58. - „Doszło do małego wypadku"

407 27 0
                                    

Zgodnie z zapowiedzią Christian pojawił się szybciej po dzieciaki, tym razem sam. Cieszy mnie fakt, że Nadii nie będzie przy naszej rozmowie.
Wpuszczam go do środka i proszę go, aby poczekał w salonie. Sama przechodzę do sypialni, gdzie David siedzi z laptopem na kolanach. Dostał godzinę temu telefon z pracy, że jeden z serwerów się wysypał, także dzisiejszy wyjazd do spa stoi pod znakiem zapytania.

- Zajmiesz się przez sekundę Camilą? - Sadzam córkę na łóżku.

- Jasne. Christian już przyszedł? - Kiwam jedynie głową. - W razie czego możesz mnie wołać. - Odkłada urządzenie na szafkę, aby zabawić małą.

- Chłopcy, lećcie się dopakować. Muszę porozmawiać z waszym tatą. - Przypominam, siadając naprzeciwko mężczyzny. - To o czym chciałeś pomówić? - Pytam, kiedy zostajemy sami.

- Chciałem Ci przyznać rację, że faktycznie mało czasu spędzam z dziećmi i chcę to zmienić. Weekendy się nie zmienią, jednak chcę ich widywać również w tygodniu. Mogę ich odbierać ze szkoły i spędzać z nimi popołudnia. - Mówi poważnie.

- Nie wiedzę w tym problemu, jednak chcę, abyś pilnował wtedy prac domowych Louisa. Chyba przychodzi mu okres buntu i z nauką nie jest mu po drodze.

- Jasne, zadbam o to. Chciałbym jeszcze podpytać o wakacje. Wybieramy się z Nadią do Francji na urlop i chciałbym zabrać chłopców. Camila jest jeszcze za mała na taką długą podróż, także chociaż Louisa i Jacoba porwałby na dwa tygodnie. Masz z tym jakiś problem? - Pyta niepewnie.

- Moim zdaniem fajna opcja, zwiedzą trochę Europy. Porozmawiam z nimi, jeśli nie będą mieli nic przeciwko, to będą mogli lecieć. - Oznajmiam, choć moim największym sprzeciwem jest ta kobieta. - Jest jeszcze sporo czasu, także jeszcze dopniemy ten temat do końca.

- Dzięki, Sharon. To w sumie możemy się już zbierać. - Podnosi się z kanapy.

- Mam jeszcze małą prośbę. Zabierzesz ze sobą jeszcze Yuki? Mamy zaplanowany mały wyjazd i raczej nie wrócimy na noc do domu.

Nigdy więcej nie zgodzę się na jakiekolwiek zwierzę. Może i ta psina jest pocieszna, jednak przysparza wiele problemów. W dodatku chłopcom znudziła się opieka nad psem.

- Nie ma problemu. - Uśmiecha się lekko.

Wracam do sypialni, aby zabrać Camilę i jej torbę na weekend. Już od progu słyszę wesołe krzyki małej. Mężczyzna wiruje z nią po całym pokoju, niestety muszę zakończyć ich zabawę.

- Chodź, kochanie. - Biorę ją w ramiona. - Tatuś zabiera Cię niestety do siebie. - Całuję jej czółko.

- Pa, mała. - Łapie ją za rączkę, a zaraz potem wychodzę z pomieszczenia.

Chłopcy przed wyjściem poszli się pożegnać z Davidem, bo prawdopodobnie zobaczą się dopiero za tydzień. Jeśli mężczyzna jutro przed południem wyjedzie do Newcastle, to minie się z chłopcami.

- I jak z naszymi planami? - Kładę się na materacu w sypialni.

- Raczej uda się to ogarnąć ekipie, która jest na miejscu. Z większymi problemami się mierzeni, także nie muszę nigdzie jechać i zostaję z Tobą. - Odkłada urządzenie, aby zaraz położyć się przy mnie. - Jak minęła rozmowa?

- Stwierdził, że chce więcej czasu poświecić dzieciom. Dodał jeszcze o wakacjach, chce zabrać chłopców do Francji. - Przytaczam.

- To chyba dobrze, skąd ta mina? - Zaplata mój kosmyk włosów za ucho.

- Jak tak sobie pomyślę, to nie chcę ich puszczać tak daleko, jeszcze w towarzystwie tej kobiety. Nie mam do niej za grosz zaufania. - Przewracam się na plecy, wzdychając.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz