75. - „Mam wszystko, o czym od zawsze marzyłem"

273 32 1
                                    

Dopiero wczoraj skończyliśmy rozpakowywać wszystkie rzeczy w naszym nowym gniazdku, a już dziś organizujemy rodzinną imprezę. To zdecydowanie zbyt intensywne dni, jak na mój obecny stan. Chciałam ukryć swoje słabe samopoczucie przed Davidem, jednak nie udało mi się to.

- Zdrzemnij się, ja się wszystkim zajmę. Chłopcy mi na pewno pomogą. - Całuje moje czoło.

- Tylko nie dawaj im noży, a na pewno nie Jacobowi.

Nie chciałabym, aby ich pomoc w kuchni przerodziła się w tragedię.

- Nie przesadzaj, są już na tyle dojrzali, że powinni nam pomagać przy codziennych obowiązkach.

Tu akurat ma rację. Często przymykam oko na to, że wymigują się od sprzątania po sobie. Faktycznie powinnam to zmienić.

- Obudź mnie przed drugą. - Cmokam go w kącik ust, po czym idę do naszej sypialni.

Oddycham z ulgą, kiedy czuję pod plecami wygodny materac. Dziś w nocy niestety nie dane było nam się wyspać, a to ze względu na dzieci. Zarówno Camila, jak i Jacob nie chcą spać w swoich pokojach. Jedynie Louis jest przeszczęśliwy, ale to głównie ze względu na nowy komputer, na który mnie namówił. Zdecydowanie nie potrafię być asertywna wobec moich dzieci.

- Mamo. - Do pokoju zagląda młodszy z synów.

- Co tam, skarbie? - Wzdycham, uświadamiając sobie, że niełatwo będzie mi zasnąć w ciągu dnia.

- David powiedział, że mamy mu pomóc i nie pozwala mi się dalej bawić. - Słyszę w jego głosie pretensje.

Pewnym korkiem podchodzi do łóżka, żeby zaraz potem wpakować się pod kołdrę.

- Ja się dziś troszeczkę gorzej czuję, dlatego David chce żebyście mu pomogli. Zrobisz to dla mnie? - Zaczynam go delikatnie łaskotać.

- Jesteś chora? - Patrzy ze zdziwieniem.

- Trochę zmęczona.

W ostatnich dniach odczuwam większe zmęczenie i chęć snu. Gdyby nie dzisiejsza impreza, na pewno nie wstalibyśmy tak wcześnie.

***

Oprócz mojej rodziny pojawił się również przyjaciel Davida wraz z partnerką oraz synem, i oczywiście moja przyjaciółka z córeczką. Jej męża zatrzymało coś w pracy i raczej nie dołączy do nas. W pierwszej chwili nie była pocieszona takim rozwiązaniem, jednak nie czuje się już samotna, kiedy tylko udałyśmy się na małe ploteczki.

- Kolejne takie liczne spotkanie na waszym ślubie. - Zauważa przyjaciółka, popijając wino.

- Nie mogę uwierzyć, że to lada moment. - Uśmiecham się szeroko, łapiąc kontakt wzrokowy z Davidem, który rozmawia właśnie z moim tatą i starszym bratem. - Jeszcze mamy tyle spraw do załatwienia. Musimy koniecznie wybrać się na zakupy i znaleźć coś, w co się wcisnę. - Przykładam rękę do brzucha.

Ubrałam się dziś luźną sukienkę, dzięki czemu jeszcze nikt nieświadomy nie zdołał się zorientować. Czekamy na idealny moment, aby wyjawić naszą małą tajemnicę. Nie jestem przekonana do pomysłu, aby dzieci dowiedziały się w tym samym momencie. Wolałabym przekazać im to dopiero jak goście wyjdą, jednak nie wiem czy taki plan się powiedzie.

- Na zakupy z Tobą mam zawsze czas. Tym bardziej takie wyjątkowe.

Oby one nie zakończyły się moim bankructwem. Ze sprzedaży udziałów kancelarii nie zostało mi zbyt wiele pieniędzy, nie spodziewałam się, że aż tyle wydamy na odnowienie tego domu. Jednak było warto, jestem zachwycona efektem finalnym. I w końcu mamy dużą przestrzeń na ogródku, gdzie dzieciaki mają pole do popisu.

- Mamo, możemy pobawić się na górze? - Przybiega do nas zadyszany Jacob.

Jeszcze przed chwilą skakali grzecznie na trampolinie, najwyraźniej zabawa im się znudziła.

- Tylko bez żadnych głupot. - Ostrzegam go.

- Jacob jest dziś w siódmym niebie. - Komentuje moja mama.

- Zdecydowanie, w końcu ma towarzystwo do zabaw. Ostatnio nie po drodze chłopcom do wspólnie spędzanego czasu.

Louis już nie chce poświęcać tyle czasu młodszemu rodzeństwu, co wcześniej. Jednak nie ma co się dziwić, ma własne zainteresowania i znajomych. Nawet teraz siedzi z Emmą w odosobnieniu na końcu ogrodu. Zamiast zabaw wolą rozmawiać.

***

Nick wraz z rodziną żegnają się z nami jako ostatni. Jest już późna godzina, a my jeszcze nie zdążyliśmy poinformować chłopców o ciąży. Udało nam się ukryć to przed nimi, aż do teraz. Wszyscy goście byli pozytywnie zaskoczeni, kiedy ogłosiliśmy naszą radosną nowinę.

- Jacob, Louis! - Wołam przez drzwi tarasu.

Jest już ciemno na dworze, jednak oni wciąż spędzają czas na ogródku.

- Mówiłem, że się zorientują. - Słyszę szept młodszego, kiedy obydwoje zmierzają w moją stronę.

- Chyba nie chcę wiedzieć. - Kręcę głową, przepuszczając ich przez próg. - Chcielibyśmy z Wami o czymś porozmawiać. - David podchodzi do mnie i obejmuje mnie ramieniem. Nie próbuje już kryć swojego zadowolenia.

- Lecimy na kolejne wakacje?! - Jacob wyrywa się z zachwytem przed szereg.

- Wyślą Cię paczką na Hawaje, jak urodzi się dziecko. - Ucisza go brat, zadziwiając nas. - No co? Babcia mi się wygadała. - Wzrusza ramionami.

Wygadała się i nawet mi się do tego nie przyznała. Muszę chyba zacząć uważać na to, co jej mówię.

- Czyli będziemy mieć brata albo siostrę? - Pyta młodszy, przytulając się do mnie.

- Zgadza się, kochanie. - Pochylam się, aby pocałować jego czubek głowy.

- Ale nie wyślecie mnie samego na Hawaje? - Rozśmiesza nas.

- My nie, ale uważaj na brata. - Dodaje David.

- No właśnie, miej się na baczności. - Uśmiecha się do niego cwaniacko.

- Muszę z Wami spać, bo on na pewno będzie chciał to zrobić w nocy! - Próbuje wymusić płacz.

Wzdycham, patrząc na partnera. On również chciał spędzić dzisiejszą noc tylko we dwoje. Jak dobrze, że chociaż Camila śpi w swoim pokoju.

***

Wychodzę z sypialni, kiedy tylko Jacob zasnął. Był na tyle wykończony, że nie musiałam długo czekać. Jest prawie północ, jednak David nie myśli o śnie. Odnajduję go na ogrodzie, gdzie leży w ciszy na rozłożonym leżaku.

- Mam nadzieję, że nie chcesz tu dzisiaj spać. - Śmieje się, próbując położyć się koło niego.

- Miałem już do Was iść. Musiałem trochę pomyśleć. - Obejmuje mnie ramieniem. - Chyba dopiero teraz dochodzi do mnie to wszystko.

- Co masz na myśli? - Pytam zmartwiona.

- Nic takiego, po prostu czuję się cholernie szczęśliwy. Mam wszystko, o czym od zawsze marzyłem. - Całuje moją skroń. - Przede wszystkim mam Ciebie, a Ty mi dajesz wszystko co najlepsze.

- Kocham Cię, David. - Podnoszę głowę, aby spojrzeć mu w oczy. - I ja również jestem cholernie szczęśliwa przy Tobie. - Powtarzam jego słowa, a następnie przywieram do jego ust.

Pomimo dużego zmęczenia nie myślę, aby iść już spać. Wolę leżeć z nim właśnie teraz, patrząc na nasz dom. Uwielbiałam tamto mieszkanie, ale to ze względu na wspomnienia. Tamtych czasów już nie ma, teraz musimy tworzyć nowe. Oby lepsze...

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz