74. - „Będzie impreza"

358 37 3
                                    

Spędzamy miło czas u moich rodziców. Postanowiliśmy ich odwiedzić i zobaczyć, jak czuje się tata. Wczoraj wrócił do domu z kliniki, gdzie przyjął pierwszą chemię. Pomimo tego można dostrzec na jego twarzy uśmiech. Mama też wydaje się spokojniejsza.

- Chyba zmieniasz zdanie na temat ulubionej wnuczki. - Śmieje się moja rodzicielka, kiedy zauważa Camilę na kolanach swojego męża.

Na pewno nie siedziałabym tak spokojnie, gdyby nie fakt, że dziadek karmi ją ciastem. Mała uwielbia różnego rodzaju słodycze, a wciśnięcie w nią normalnego jedzenia graniczy z cudem.

- Nie mam ulubieńców. - Marszczy czoło, patrząc na nią.

Wszyscy wiemy, że prawda jest zupełnie inna. Emma od zawsze była jego oczkiem w głowie. Choć muszę przyznać, że Camila może być na drugim miejscu.

- Ważne, że ja nadal jestem Twoją najukochańszą córeczką. - Szczerzę się do niego, a ten tylko kręci głową rozbawiony.

- Nie zapomniałaś o niespodziance dla rodziców? - David obejmuje mnie ramieniem, a ja patrzę na niego zdezorientowana. - Zaproszenie. - Mówi mi na ucho.

Oddycham z ulgą, przypominając sobie o kopertach znajdujących się w mojej torebce. Już myślałam, że ma na myśli naszego malucha. W planach mamy wyjawić prawdę rodzinie już niedługo na zorganizowanej imprezie w naszym domu. Jeszcze kilkanaście dni pozostało do naszej przeprowadzki.

- Liczymy na waszą obecność. - Mówię, podając mamie naszą radosną wiadomość.

Przysuwa się do męża, zaraz potem otwierając zawartość. Niespodziewanie przy ich boku pojawia się Jacob, również czekając na reakcję dziadków.

- Będzie impreza! - Mały przeskakuje z nogi na nogę.

- I to całkiem niedługo. - Dodaje kobieta, patrząc na nas podejrzliwie.

Faktycznie nasz wielki dzień zaplanowaliśmy dość spontanicznie. Dlatego też zarezerwowaliśmy najszybszy termin, dzięki czemu już za półtora miesiąca będę nosić nazwisko Davida.

- Nie widzimy sensu dłużej czekać. - Oznajmia mój narzeczony, całując moją skroń.

- Super, dzieciaki. - U taty od razu zauważam zadowolenie, jednak mama długo analizuje informacje. - Kelly, udawaj chociaż, że się cieszysz. - Żartuje, szturchając żonę łokciem.

- Myślę, że tu chyba nie będzie jedna okazja do świętowania. - Dopiero teraz zaczyna się uśmiechać.

David zdradza się kiwając głową z zadowoleniem. Ja tylko przykładam szybko palec do ust, chcąc dać znać, że mój syn jeszcze o niczym nie wie.

***

David postanowił mnie rozpieścić, zabierając najpierw na obiad, a później do kina na nowy film. Chciał wykorzystać okazję, że Christian zabrał dzieciaki do siebie. Miały jednak zostać u niego do jutra, lecz jego plany znów uległy zmianie, przez co musieliśmy szybciej wracać do domu. A to tylko dlatego, żeby bezczynnie czekać, aż łaskawie przyjedzie. Czy on naprawdę myśli, że takimi zagraniami coś ugra?

- Kotku, spójrz. - Mój narzeczony podchodzi do mnie z laptopem. - Co myślisz? - Pokazuje mi zdjęcie garnituru ślubnego.

Pokazuję jedynie kciuk w górę, ponieważ wysyłam kolejną wiadomość do byłego męża. Zaczynam się denerwować jego zachowaniem. Teraz nawet nie potrafi odebrać telefonu.
Zrezygnowana wybieram numer do starszego syna, który na szczęście odbiera po drugim sygnale.

