29. - "Jestem przy Tobie"

647 31 2
                                    

W ostatnim czasie stosunki między nami są napięte. A raczej to ja trzymam męża na dystans. Nie wybaczyłam mu jeszcze tamtej sytuacji z udziałem Louisa i raczej trudno będzie mi o tym zapomnieć. Na szczęście do tej pory nie wywinął niczego podobnego.

- Hej. - Christian przebudza się w końcu. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dziś sobota i mogę poleżeć z Tobą dłużej w łóżku. - Uśmiecha się, zbliżając się do mnie.

Pozwalam na kilka pocałunków, jednak kiedy czuję jego dłoń niebezpiecznie blisko moich spodenek od piżamy, odsuwam go od siebie.

- Nie mam ochoty. - Wzdycha i zaraz potem opada plecami na łóżko.

Nie wiem kogo bardziej karam w tym momencie.

- Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. Ile razy mam Cię przepraszać za tamto?

Nic nie odpowiadam, a niekomfortową ciszę na szczęście przerywa Louis.

- Wstałem, możemy jechać. - Wskakuje na nasze łóżko.

Obiecaliśmy mu, że dziś pojedziemy za miasto, gdzie spędzimy czas na świeżym powietrzu, a zamiast standardowego obiadu rozpalimy ognisko i przyrządzimy nad nim kiełbaski. Sama również cieszę się z takiego rozwiązania. Kolejny cały tydzień spędziłam w mieszkaniu, nie licząc wyjść po syna do szkoły.

- Najpierw tata zrobi śniadanie, zjemy i dopiero potem pojedziemy. - Mówię, wyręczając się przy tym z robienia śniadania.

- Nie możemy zjeść czegoś po drodze? - Krzywi się.

- Nie i tak musimy poczekać, aż Twój brat się obudzi. - Przypomina mężczyzna, wstając powoli z łóżka.

- Zaraz mogę go obudzić. - Szczerzy się do nas siedmiolatek.

- Nawet nie próbuj, bo nigdzie nie pojedziemy. - Grożę. - Zmykajcie do kuchni, jak będzie śniadanie, to możecie mnie zawołać. - Uśmiecham się, przewracając się na bok.

- Widzisz, jaka Twoja mama jest cwana? - Śmieje się, zabierając syna ze sobą.

Cały tydzień wstawałam od rana, aby uszykować Louisa do szkoły, więc należy mi się dłuższa chwila odpoczynku. Na całe szczęście Chris odwozi go, kiedy jedzie do pracy, dzięki czemu do południa nie muszę przebierać się z piżamy.

***

Rozłożona wygodnie na kocu, czerpię promienie słoneczne. Mogłabym spędzać tak każde popołudnie.

- Louis potrafi wymęczyć. - Koło mnie kładzie się mąż, ciężko dysząc.

- Pobiegałeś chwilę za piłką i już jesteś taki zmęczony?

- Teraz Ty możesz mnie zastąpić, zobaczymy czy dotrzymasz mu tempa. - Klepie mnie w pośladek.

- Ja odpoczywam... Możesz mnie chwilę pomasować i iść dalej zabawiać naszego syna.

Nie słyszę słów sprzeciwu, a zamiast nich czuję dłonie męża na moich ramionach. Wspaniale wykonuje tę czynność, aż żałuję, że tak rzadko sprawia mi taką przyjemność.

- Tato, chodź już! - Przybiega do nas chłopiec.

- Odpocznij trochę, skarbie. - Mówię, nie podnosząc się. - Tata jest chwilowo zajęty. - Informuję.

- Nie ma tak dobrze. - Całuje przelotnie mój kark, a następnie wstaje.

- Ej, jesteś okropny! - Rzucam w niego opakowanie kremu z filtrem.

- Ja? - Unosi brew, przypominając dzisiejszy ranek. Wiedziałam, że prędzej czy później odegra się na mnie.

Obserwuję chwilę wygłupy moich chłopców, jednak najmłodszy z nich przypomina o swoim istnieniu. Głośno informuje, że wstał ze swojej popołudniowej drzemki i trzeba się nim zająć. Od razu podrywam się z miejsca, wyprzedzając przy tym męża. Zabieram malucha z wózka, który znajduje się obok, lecz w cieniu.

- Spokojnie zajmę się nim. - Kieruję te słowa do męża, który chciał odebrać mi płaczące dziecko.

Zajmuje mi chwilę uspokojenie malca, jednak udaje mi się to, kiedy zaczynam z nim krążyć po zielonej przestrzeni. Jeszcze niedawno Louis był takim bezradnym maluchem, a już niedługo nasz najmłodszy potomek dołączy do zabaw.

***

Późnym popołudniem wracamy do mieszkania z dwójką śpiących synów. Christian od razu przenosi Louisa do jego pokoju. Jest tak wykończony po dzisiejszym dniu, że zapewne będzie spać do samego rana. Niestety Jacob jeszcze pewnie do rana obudzi się trzy razy, budząc nas przy tym. Przynajmniej teraz mamy jakieś półtorej godziny spokoju, które spożytkuję na wylegiwanie się w wannie.

- Gdzie uciekasz? - Mąż łapie mnie od tyłu, przyciągając do siebie.

Próbuję odpowiedzieć, jednak poddaję się jedynie pieszczotą męża. Całuje każdy centymetr mojej skóry na karku.

- Mam ochotę poleżeć w wannie. - Przerywam jego słodkie tortury.

- Sama?

Wzruszam ramionami, odwracając się w jego stronę, uśmiecham się przy tym. Powolnym krokiem ruszam w stronę pomieszczenia, do którego się kierowałam. Słyszę, że Christian rusza za mną. Nie przeszkadza mi to, wręcz jest mi to na rękę. Nie potrafię być zła na niego, tym bardziej po tak udanym dniu. Kocham patrzeć, jak zajmuje się chłopcami. Pomimo tamtego zdarzenia uważam, że jest wspaniałym i troskliwym ojcem.

***

Przebudzam się, kiedy komórka po raz kolejny zaczyna wibrować. Delikatnie podnoszę się, aby nie obudzić śpiącego mężczyzny, który otula mnie swoim ramieniem.
Łapię po urządzenie, aby wyłączyć internet. Zazwyczaj robię to przed pójściem spać, jednak dziś o tym zapomniałam. Po miłych chwilach z mężem nie minęło nawet pół godziny, a obudził się Jacob. Dość długo męczyliśmy się, aby poszedł z powrotem spać. Na szczęście Christian miał na tyle cierpliwości, że wziął malucha i pochodził z nim po mieszkaniu. Zanim wrócili ponownie do sypialni, ja już spałam. Dzień na świeżym powietrzu każdemu zrobił dobrze.

Odblokowuję telefon, jednak zamiast wyłączenia funkcji, patrzę zdziwiona na wyświetlacz. W powiadomieniach odnajduję zaproszenie do znajomych, a także dwie wiadomości od Davida...
Nie mieliśmy kontaktu, odkąd mój mąż wykazał się zazdrością. Wysłałam mu wiadomość, w której przeprosiłam, jednak nie opowiedział na nią.

- Sharon, czemu nie śpisz? - Pyta zaspany mężczyzna, pocierając oczy.

- Miałam zły sen. - Kłamię i niechętnie odkładam urządzenie na szafkę nocną.

Chciałam odczytać wiadomość, jednak zrobię to dopiero rano. Wiem, że Christian byłby zły, gdyby dowiedział się, że mój były przyjaciel wypisuje do mnie po nocy.

- Och, skarbie. - Ponownie znajduję się w jego ramionach. - Jestem przy Tobie. - Całuje moją skroń, delikatnie wplatając palce w moje włosy.

Wiem, że przy nim nie stanie mi się krzywda. Bardzo opiekuje się mną i dziećmi. Jestem mu za to wdzięczna. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie odpłacić mu się za to wszystko.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz