9. - "Męski wypad"

676 39 3
                                    

No i zostaliśmy rodzicami małej kotki. Dałam się namówić, a raczej po zobaczeniu tej małej, włochatej kulki nie potrafiłam podjąć innej decyzji. Jak nigdy nie przepadałam za kotami, tak teraz nie wyobrażam sobie, żeby zniknęła z naszego życia, choć jest z nami dopiero kilka dni.

- Rozumiem, że jest sobota, jednak chyba pora się podnieść, co? - Do sypialni zagląda mój mąż.

- Zobacz, jak słodko śpi. - Zachwycam się zwierzęciem, śpiącym na drugiej połowie łóżka.

- Wiem. - Śmieje się, opierając o framugę. - Nie wiem, po co kupowaliśmy ten drapak, skoro Mia woli spać z nami. - Wzdycha.

Mia, tak nazwaliśmy nasze pierwsze "dziecko". Nie kłóciliśmy się o imię, Chris rzucił propozycję, na którą przystałam.

- Dobra, kociaro. Wstawaj, zjemy śniadanie i pojedziemy do moich rodziców.

Jak zwykle co weekend jedziemy do któryś z rodziców, zależy jak im pasuje. Na przykład tydzień temu obydwie rodziny zebraliśmy w moim rodzinnym domu na grillu. To był wspaniały dzień. Uwielbiam swoich teściów, mam z nimi świetny kontakt od samego początku, choć sądziłam, że może być z tym różnie.

- Nie wierzę, mój mąż zrobił śniadanie. - Mówię zaszokowana.

- Trzeba od czasu do czasu się wykazać. - Uśmiecha się do mnie.

Zazwyczaj jego śniadanie kończyło się na tostach, jednak teraz przyrządził jajecznicę z pomidorem.

- A gdzie haczyk? - Unoszę brew, biorąc się za jedzenie.

- Nick chce wyskoczyć ze mną na miasto. - Drapie się po karku, patrząc na moją reakcję.

- Męski wypad czy mogę też się dołączyć? - Zadaję pytanie, którym go zadziwiam.

- Raczej Twój brat ucieszy się z Twojego towarzystwa. I ja oczywiście też. - Dopowiada.

- I świetnie. - Cieszę się, bo będę mogła kontrolować mojego mężusia z alkoholem.

Jego wyjścia z Nickiem bywają różnie, więc ten jeden raz wolę go przypilnować, a przy okazji spędzić z nimi trochę czasu. Dziwię się, że mój brat chce wyjść z domu, przecież dopiął swojego i przywiózł ze sobą Sophie, Rileya i Pheobe... Swoją córkę, o której nawet nie wdział. Mam bynajmniej nadzieję, że to jego dziecko. Mała jest podobna do mojego brata, jednakże nie ufam jej matce. Po raz kolejny pokazała, że myśli tylko o sobie. Co ona sobie wyobrażała, ukrywając ciążę?

***

Siedzę na tarasie z Agnes, patrząc jak nasi mężczyźni trudzą się z grillem. Zapewne, gdyby Chris siedział z nami, to Jack szybciej rozpaliłby ogień. Widać, że syn nie przejął po nim tego typu zdolności.

- Mówiłaś mamie, że została babcią? - Pyta brązowooki, podchodząc do nas.

- Jaką znów babcią? - Patrzy na nas niezrozumiale.

- Wzięliśmy sobie takie maleństwo. - Pokazuję jej biało rudą kuleczkę, która widnieje na tapecie mojego telefonu.

- Nie straszcie mnie, już myślałam, że narozrabialiście. - Kręci głową, spoglądając na nas.

- Spokojnie, mamo. Za parę lat będziesz zabawiać wnuków. - Śmieje się, siadając obok mnie, a zaraz potem otula ramieniem.

- Póki co, to weź się porządnie za pracę, a dopiero później zakładaj rodzinę. - Odzywa się jego tata.

- Przecież zacząłem dobrze zarabiać, od razu Rzymu nie zbudowano. - Zauważa.

Fakt pensja Chrisa wzrosła, dzięki czemu pieniądze, które przelewają mi co miesiąc rodzice możemy bez problemu odłożyć na konto oszczędnościowe. Do końca studiów zapewne uzbiera się niezła sumka. Zapewne w przeciągu dziesięciu lat przeniesiemy się do domu. Są plusy mieszkania w bloku, jednakże widzę teraz więcej wad. Nie możemy rano ani wieczorem zjeść posiłku na świeżym powietrzu. Mamy niby balkon, jednakże to nie jest to samo.

***

Świetnie bawię się z chłopakami, siedząc z nimi w pobliskim barze. Chyba muszę częściej z nimi wychodzić, raczej nie będą mieli nic przeciwko.

- Kochanie, pójdziesz mi po jeszcze jednego drinka? - Pytam męża, pokazując, że moja szklanka stała się pusta.

- Shar, wystarczy już na dziś. - Mówi, a zaraz potem wraca do rozmowy z moim bratem.

- Przecież dobrze się czuję. - Wywijam wargę, patrząc słodko.

- Niech Ci będzie, ale nie będę nieść Cię do domu. - Grozi, na co wytykam mu język, a ten podnosi się z miejsca.

Znam swoje możliwości, a póki co jest dobrze. Najwyżej będę trochę marudna i nieznośna. Należy mi się odpoczynek. Jeszcze tydzień i będę po wszystkich egzaminach, dlatego też wyruszymy w naszą podróż.

- Cieszę się, że układa wam się. - Mówi brat, który opiera głowę na łokciu.

- A Ty dlaczego teraz nie jesteś ze swoją rodziną? - Zadaję pytanie, bo widzę, że coś go gryzie.

- Potrzebuję odreagować, a poza tym dzieciaki już śpią. - Wzrusza ramionami, wpatrując się w bursztynowy trunek.

Nie dziwię się mu, musiał przeżyć niezły szok, kiedy dowiedział się o małej. Sama nie mogłam w to uwierzyć.

- A jak z Sophie?

- Próbuję wrócić do tego, co było, jednak oddaliliśmy się od siebie. Może kiedyś się polepszy. - Uśmiecha się blado, dopijając alkohol.

- Wpadnij jutro do nas z maluchami. - Proponuję.

Chris z pewnością ucieszy się z ich wizyty. Zakochał się w małej, choć widział ją dopiero raz. Stwierdził, że może od czasu do czasu robić za niańkę, jestem ciekawa czy Riley kiedyś da mu porządnie w kość, że odechce mu się rodzicielstwa.

- Mogę zabrać ze sobą Sophie? - Niepewnie zadaje to pytanie, gdyż wie, że nie mogę znieść jego dziewczyny.

- No wpadnijcie wszyscy, oczywiście jak będzie miała ochotę. - Mówię na odczepne.

Jak byliśmy u nich kilka dni temu, to widać było jej wycofanie w stosunku do mnie. Wie doskonale, że nie pochwalam jej poczynań. Pewnie z czasem przejdzie mi złość, o ile znów nie odstawi jakiegoś numeru.

- Okej, to ja będę się powoli zbierać. - Podnosi się.

- Już? Myślałam, że posiedzimy trochę dłużej. - Wzdycham.

- Jutro spędzimy razem czas. Lecę, siostra. - Przytula mnie.

- No dobrze. Napisz, jak dotrzesz do domu.

Nie potrzebnie zaczynałam ten temat. Chciał wyjść, żeby odreagować, a ja mu dokładam. Jednak nie robię tego złośliwie, po prostu martwię się o niego.

- To zostaliśmy sami. - Stwierdza mój mąż, kładąc przede mną mojito.

- Na to wygląda i co my z tym zrobimy? - Uśmiecham się, pociągając alkohol przez słomkę. - Czemu to takie mocne? - Krzywię się.

- Bo mam zamiar upić moją żonę, a później zaciągnąć ją do łóżka. - Chwyta moją dłoń, szczerząc się.

Uwielbiam tego faceta. Cieszę się, że póki co jesteśmy niezależni i możemy spędzać czas sami, w dodatku poza domem. Nie ważne w jakim stanie wrócimy do mieszkania. Dlatego też nie chcę się spieszyć z zakładaniem rodziny.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz