6

10.7K 310 10
                                    

2 maj 2015r.
Sobota, 11:45

Uważnie obserwowałam każdy najmniejszy ruch wilkołaka, który wstał i przyglądał mi się z uśmiechem.

- Nie zrobię Ci krzywdy. - miałam wrażenie jakby powoli skradał się do swojej zwierzyny, by jej nie spłoszyć.

Na moje nieszczęście, to ja byłam zwierzyną, a on drapieżnikiem. Wolnym krokiem zbliżał się do mnie, na co ja natychmiast zareagowałam i chwyciłam pierwszy lepszy przedmiot jaki znalazł się pod ręką. Cóż, lepsza lampa niż nic.

- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam.

Coś czułam, że następnego dnia będę bardzo żałować tych swoich krzyków. Napewno gardło będzie mnie boleć, a o normalnym mówieniu to już mogę zapomnieć.
Ku mojemu zdziwieniu, zatrzymał się i uniósł ręce w górę.

- W porządku. Będę stał tutaj. - obiecał patrząc mi prosto w oczy. - Wiesz co się chwilę temu wydarzyło? - spytał opuszczając ręce.

Zanim odpowiedziałam, musiałam najpierw dotrzeć do tego, o co konkretnie mu chodzi. Dopiero wtedy zdecydowałam się odpowiedzieć na jego pytanie.

- Tak. Chyba tak. - potwierdziłam przy okazji kiwając głową.

- Dobrze, a więc co się stało? - widocznie bardzo chciał to ode mnie usłyszeć.

- Jestem twoją mate. - odparłam krótko, a brunet uśmiechnął się jeszcze bardziej, po czym potwierdził moje słowa skinięciem głowy.

- Zatem nie muszę Ci tłumaczyć tego, co będzie później, czyż nie? - zadał kolejne pytanie.

Miałam wrażenie, jakby jego planem było zagadanie mnie, a następnie rzucenie się na mnie. Chyba za dużo naczytałam się horrorów i kryminałów.
Pokręciłam głową, potwierdzając tym jego przypuszczenia.

- Najpierw oznaczenie, później sparowanie. - powiedziałam.

- Dokładnie tak. - ruszył w stronę drzwi, a następnie odwrócił się w moją stronę - Może lepiej będzie jeśli porozmawiamy gdzieś indziej, jeżeli sypialnia ci nie odpowiada. Chodź, powinnaś coś zjeść i się przebrać. - wystawił rękę w moim kierunku.

- Dziękuję, już jadłam. - spojrzałam na niego jak na kretyna.

On naprawdę myślał, że złapie go za rękę? No chyba nie. Jednak powiem szczerze, zaczęłam się zastanawiać nad jego propozycją, na którą ostatecznie przystałam. Chyba w tamtym momencie czułabym się bezpieczniej będąc z nim poza sypialnią, gdzieś gdzie nie było łóżka. Co prawda już jadłam, jednak brunet miał rację. Musiałam się przebrać i nie narzekałabym, gdybym dostała jakiś sok do picia. Przez krzyki zaschło mi w gardle. Poza tym, mężczyzna nie wyglądał tak groźnie, jak wcześniej go widziałam. Może za szybko oceniłam sytuację? Nic się nie stanie jeśli na chwilę odpuszczę i pójdę z nim. Prawda?

- W takim razie możemy się po prostu przejść. - nie odpuszczał.

Po chwili namysłu, ku radości bruneta, powoli do niego podeszłam i czekałam aż wskaże mi drogę, jednak zanim to zrobił, zabrał mi moją jedyną broń. Chciałam już coś powiedzieć, lecz położył mi dłoń na plecach i lekko mnie popchnął w stronę wyjścia. Jak tylko opuściliśmy sypialnię, odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość. Wydawało mi się, że niezbyt mu się to spodobało, jednak nic z tym nie zrobił i ruszyliśmy korytarzem, a następnie zeszliśmy schodami na niższe piętro i podeszliśmy do pierwszych drzwi. Brunet zapukał, a po kilku chwilach otworzyła nam dziewczyna, na oko mająca siedemnaście lat. Miała czarne włosy, brązowe oczy i była nieco wyższa ode mnie, ale nieznacznie. Od razu rzuciło mi się podobieństwo jej do Alfy. Musiała to być jego siostra.

BONDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz