64. - „To były piękne miesiące przy Twoim boku"

307 37 1
                                    

Na całe szczęście chłopcy wstali przed przyjazdem Davida. Zrobiłam im dziś dzień wolny, który spędza w towarzystwie ojca i swojej siostry. Poprosiłam mężczyznę, aby zabrał dzieciaki do siebie, jednakże ostatecznie stanęło na decyzji spędzenia tego czasu u ich dziadków. Jak mi przekazał, Nadia jest w trakcie zabierania rzeczy z jego mieszkania, także woli postawić na lepszą opcję dla nich wszystkich.

- Dziękuję, że zbierasz ich ze sobą. Naprawdę potrzebuję przemyśleć to wszystko i pobyć sama. - Wzdycham ciężko, patrząc na byłego męża.

- Wiem, Shar. - Obejmuje mnie i przyciąga do siebie. - Jesteś silna, dasz radę. - Całuje moją skroń.

Zdecydowałam jednak, że od razu powiem Davidowi o zeszłej nocy. Nie chcę go oszukiwać. Chcę od razu przyznać się do tej zdrady. Cholernie boję się tej rozmowy, jednak nie widzę już odwrotu.

- Coś się stało? - Odskakuję momentalnie, kiedy słyszę zdziwiony głos starszego syna.

Ścieram szybko pojedyncze łzy z policzków i wyciągam ręce do niego. Podchodzi niepewnie, zastanawiając się zapewne, co jego rodzice robią wtuleni w siebie na środku salonu.

- Nic się nie dzieje, kochanie. - Nie brzmię zbyt przekonująco.

- To dlaczego jedziemy do dziadków? Czemu nie możemy jechać do twojego mieszkania, tato?

- Później pogadamy, dobrze? - Kiwa jedynie głową. - Możecie już zabierać swoje rzeczy i iść do auta. Wezmę Camilę i będziemy jechać. - Oznajmia, a chłopiec spełnia jego prośbę.

- Proszę Cię, nie mów nic dzieciom. Nie chce mieszać im w głowach. - Mówię od razu, kiedy zostajemy sami.

- Nie musisz się o to martwić. - Zapewnia.

Najgorszym, co mogłoby się teraz stać, to gdyby dzieciaki dowiedziały się o całej sytuacja. Póki co informacja o tym, że ich tato rozstał się z Nadią, powinna im wystarczyć. Doskonale wiem, że chłopcy będą przeszczęśliwi z tego powodu. Przez tyle czasu nie zdołali polubić i zaakceptować tej kobiety. Wcale im się nie dziwię...

***

Siedzę przy stole razem z Davidem i nawet nie potrafię spojrzeć mu w oczy. On doskonale wie, że coś się stało. Kiedy tylko go zobaczyłam, zalałam się łazami. Jest mi ogromnie ciężko wypowiedzieć chociażby najkrótsze słowo.

- Nie chcesz, żebym jechał? - Próbuje się domyśleć, o co może chodzić, jednakże nie jest nawet blisko. - Wystarczy jeden telefon i zostaję z Tobą.

Kręcę głową i biorę głęboki oddech. Kilka razy uderzam się dłonią w udo, aby choć trochę uspokoić drżące mięśnie nóg.

- Obiecałam Ci, że nic nie zmieni tego, że jesteśmy razem, ale... - Podrywam się z miejsca, ponieważ na tyle mocno szargają mną emocje. - Nie chciałam Cię skrzywdzić, David. Tak cholernie nie chciałam tego. - Wyrzucam między łkaniem.

Kątem oka zauważam jego nagłą zmianę emocji. Jego kąciki ust momentalnie opadły, a oczy posmutniały.

- Ty i Christian wracacie do siebie? - Pyta cicho.

- Nie... Nie wiem... Wczoraj doszło między nami do zbliżenia. - Mówię w końcu, a ten wciąga głośno powietrze wprost do płuc. - Przepraszam Cię. Tak cholernie Cię przepraszam, David. - Odważam się, aby na niego spojrzeć. - Nie potrafiłam inaczej. Nie potrafiłam w tamtej chwili... - Przerywam, kiedy również wstaje od stołu.

Niepewnym krokiem podchodzi do mnie. Widzę w jego kącikach oczu zbierające się łzy. Walczy sam ze sobą, aby nie dołączyć do mojej rozpaczy. Tylko różnica między nami jest taka, że ja cholernie zawiniłam, ulegając pokusie, a on po prostu postanowił związać się z rozwódką... Z kobietą nie mającą pokładane w głowie, przez co musi teraz cierpieć.

- Nie musisz mi się tłumaczyć, Sharon. - Dotyka mojego ramienia. Czuję, jak drży. - To były piękne miesiące przy Twoim boku. Marzenie z nastoletnich lat w końcu się spełniło. Szkoda, że to nie może trwać wiecznie. - Nie wstydzi się łez, mówiąc mi te słowa pełne uczuć. - Trzymam kciuki, żebyś znów czuła się szczęśliwa. - Niepewnie składa długi pocałunek na moim czole.

Obejmuję go i czuję ogromną ulgę, a zarazem pustkę. Tak bardzo nie chce, aby odchodził ode mnie, jednak z drugiej strony stoi Christian. Mężczyzna, któremu poświęciłam całe życie i urodziłam trójkę wspaniałych dzieci. Te szkraby przecież zasługują na pełną rodzinę. Może głównie ta myśl skłoniła mnie do spędzenia tej nocy z byłym mężem.

- Powodzenia, kochana. - Szepcze do mojego ucha, po czym uwalnia się z moich ramion i po prostu zostawia mnie samą.

Zostawia mnie samą z milionem myśli w głowie. Zasłużyłam sobie na stan, w którym aktualnie się znajduję. Co ja sobie myślałam? Jak ja mogłam go tak cholernie skrzywdzić?
Przez te ostatnie miesiące był dla mnie wszystkim. Niesamowitym wsparciem i motywacją dla lepszego jutra. Bez żadnego problemu zaakceptował Louisa, Jacoba i Camilę. Starał się również dla nich, jednak w ogóle go o to nie prosiłam. Widziałam jego największe zaangażowanie, podczas zajmowaniu się małą. Uwielbiałam patrzeć wieczorami na ich wygłupy. Kiedyś nawet przeszła mi przyszła mi głupia myśl, że może z czasem zostanę znów mamą...
Tak bardzo bałam się tego związku, jednak zadeklarowałam się, aby spróbować. Nie powinnam tego robić, kochając wciąż tego drugiego. To nie miało racji bytu...
Christian tak bardzo mnie skrzywdził. Zranił nie tylko mnie, jednak całą naszą rodzinę. Zdradzał mnie już, kiedy oczekiwaliśmy naszego trzeciego dziecka. Jego córeczki, którą tak bardzo pragnął. Poświęciłam całe swoje życie, aby stworzyć jego wymarzoną rodzinę. Nie żałuję tego w żadnym stopniu, bo cholernie kocham moje trzy pociechy. Gdyby nie one, nie podniosłabym się po tym rozstaniu. One, a później David dały mi kopa do działania.
Teraz odczuwam to, że faktycznie dzięki przyjacielowi z licealnych lat znów poczułam się szczęśliwa. Dlaczego wczoraj nie potrafiłam odpowiedzieć na tak banalne pytanie?

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz