodpowiedzialnie idąc bez ochrony. Obiecuje, że to nie będzie już miało miejsca w przyszłości. - podeszłam do niego - A teraz zobacz. - dodałam podekscytowana i podbiegłam do jednej z toreb z której wyjęłam białe body.

Na ich widok Kyle wyraźnie się rozchmurzył i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- Przecież to jeszcze za wcześnie. - stwierdził rozbawiony.

- Wiem, ale nie mogłam przejść obok tego obojętnie. - wzruszyłam ramionami - Podoba ci się? - spytałam.

Mężczyzna pokręcił głową rozbawiony moim zachowaniem, po czym podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie.

- Tak, są śliczne. - mruknął w moje włosy.

Tak oto nasza mała kłótnia została zażegnana. Ze względu na późną godzinę, poszłam wziąć szybki prysznic, a potem razem z moim mate, poszliśmy spać.

BONDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz