Proszę o gwiazdki :)
W tej chwili chciałam tylko rozjebać mu łeb. Był gliną. Chciał nas sprzedać. Nie odpuściłabym mu, gdyby wpakował kogoś z mojej rodziny za kratki.
Don wiminął mnie w wszedł do pokoju. Nie zmieniłam swojej pozycji. Nie miałam zamiaru go zatrzymywać. Słyszałam jak rzuca Lukiem o ściany. W tej chwili to była muzyka dla moich uszu. Ale musiałam przerwać tą symfonię.
Podeszłam do drzwi kiedy Luke znów przytulił się do ściany. Kiedy Don brał go na ręce przerwałam mu rzucanie Lukiem.
- Zabijesz go. - powiedziałam spokojnie. Spojrzał na mnie. Jego oczy kipiały złością.
- O to chodzi...
- Jak zabijesz glinę będziemy mieli jeszcze większe kłopoty. - puścił Luka, który upadł na podłogę. - Idz za zewnątrz, zaraz przyjdę.
O dziwo Don posłuchał. Po chwili usłyszałam trzaskanie drzwi z dołu.
- Is, ja...
- Dla kogo pracujesz? - przerwałam mu. Nie będę z nim się piepszyć.
- Isa, proszę, posłuchaj...
- Dla kogo!? - krzyknęłam.
- Dla Hobbsa.
- Co miałeś zamiar zrobić?
- Złapać Toretta i O'Connera. - miło. Zajebiście miło.
Zostawiłam go w tym pokoju. Poszłam do salonu. Tak myślałam, że tu będą. Chwyciłam kluczyki od samochodu Luka i poszłam do garażu. Przyda mi się nowy samochód. Wyjechałam z garażu i skierowałam się do domu. Don pojechał za mną.
*
W domu panowała cisza. Poszłam do kuchni. Przy stole siedział Brian. Patrzył na telefon, który leżał przed nim. Kiedy mnie zobaczył wstał i mocno mnie uścisnął. Było już późno. Mia pewnie spała. Brian odsunął się ode mnie po jakimś czasie. Bardzo się martwił. Pewnie widział, jak mój samochód wybucha. - Myślałem, że nie żyjesz...
- Sssshhhhhh, już wszystko gra. A teraz chodź się położyć, bo jesteś zmęczony.
*
Następnego dnia wstałam wcześniej. Zrobiłam śniadanie i czekałam, aż reszta zejdzie na dół. Dziś ma nas odwiedzić Letty i Han. Omawiają jakąś kolejną nielegalną robotę. A ja jestem im potrzebna. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam mokre ręce w ręcznik i poszłam otworztć drzwi. Szmery z góry mówiły, że Brian i Mia wstali. Don codziennie od rana siedział w warsztacie. Za drzwiami stał wysoki azjata z paczką chipsów w dłoni, obok niego stała także wysoka i szczupła brunetka. Jej długie włosy były zaplecione w wysokiego warkocza. Zauważyłam, że Letty poszła do warsztatu.
- Han! - krzyknęłam radośnie i rzuciłam sięw jego ramiona. Usłyszałam tylko jego cichy śmiech.
- A ty to pewnie Gisele? - zapytałam dziewczynę stojącą obok.
- Tak, miło mi cię poznać. - wyciągnęła do mnie rękę. Zignorowałam ją i mocno ją przytuliłam. Także się zaśmiała.
- Chodźcie do środka. Zrobiłam śniadanie. Idę przywitać się z Letty. - minęłam ich i udałam się do garażu. Letty siedziała na kolanach Dona. Oboje się śmiali.
- Hej Letty! - krzyknęłam zwracając na siebie uwagę ich obojgu.
- Cześć Issy! - przywitała się ze mną, po czym zeskoczyła z kolan Dona i uwięziła w mocnym uścisku. Don się zaśmiał.
- A na mnie tak się nie rzuciłaś. - powiedział przez śmiech.
- Achhh, cicho siedź - powiedziałam. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
*
Wszystko zaplanowaliśmy. Mamy przeprowadzić napad na ciężarówkę. Są w niej trzy samochody. Niezłe samochody. Za dziesięć minut ruszamy. Siadam z Donem i Letty w samochodzie. Reszta jedzie drugim. Ja, Gisele i Mia jedziemy skradzionymi autami, Letty załatwi kluczyki, a chłopaki zrobią zamieszanie.
- Okej, jeżeli mamy zgarnąć te bryki musimy ruszać. Więc pakujcie te piękne tyłeczki do samochodu i jedziemy. - zaśmiał się Don.
Wszystko było gotowe. Wyskoczyliśmy na autostradę. Po kilku minutach jazdy znaleźliśmy naszą ciężarówkę. Numery się zgadzały. Autostrada była całkowicie pusta, co jeszcze bardziej nam sprzyjało. Zaczęliśmy akcję.
Opuściłam szybę i wzięłam do ręki hak. Dominic zaczął wyprzedzać. Kiedy byliśmy na równi z kabiną wystrzeliłam hak w drzwi. Toretto ostro skręcił samochód i zjechał na piaszczyste pobocze wyrywając przy tym drzwi. Kolej na Letty.
Jechaliśmy teraz przed ciężarówką. Dziewczyna weszła na dach auta i skoczyła na maskę tira. Kierowca próbował ją zrzucić jadąc slalomem. Letty utrzymała się na masce i wskoczyła do kabiny, popychając jednocześnie kierowcę w bok. Przetoczył się przez siedzenia i zawisł na lusterku po drugiej stronie ciężarówki. Letty unieruchomiła kierownicę i znalazła kluczyki. Rzuciła mi je, a Don zwolnił, żebym wskoczyła do naczepy, w której już były dziewczyny. Wejście na dach i wskoczenie do naczepy nie sprawiło mi żadnych problemów. Przeleciałam wzrokiem po autach. Czarny Ford Mustang. Dla Mii idealny. W końcu płynie w niej krew Toretto. Pomarańczowo-czarna Mazda RX-7 VeilSide. Nie przepadam za takimi samochodami. Weźmie go zapewne Gisele. Trzeciego samochodu nie widziałam za dobrze. Rzuciłam kluczyki dla dziewczyn i zagłębiłam się we wnętrze ciężarówki. Stał tam srebrny Nissan Skyline GT-R R34. Jego boki zdobiły proste niebieskie naklejki. Mój.
Wsiadłam do niego i czekałam na moją kolej. Mia wyjechała bez żadnych szwanków. Tak samo Gisele.
Teraz moja kolej.
DominicDroga zaczęła być lekko pochyła. Samochody same przyspieszały. A na końcu był okropnie ostry zakręt. Mia zdążyła wyjechać. Kierowca ciężarówki jak zobaczył przepaść rozciągającą się za zakrętem od razu puścił się i miękko wylądował na ziemi.
- Letty, skacz! - krzyknąłem do dziewczyny, która kierowała ciężarówką. Unieruchomiła kierownicę i wyskoczyła. Wtedy drugi samochód wyjechał z naczepy. Gisele. Kiedy Letty usiadła obok mnie i zapięła pasy gwałtownie zahamowałem. Ciężarówka jechała w dół. Była kilkanaście metrów od barierki.
- Skacz!!!
Isa
Usłyszałam tylko krzyk Toretta. Zatrzymał się, co znaczyło tylko jedno. Koniec przejażdżki.
Ruszyłam jak najszybciej aby wystarczająco rozpędzić auto. Czułam jak ciężarówka spada...
Wyjechałam z naczepy i zawisłam w powietrzu. Od krawędzi drogi dzieliło mnie kilka metrów. Ale na razie leciałam.
Poczułam mocne uderzenie przednich kół. Tylnymi zaczepiłam o krawędź skał. Zaczęłam lecieć w tył. Przycisnęłam gaz do dechy. Nie mogłam się poddać. Czułam smród palonej gumy. Kochałam ten smród. Chociaż Bóg da mi piękną śmierć. W mega szybkim samochodzie, otulona zapachem palonej gumy. Bez przyjaciół. Z rodziną. Zamknęłam oczy. Po moim policzku spłynęła łza. To koniec. Albo będę tak siedzieć nieskończoność, czyli do momentu, aż skończy mi się paliwo, albo zginę, bo każdy mój ruch zakończy się stoczeniem się tego cholernego samochodu w tą cholerną przepaść. Powieki bolały mnie od siły z jaką je zaciskam.
Muszę się poddać...
Zdjęłam nogę z gazu. Poczułam, że jestem wolna...
CZYTASZ
Furious/l.h.
Fanfiction- Masz nie wychodzić z auta. Jeśli nie wrócimy po godzinie masz stąd odjechać i zapomnieć o całej sytuacji. Rozumiesz? - zapytał mnie Luke. -Ale że co?! Mam zapomnieć o tej sytuacji?! O czym ty mówisz Luke?! - Jeśli stamtąd nie wyjdziemy, będziesz m...