- Louis, gdzie jesteście? Tato miał Was odwieźć już godzinę temu.

- Mieliśmy już jechać, ale on cały czas kłóci się z Nadią. - Mówi ze smutkiem w głosie.

- Przyjedziemy po Was. - Spoglądam na Davida. - Niedługo będziemy. - Mówię, zaraz potem rozłączając się. - Jedźmy po dzieciaki. - Podnoszę się z fotela.

- Coś się stało? - Pyta zmartwiony.

- Christian woli się awanturować, niż zająć się swoimi dziećmi. - Wzruszam ramionami, czując bezradność.

Jestem pewna, że to właśnie ona zażądała, aby oddał maluchy z powrotem pod moją opiekę. Mógłby chociaż zachować się jak dorosły i odpowiedzialny człowiek, i nie kłócić się ze swoją panienką przy dzieciach...

***

Jacob jest bardzo smutny po kilkugodzinnej wizycie u ojca. Okazało się, że to on podniósł ciśnienie panience, kiedy to otwarcie przyznał, iż nie chce z nią spędzać czasu. Wtedy to ona poczuła się urażona i zaczęła kłótnię.

- Nie chcę jeździć do taty. - Mówi, wtulając się w moje ciało.

- A jak nie będzie Nadii u niego? - Pytam, wplatając palce w jego włosy.

- I tak nie chcę. - Mówi stanowczo.

Wiem, że już dziś nie ma sensu, żeby go przekonywać. Jak już się uprze, to jest koniec. Za kilka dni mu pewnie przejdzie. Jednak nie ominie mnie rozmowa z byłym mężem. Niech nie myśli sobie, że oleję ten temat.

- Wy się nie kłóćcie i chcecie z nami robić fajne rzeczy. - Zauważa, kiedy dołącza do nas David.

Mój narzeczony jest równie zniesmaczony tą całą sytuacją, jak ja.

- I jutro też spędzimy super dzień. - Uśmiecha się do młodego.

- Co będziemy robić? - Patrzy się na mnie, jednak ja o niczym nie wiem, dlatego też spogląda na mężczyznę.

- To niespodzianka, nawet mama o niczym nie wie. - Bierze go na ręce. - Tylko musisz lecieć spać, żeby mieć siłę. Będziemy musieli wcześnie rano wstać.

Och, czyli nici z leniwej niedzieli. Jestem bardzo ciekawa, co wymyślił mój partner.

- Czyli to nie będą znów gokarty. - Lekko się zasmuca.

- To będzie coś lepszego. - Młody otula go ramionami wokół szyi.

Tak się cieszę, że mają taką super relację. Mam tylko nadzieję, że to nie zmieni się, kiedy na świecie pojawi się nasze wspólne dziecko.

***

David zarezerwował nam poranny rejs, na którym będziemy mogli obserwować wieloryby. Wiem doskonale, że Jacob będzie tym zachwycony. Ja sama również nie mogę się doczekać. Później prawdopodobnie wybierzemy się na dłuższy spacer po Górach Błękitnych.

- To niesamowite, jak zaczyna zmieniać się Twoje ciało. - Leży wtulony w moje nagie ciało, trzymając w dłoni moją lewą pierś. - Już nawet brzuszek staje się większy. - Zjeżdża dłonią niżej.

- Nasze maleństwo rośnie. - Uśmiecham się szeroko, kiedy czuję jego usta przywarte tuż pod moim pępkiem.

- Nie mogę się doczekać, aż będziesz z nami. - Rozczulam się, choć to nie pierwszy raz kiedy zwraca się do nienarodzonego malca.

David twierdzi, że nie zależy mu na konkretnej płci dziecka, jednak jestem pewna, iż pragnie własnej córki. Wywnioskowałam to tylko i wyłącznie, widząc jak zajmuje się Camilą. Ona w sumie jest bardziej przywiązana do niego, niż do własnego ojca.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz