61. - „Trzeba długo czekać na szczęśliwe zakończenie"

705 40 10
                                    

Jesteś beznadziejna... Te słowa odbijają się w mojej głowie echem. Jest już wieczór, a ja jednak nie potrafię myśleć o niczym innym.
Christian po przyprowadzeniu syna z powrotem do domu zdecydował się zabrać go do siebie na kilka dni. Nie chciałam mówić mu, co mi powiedział chłopiec, jednak złamał mnie po chwili rozmowy i wyznałam prawdę. Był wściekły, kiedy to usłyszał. Wtedy też podjął decyzję o wzięciu go ze sobą. Uznał, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich.

- Powiesz w końcu, co się stało? - David zirytował się nieco, kiedy po raz kolejny zastaje mnie zapłakaną.

Nie chciałabym, aby dziś przyjeżdżał do mojego mieszkania. Uparł się jednak, że nie chce mnie samej zostawiać. Wyczuł doskonale, iż dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych.
Od samego początku chciał mnie przemaglować, jednak Jacob uparł się, aby mężczyzna pomógł mu złożyć jego nowy zestaw klocków.

- Nie radzę sobie chyba z wychowaniem dzieci. - Wzruszam lekko ramionami, podwijając kolana do klatki piersiowej.

- Co Ty za głupoty wygadujesz. - Siada obok, otulając mnie ramieniem. - Louis jest w takim wieku, że zaczyna się buntować. Wyrośnie z tego, póki co sprawdza granice. - Próbuje podnieść mnie na duchu.

- Bardzo zabolały mnie jego słowa. - Wtulam się w mężczyznę. - Ma mi za złe, że Christian postanowił się ze mną rozstać.

- To jest jeszcze dzieciak. Nie rozumie wszystkiego... Sharon, jesteś wspaniałą kobietą. Widzę, jak bardzo starasz się, aby Twoje maluchy chodziły z uśmiechem na ustach.

Oddałabym wszystko, aby moje pociechy nie miały żadnych zmartwień. Pragnę, aby miały szczęśliwe dzieciństwo, pomimo tych wszystkich zawirowań...

- Poczekaj kilka dni, Lou sam stwierdzi, że palnął gafę. - Całuje moją skroń.

- Mam nadzieję. Chcę, żebyś miał rację.

Może to rzeczywiście okres buntu? Sama owego nie przechodziłam jakoś burzliwie, jednak wiem już od dawna, iż mój najstarszy syn ma ciężki charakter. Mam nadzieję, że z jego młodszym rodzeństwem będzie łatwiej...

- Co robicie? - Do salonu wpada Jacob, od razu chcąc wepchnąć się pomiędzy nas.

- Rozmawiamy. - Robimy mu miejsce. - Czemu jeszcze nie jesteś w łóżku? - Pytam, choć wiem, że jego odpowiedź mnie nie zaskoczy.

- Nie będę spać sam w pokoju. Nie ma Lou, więc śpię dziś z Wami! - Mówi zadowolony.

- A co zrobisz, jak Louis przeniesie się do drugiego pokoju? - David zadaje mu pytanie.

- Będę codziennie spać z mamusią! - Ekscytuje się, czym mnie rozśmiesza.

- Kochanie, jesteś na tyle duży, że powinieneś spać już sam. - Mierzwię jego gęste włosy.

- Nieprawda!

- Dziś zrobimy dla Ciebie wyjątek, ale już jutro będziesz spać już w swoim łóżeczku. - Całuję jego czoło.

Nie mam nic przeciwko, aby mały od czasu do czasu spał u mnie w sypialni. Chciałabym jednak, aby nauczył się trochę samodzielności, tym bardziej że już niebawem nie będzie dzielić pokoju z bratem.

***

Nie sądziłam, że dzisiejszy wieczór zakończy się na opowiadaniu małemu o moich latach młodzieńczych, a raczej naszej relacji z Davidem. Jacob uparł się, że chce wysłuchać takiej historii na dobranoc.

- To mój dziadek Cię nie lubił? - Dziwi się, kiedy mężczyzna opowiada o niechęci mojego ojca do naszych wspólnych wyjść.

- Dziadek po prostu chciał, żebym więcej czasu siedziała przy książkach. - Tłumaczę. - I tak się w sumie stało, kiedy David wyjechał. - Spoglądam na mężczyznę.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz