70. - „I tak nam minął ten wspólny rok"

297 33 1
                                    

Jesteśmy w tym raju niespełna trzy dni, a już wiem, że będę chciała tutaj powrócić. David miał rację, jest tutaj nieziemsko pięknie. Dzieciom również podoba się nasz wyjazd. Po tych dniach pełnych wrażeń padają zaraz po kolacji. Dziś jednak jest inaczej, ponieważ postanowiliśmy spędzić ten dzień spokojniej. Zostaliśmy w wynajmowanym domku, jednak większość czasu spędziliśmy na prywatnej części plaży. Mój partner zapewnił rozrywkę chłopcom w postaci nauki serfowania. Jacob jednak bardzo szybko się poddał i dołączył do mojej i Camili zabawy w piasku. Udało nam się zbudować niezłą budowlę, jednak małej bardzo szybko przyszło do głowy, aby ją zburzyć. Cieszyła się niezmiernie niszcząc w chwilę to, co budowaliśmy kilka godzin.

- Chciałbym Cię porwać na spacer, jak dzieci zasną. - Mówi David, wchodząc do naszej pięknej sypialni. - A raczej Camila i Jacob. - Obejmuje mnie delikatnie, a po chwili całuje główkę małej, która zasypia w moich ramionach. - Louis obiecał, że zajmie się młodymi, a w razie czego poinformuje nas jakby coś się działo. - Dopowiada, choć ja już o wszystkim wiem.

Podsłuchałam rano jego rozmowę ze starszym synem. Mogę nawet wywnioskować, że planowali to z dużym wyprzedzeniem. Wiem, że ma dla mnie niespodziankę, ale ja dla niego również. Pamiętam doskonale o naszej dzisiejszej rocznicy.

- Dobrze. - Uśmiecham się.

- Tak po prostu się zgadzasz? - Kiwam głową, próbując nie dać po sobie poznać, że o czymś wiem. - Chłopcy się wygadali?

- Nie, o niczym nie wiem. - Zapewniam go. - Weźmiesz małą? Pójdę się przebrać.

- Jasne, ale na pewno o niczym nie wiesz? - Marszczy czoło, odbierając ode mnie dziecko.

- Wiem tylko tyle, że zabierasz mnie na spacer. - Składam krótki pocałunek na jego ustach. - Będę niedługo gotowa. - Mówię przed wyjściem z pomieszczenia.

Zaskakuje mnie cisza, kiedy przechodzę przez nasz salonik połączony zarówno z kuchnią, jak i jadalnią. Jeszcze chwilę temu byli tutaj chłopcy. Przechodzę do ich wspólnego pokoju, gdzie ich odnajduję.

- Już idziesz spać, maluchu? - Zwracam się do Jacoba, który leży na swoim łóżku.

Louis zaś siedzi w fotelu i czyta komiks ze swojej ulubionej serii. Zabrał ze sobą kilka egzemplarzy, które niedawno mu kupiliśmy. Cieszę się, że ma jeszcze inne zainteresowania poza swoim komputerem.

- Jestem bardzo zmęczony. - Mówi cicho.

- Czym Was David przekupił, że jesteście tacy spokojni i posłuszni? - Siadam na brzegu materaca obok młodszego syna.

- Nas? Niczym. - Louis od razu zaczyna się wypierać.

- My po prostu jesteśmy grzeczni. - Oznajmia młodszy, zaraz potem przytulając się do mnie. - To kiedy wychodzicie?

- Jak pójdziesz spać. - Chcę go przytulić, jednak ten wraca do pozycji leżącej i zakrywa się kołdrą po sam czubek nosa.

- Dobranoc! - Krzyczy z zamkniętymi oczami.

Bawi mnie ich dziwne zachowanie. Gdyby nie fakt, że David na pewno ich czymś przekupił, to zaczęłabym się martwić. Wiem, że Louis jest na tyle odpowiedzialny, aby zająć się przez chwilę młodszym rodzeństwem. Przecież i tak nas nie będzie przez kilka chwil.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz