Rozdział: 41

73 3 0
                                    

Kanshin Koji zaczął składać pieczęcie.

-Katon:Tarendan! - wystrzelił potężną spirale ognia

-Żałosne - skomentował Tarizo unikając ataku wyskakując w powietrze

Następnie odsłonił swoją mechaniczną rękę, która wystawił w stronę przeciwnika po czym wystrzelił potężną fale uderzeniową, Kanshin przystawił rękę do ziemi

-Doton:Doryuheki!

Przed byłym członkiem Kary wyrosła ściana ziemi, która niestety nie wytrzymała siły ataku, więc białowłosy odskoczył do tyłu na sporą odległość

-Tak nic nie zdziałam

Tarizo wydłużył swoją mechaniczną rękę chwytając Kanshina za nogę po czym rzucił go o pobliskie drzewo.

-Zawiodłeś mnie, miałem co do ciebie spore oczekiwania, lecz to już przeszłość.

Kanshin Koji wszedł w tryb mędrca, kiedy Tarizo miał go dobić, Kanshin kopnął go w brodę wybijając w powietrze, następnie pojawił się tuż nad nim.

-To koniec Tarizo

Tarizo próbował zaatakować go swoją zmodyfikowaną ręką, Kanshin uchylił się po czym formując w dłoni Rasengana przywalił w nią odrywając od ciała Tarizo

-Draniu

-To nie koniec

-Chou Odama Rasengan

Technika z każdą chwilą stawała się coraz większą, kiedy osiągnęła odpowiedni rozmiar przywalił je w ciało Tarizo powalając go na ziemię

-Udało się

-Hehehe tak myślisz?

Kanshin nie spostrzegł jak oderwana proteza znajdująca się bezpośrednio za nim zaczęła coraz jaśniej świecić aż w końcu eksplodowała, Tarizo w ostatniej chwili odskoczył na bezpieczną odległość, następnie podszedł do leżącego bezwładnie na ziemi Kanshina po czym przybił go do ziemi różnymi prętami

-Wiesz co, jeszcze cię nie zabije. Pozwolę ci być pierwszym świadkiem mojej rewolucji świata - Tarizo zaczął iść w kierunku boskiego drzewa. -Cholerny Kanshin Koji, przez niego będę musiał poczekać aż nie wyleczę obrażeń nim zjem boski owoc chakry. Ale ta cena jest niczym w porównaniu z tym co zdobędę, kiedy tylko go zjem Hahahahahahaha.

Tym czasem w jednej z sali szpitalnych Konohy, Boruto wciąż leżał nieprzytomny. Po jakimś czasie, jego oczy zaczęły się otwierać

-Gdzie ja jestem? - spytał rozglądajac się po pomieszczeniu, dopiero po chwili zdał sobie sprawę że leży w szpitalu -No tak znowu tutaj.

Boruto podniósł się do pozycji siedzącej przypominając sobie ostatnie wydarzenia,  w tym momencie do sali weszła Sarada, widząc obudzonego Boruto natychmiast do niego podbiegła.

-Boruto wreszcie się obudziłeś - powiedziała radośnie przytulając swojego chłopaka

-Sarada, co się stało?

-Mój ojciec przyniósł cię całego przebitego tymi dziwnymi prętami, dzięki mojej matce udało się wyleczyć obrażenia.

-Rozumiem - powiedział po czym dostał cios od Sarady

-Idioto, nigdy więcej nie sprawiaj bym się tak bardzo o ciebie martwiła

-Wybacz

Ich rozmowę przerwał odgłos otwieranych drzwi, do sali weszli Kawaki z Sumire i Mitsuki

-Skopali ci tyłek i teraz leżysz tutaj - powiedział drwiąco Kawaki

-Też się ciesze że cię widzę draniu

-Wszystko w porządku Boruto-kun?

-Bywało gorzej - odparł po czym dostał cios od swojej dziewczyny

Tym czasem w pałacu Code

-Czas wyruszyć do Konohy - powiedział Koyuro

-Wreszcie - dodał Tatsuki

Przeklęty BohaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz