10 - "Zacząłem myśleć o rozwodzie"

692 37 3
                                    

Cztery lata później:

Zaraz po skończeniu studiów dostałam staż w pobliskim szpitalu, gdzie mam nadzieję, że zostanę na dłużej. Pracuję ze wspaniałymi ludźmi, nie wyobrażam sobie innej ekipy. Co prawda nie jest łatwo, jednakże spełniłam swoje największe marzenie. Wiąże się to również z tym, iż spędzamy z Chrisem mniej czasu, jednak nie ma póki co tragedii. Oprócz tego, że męczy mnie o dziecko. Rozumiem, że jestem już po szkole, jednakże chciałabym dotrwać do końca stażu.

- Wróciłam. - Mówię, wchodząc do mieszkania.

- Widzę. - Oznajmia obojętnie, nie patrząc na mnie.

- A Tobie co? - Wzycham, idąc do salonu, w których siedzi i patrzy w ekran laptopa.

- Co tak późno? - Dopiero teraz przenosi na mnie wzrok.

- Nie zdążyłam na autobus, więc musiałam poczekać na kolejny. - Wzruszam ramionami, a zaraz potem chcę się do niego przytulić, jednak wyprzedza mnie i wstaje.

- Idę na rower, jak chcesz to możesz się dołączyć. - Mówi od niechcenia.

- Zmęczona jestem po pracy. - Mówię zgodnie z prawdą.

- Aha, normalka. - Prycha, zakładając buty.

Nie wiem, co go dziś ugryzło. Jeszcze wczoraj było w porządku, choć nie tak jak zawsze. Może coś w pracy. Nie przypomina mi się, abym zrobiła coś źle. Zapewne niedługo mu przejdzie, więc nie mam czym się przejmować.

Odgrzewam sobie obiad, a raczej już kolację. Czuję takie zmęczenie, że po posiłku zapewne zasnę. I tak będę sama, więc to idealny plan na wieczór. Nie będę czekać na męża, tym bardziej przez jego zachowanie.

Po wzięciu prysznica idę do w końcu do sypialni. Dopiero teraz dostrzegam ogromny bukiet róż, a obok niego czerwone podłużne pudełeczko, zapewne łańcuszek. Tylko z jakiej okazji?

- O nie. - Wzdycham załamana, kiedy orientuję się, że zapomniałam o naszej rocznicy.

Karteczka w kwiatach potwierdza mój najgorszy scenariusz. Och, jeszcze ostatnio pamiętałam o naszym świecie, bo szukałam jakiegoś prezentu dla mężczyzny.

***

Próbowałam się wielokrotnie dodzwonić do męża, jednakże zero odzewu. Na szczęście brat poinformował mnie, że jest z nim i niedługo wyśle go do domu. Mogłam się spodziewać, iż nie wróci trzeźwy do domu. Ciekawe, co robi z Nickiem. Z tego, co słyszałam od Sophie, to mieli jechać do rodziców, aby poinformować ich o ciąży. Chris po dowiedzeniu się o tym zaczął mi wypominać to, że oni spodziewają się trzeciego dziecka, kiedy to my nawet nie zaczęliśmy się starać o pierwsze. Czy on nie może zaakceptować faktu, jakoby  chcę rozwijać się zawodowo. Tu nie chodzi o pieniądze, lecz o pasję.

Słysząc łapanie za klamkę, idę otworzyć drzwi. W końcu dotarł do domu.

- Hej. - Mówi z nieco lepszym humorem, który jest spowodowany dużą ilością alkoholu.

- Tak, zapomniałam. - Przyznaję, idąc za nim do salonu.

- Zdarza się, trudno. - Mówi, opadając na kanapę.

- Nie bądź taki, proszę Cię. - Siadam na nim okrakiem, łapiąc jego twarz w dłonie. - Wynagrodzę Ci to, obiecuję. - Chcę go pocałować, jednak odchyla głowę.

- Wiesz, co jest najśmieszniejsze? W dniu rocznicy ślubu, zacząłem myśleć o rozwodzie. - Patrzy na mnie ze łzami w oczach.

Słucham? O jakim rozwodzie on mówi? Chyba się przesłyszałam.

- Co? - Kładę dłonie na swoje uda, siedząc wciąż na nim.

- Tak, Shar. Nie zauważyłaś, że ostatnio postawiłaś swoje życie zawodowe ponad nas? Przykładem jest dzisiejszy dzień. - Mówi bardziej świadomie. - I nagle odechciało Ci się zakładania rodziny. Poszedłem Ci na rękę i czekałem do końca Twoich studiów, ale teraz co stoi nam na przeszkodzie? A tak wiem, Twoje wielkie ambicje. - Używa sarkazmu, przy czym mnie rani.

- Okej, rozumiem. Szkoda, że to nie działa w obie strony. - Podnoszę się, powstrzymując się od łez. - Czyli jak się nie zgodzę na dziecko, to mnie zostawisz? - Zadaję kluczowe pytanie.

- Nie wiem, jestem pijany. Jednak mam tego po prostu dość. Chcę, żebyś o tym wiedziała. - Opiera głowę o oparcie kanapy.

Bez żadnego słowa idę do sypialni. Po przekroczeniu progu wybucham głośnym płaczem. Nie spodziewałam się takiego zakończenia tego dnia. Łudziłam się, że spędzimy jeszcze miły wieczór, jednak rozczarowałam się. Nie może poczekać jeszcze kilku miesięcy, wtedy moglibyśmy zacząć działać...

***

Przepłakałam pół nocy, przez co budzę się dużym bólem głowy. Nie położył się ze mną, pierwszy raz od dłuższego czasu spędziłam noc bez niego. Niechętnie wychodzę z sypialni, kierując się do kuchni, gdzie schowane mam wszelkie leki.

- Hej. - Mówi niepewnie, spoglądając na mnie. - Spałaś w ogóle? - Kiwam głową, po czym wtulam się w jego tors, martwiąc się, że mnie odepchnie. - Przepraszam za wczoraj, za dużo wypiłem. - Całuje czubek mojej głowy.

Nic nie mówię, po prostu czerpię odrobinę radości, będąc w jego ramionach. Choć skrzywdził mnie wczorajszymi słowami, to i tak  cholernie brakowało mi jego bliskości. Dobrze, że dziś ma lepszy humor.

- Z tego też powodu nie idę dziś do pracy. - Dodaje, chcąc się odsunąć, ale nie pozwalam mu na to. - Widzę, że i tak byś mnie nie puściła. - Śmieje się delikatnie. - Co Ty na to, żeby iść do łóżka, a później uczcimy jakoś naszą rocznicę? - Dopiero teraz odsuwam się, aby na niego spojrzeć.

- Nie mam ochoty na seks. - Przewracam oczami.

- Chodziło mi o godzinkę lub dwie snu. Nie wyspałem się na tej kanapie. - Przeczesuje palcami moje włosy.

- Na to mogę przystać. - Mówię, odchodząc w końcu od niego, aby wziąć tabletkę przeciwbólową.

Mam nadzieję, że to mi pomoże, bo inaczej zwariuję. Ból głowy, to chyba najgorsze uczucie jakie istnieje.

***

Leżę w objęciach męża, chcąc wymazać z pamięci wczorajszy dzień. Nadal zastanawiam się, czy mówił poważnie o tym rozwodzie. Może chodzi mu ten pomysł po głowie od dłuższego czasu?

- Christian, to jak z tym rozwodem? Mówiłeś poważnie? - W końcu odważam się zadać to pytanie.

- Nie zostawię Cię, spokojnie. - Całuje moją skroń.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. Prędzej Ty mnie zostawisz, niżeli ja Ciebie. - Czuję, jak się uśmiecha.

- Kocham Cię. - Wtulam się bardziej w jego tors, przymykając powieki.

- Ja Ciebie też. Prześpij się trochę, a później gdzieś pojedziemy. - Delikatnie przesuwa dłonią po moich plecach.

Czuję ogromne zmęczenie, jednak wczorajsze słowa Chrisa będą tkwić mi w głowie zapewne  przez kilka następnych dni. Mam nadzieję, że nigdy w życiu już nie usłyszę takich słów z jego ust.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz