13. - "Nigdy nie zapomnę"

780 37 4
                                    

Od dwudziestu minut obserwuję, jak mój mąż męczy się ze złożeniem łóżeczka. Oferowałam mu moją pomoc, jednak stwierdził, że sobie poradzi. Jestem bardzo ciekawa, kiedy w końcu sięgnie po instrukcję. Rozumiem, że chce pokazać, iż poradzi sobie bez niej, jednak wolałabym, aby ten mebel był porządnie skręcony. Nie chciałaby, aby rozpadło się któregoś dnia.

- Możesz się ze mnie nie śmiać? - Pyta zdenerwowany.

Kręcę głową, wracając do wcześniej czytanej książki. Mamy niedługo jechać do moich rodziców na rodzinną kolację. Zapewne spóźnimy się, jednak wolę nie pospieszać mojego męża, bo ewidentnie nie jest w sosie. Proponowałam, aby zajął się skręcaniem następnego dnia, jednak uznał, że nie chce niczego odkładać na ostatnią chwilę. Zostało nam do terminu porodu ponad dwa miesiące, a on panikuje, jakbym miała jutro jechać do szpitala. Muszę przyznać, że i tak idzie mu lepiej niż ostatnio. Jak skręcał szafę, to o mało co nie wyrzucił niektórych części za okno. Ewidentnie nie ma cierpliwości do działań manualnych.

- Nie będzie gdzie się ruszyć. - Mówi, patrząc na mnie.

- Nie przesadzaj. Zrobi się małe przemeblowanie i będzie dobrze. 

Rzeczywiście nasza sypialnia nie jest największa, jednak nie ma jeszcze tragedii. Przecież w pierwszych miesiącach dziecko nie będzie potrzebowało nie wiadomo ile miejsca. My też nie będziemy potykać się o meble. Oczywiście z czasem będziemy musieli pomyśleć o większym lokum, aby nasze dziecko miało swój własny kąt.

- Wyniesiemy nasze łóżko do salonu? - Zadaje głupie pytanie.

- Zawsze można postawić łóżeczko w salonie, jeśli chcesz tam latać po nocy. - Sugeruję.

Nie wyobrażam sobie pobudek w środku nocy na karmienie czy przewijanie. Czeka nas ciężki okres. W tym przypadku liczę, że Chris będzie mnie jak najczęściej wyręczać, wtedy będę mu bardzo wdzięczna.

***

Siedząc u rodziców na tarasie cieszę się, że w końcu mogę odpocząć na świeżym powietrzu. Chociaż odpoczywanie w dziecięcym hałasie nie jest najprzyjemniejsze. Dzieciaki mojego brata rozbrykały się na tyle, że nawet ostrzeżenie dziadka nie wpływa na nie. Na szczęście ich najmłodsza córka Emma jest jeszcze za mała, żeby dołączyć do swojego rodzeństwa. 

- Nick, Twoja kolej. - Wzdycha Sophie, kiedy do wszystkich dochodzi płacz dziecka.

Widać po nich, że są przemęczeni, dlatego też tata wyręcza ich tym razem. W sumie jemu to na rękę, bo to jego najukochańsza wnuczka. Mała nosi imię jego pierwszej miłości, biologicznej matki Nicka, przez co stała się jego oczkiem w głowie.

- Szykujcie się na to, że mały będzie Was terroryzować. - Brat znów próbuje nas nastraszyć.

- Mój synuś będzie grzeczny. - Śmieję się, patrząc na mojego męża, który nadal nie nabrał dobrego humoru.

Chris był nieco zawiedziony po wizycie u ginekologa, jednak szybko mu przeszło, bo i tak nie poprzestaniemy na jednym dziecku. Jeszcze doczeka się swojej córeczki. Na szczęście nie kupował innych rzeczy dla dziewczynki. Różowego królika podarował Emmie, choć z początku chciał zostawić go na przyszłość.

- I jak doszliście w końcu do konsensusu? - Dopytuje mama, która była świadkiem naszej sprzeczki o imię.

- Tak, zdecydowaliśmy się na Louisa. - Informuje Chris, nie kryjąc dumy.

Mhm, zdecydowaliśmy... Przystałam na jego pomysł tylko dlatego, że nie chciało mi się dalej prowadzić z nim dyskusji. Czasem potrafi być naprawdę uparty. 

- Już się nie mogę doczekać. - Uśmiecha się tata, tuląc do siebie małą.

Ja również chciałabym, aby maluch był już z nami. Chciałabym zobaczyć w końcu owoc naszej miłości. Boję się jedynie, że nie będę potrafiła się zająć własnym dzieckiem. Fakt, zajmowałam się potomkami mojego brata, jednak to nie będzie to samo. Będę musiała czuwać dwadzieścia cztery na dobę. Na szczęście będę miała wsparcie w Christianie, lecz będzie musiał normalnie funkcjonować i chodzić do swojej pracy. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zostawać póki co w kancelarii po godzinach.

- Nie jedz tyle, bo w końcu pękniesz. - Żartuje brat, kiedy sięgam po salaterkę z owocami.

- Możesz nie dogryzać siostrze? - Mama przewraca oczami. - Chcesz, skarbie, jeszcze soku? - Zwraca się do mnie.

- Spokojnie, nie musicie mi usługiwać. Już Christian robi wszystko za mnie w domu. - Oznajmiam, łapiąc go za dłoń.

- Oj, nie wszystko. Jeszcze gotujesz dla nas. - Zauważa.

To prawda, chyba nie zniosłabym kuchni mojego męża czy kupnych gotowców. Czasem zdarzy się, że coś zamówimy albo pójdziemy do restauracji, jednak staram się zdrowo odżywiać ze względu na mój obecny stan. 

***

Przewiązuję pasek szlafroka, idąc do salonu, gdzie zastaję męża, którego wysłałam wcześniej do sklepu, a ja w tym czasie poszłam pod prysznic. Wymyślił sobie seans filmowy na kanapie. Ostatnio coraz częściej kończymy tak dzień. Jeszcze do niedawna chodziliśmy na długie spacery, jednak teraz nie dałabym rady.

- Twoje zamówienie. - Wskazuje na stolik, na którym znajdują się słone i słodkie przekąski.

Zapewne wszystko zniknie do końca filmu, nie dość, że ja pochłonę większość, to jeszcze mój mąż mi pomoże. Cwaniak zapisał się na siłownie z moim bratem. Już kiedyś uczęszczali tam razem, jednak Christian szybko sobie odpuścił. Jestem ciekawa, ile tym razem będzie się trzymać swojego postanowienia. 

- Po ciąży będzie mi tego brakować. - Smucę się, otwierając paczkę żelek. - Nie patrz tak na mnie. Będę chciała wrócić do swojej wagi. - Mówię zgodnie z prawdą. 

Przy ciąży przybyło mi aż siedem kilo. Mama mówi, że to i tak nie jest tak dużo, bo mogłoby być dużo więcej.

- Oj, kochanie... - Obejmuje mnie ramieniem. - Przecież wyglądasz pięknie. - Całuje moją skroń.

- Oj, kochanie, kogo Ty chcesz oszukać. - Śmieję się, patrząc na niego. - Za kilka miesięcy będę skłonna chodzić z Tobą na przejażdżki rowerowe. Oczywiście, jak sprzedamy komuś małego. 

- Dziadkowie będą zadowoleni. - Stwierdza, podając mi pilota. - Twoja kolej na wybranie filmu. Tylko proszę, nie włączaj znów filmu, który oglądaliśmy tysiąc razy. - Przypomina ostatnią sytuację, kiedy włączyłam film, na którym byliśmy po raz pierwszy w kinie. 

- Próbowałam Ci w ten sposób przypomnieć naszą pierwszą randkę. - Zauważam.

- Spokojnie, jeszcze nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę. - Zamyka moje usta pocałunkiem.

To był cudowny okres, pełen niespodzianek i namiętności. Oczywiście nie narzekam na obecny czas, jednakże brakuje mi naszych młodzieńczych chwili. Teraz, gdy pojawi się Louis to już w ogóle będę musiała zapomnieć o takich chwilach tylko we dwoje...  

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz