20. - "Lou stęsknił się za Tobą"

677 40 2
                                    

Siedząc na własnym tarasie, cieszę się, że w końcu przenieśliśmy się do większego i dużo lepszego mieszkania. Nad nami mieszka jedynie starsze małżeństwo, które jest zupełnie nieszkodliwe. Staruszka daje coś słodkiego mojemu synkowi, kiedy tylko nas napotyka. Raz nawet zdarzyło się tak, że przypilnowała Louisa, kiedy spieszyłam się do pracy, a mąż stał w korkach. 

Lepiej nie mogliśmy trafić. Mamy prawie wszystko gotowe, oprócz pokoju gościnnego, który z czasem przejmie nasze drugie dziecko. Jednak to za pare lat, póki co Christian nie naciska, więc się cieszę. Oby tak pozostało przez jakiś czas.

- Czemu tak szybko uciekłaś z łóżka? - Podskakuję przestraszona, kiedy słyszę głos męża. - Hej, to tylko ja. - Chichocze pod nosem, obejmując mnie od tyłu. Całuje po chwili moją szyję, a ja odkładam filiżankę z kawą na szklany stolik. - Myślałem, że miło rozpoczniemy dzień. - Szepcze uwodzicielsko. 

- Spałeś tak dobrze, że nie miałam serca Cię budzić, a ja już od dobrej godziny nie śpię. - Tłumaczę, opierając tył głowy o jego ramię.

- Ranny ptaszek z Ciebie ostatnio. - Ponownie muska ustami moją skórę.

- Pamiętaj, że chodzę ostatnio wcześniej spać, a moi chłopcy buszują po nocy.

Christian położył się do łóżka koło północy, a wszystko przez to, że bawili się nową kolejką, którą Louis dostał na drugie urodziny od moich rodziców. Nie wiem, kto się bardziej cieszył mój syn czy mąż.

- Musimy się gdzieś wybrać. Lou stęsknił się za Tobą. - Nienawidzę, kiedy mówi mi to. Wiem, że przez ten tydzień byłam gościem w domu, jednak za to mam cały wolny weekend. Mam okazję zrehabilitować się synkowi.

- Możemy umówić się z Nickiem i Sophie. Mały będzie miał towarzystwo. Może do zoo? - Proponuję, wiedząc jak ucieszy się nasz chłopiec. Od ostatniej wizyty mówił bez przerwy, że chce do zwierzątek.

- Świetny pomysł, zadzwonię do nich po śniadaniu. - Postanawia, odsuwając się ode mnie.

- Zadzwoń teraz, a ja zajmę się posiłkiem i sprawdź, czy Louis już wstał. - Proszę.

- Dobrze, szefowo. - Uśmiecha się szeroko.

Dopijam kawę, a następnie wstaję w celu zrobienia śniadania. Nie mam siły robić czegoś wybitnego, dlatego też biorę się za przygotowanie szybkiej jajecznicy. Mąż i tak będzie zadowolony.

- Coraz bardziej zadziwia mnie nasze dziecko. - Słyszę głos Christiana.

Odwracam się i widzę go z Louisem na ręku, który wtulił się w niego całym ciałem.

- Co znów nawywijałeś? - Łaskoczę delikatnie jego stópkę.

- Jak kładem go spać, to wszystkie zabawki były posprzątane. Chyba nie chcesz wiedzieć, jak teraz wygląda ten pokój.

Chyba nawet wiem, co mogłabym zastać. Ostatnio też było cicho, zbyt cicho. Dlatego też poszłam zobaczyć, co robi. Wysypał każde jedno pudełko z zabawkami, a skończyło się na tym, że zajmował się naszym pupilem.

- Och, łobuz się z Ciebie ostatnio robi. - Śmieję się, jednak mąż nie podziela mojego dobrego humoru. - Daj spokój, to jeszcze dziecko. Później pobawimy się w chowanie zabawek? - Pytam malucha, a ten kiwa ochoczo główką.

- Pobawicie się, jak wrócimy. Mamy być za półtorej godziny na miejscu. - Oznajmia, sadzając małego na jego krzesełku do karmienia.

Półtorej godziny na uszykowanie siebie, małego, a przedtem wciśnięcie w niego śniadanie i dojechanie na miejsce... To przecież graniczy z cudem. Louis jest ostatnio strasznym niejadkiem. Jedyne co bez problemu je to słodycze. Nasi rodzice za bardzo rozpieszczają wnuka, co później powoduje różne problemy.

***

Spacerując po ogrodzie zoologicznym, napawam się widokiem szczęśliwego syna, który spaceruje ze swoimi kuzynami, a co jakiś czas biegnie do Christina, aby ten wziął go na ręce. Wtedy ma większe pole widzenia.

- A tam będzie babcia! - Zachwyca się Riley, pokazując palcem na wybieg małp. - Dziadek tak mówi. - Tłumaczy, kiedy widzi srogi wzrok ojca.

Wszystko jasne. Tata i jego głupie gadanie. Muszę zastanowić się nad zostawianiem mu mojego syna.

- Aż się boję, jakie głupoty będzie gadać cała trójka po tygodniu spędzonym z naszym ojcem. - Zwraca się do mnie Nick, obejmując mnie ramieniem.

- Życzę Wam powodzenia, będą tacy rozpuszczeni. - Śmieję się. - Zazdroszczę jednak Wam tego wyjazdu do Hiszpanii.

Mój brat zaplanował podróż tylko we dwoje z okazji kolejnej rocznicy ślubu. Odpoczną trochę od dzieci, które naprawdę dają nie raz popalić.

- My też byśmy pojechali, gdyby nie Twoja praca. - Zaczyna Christian. Wzdycham, patrząc na niego.

Czy on naprawdę myśli, że swoim gadaniem zrezygnuję z pracy? Nie zrobię tego na pewno, tym bardziej teraz, gdy mamy na głowie kredyt. Nie żyjemy zbyt oszczędnie i wiem, że bez mojej wypłaty było by trudno utrzymać ten sam standard.

- Ciociu, pożyczysz nam Louisa? - Phoebe zjawia się przy moim boku, dzięki czemu nie muszę odpowiadać mężowi.

Śmieję się, a ta łapie mnie za rękę, podskakując radośnie. Uwielbiam ją, zawsze wie, jak poprawić mi humor.

- A po co Wam Loui? - Patrzę na nią, zwalniając krok.

- Do zabawy. - Odpowiada z szerokim uśmiechem.

- Poproś rodziców, może sprawią Wam braciszka. - Proponuję, a Nick z Sophie od razu spoglądają na mnie z zabójczym wzrokiem.

- Ja chcę brata! - Krzyczy, biegnąc do mamy, którą chwyta za dłoń. 

Śmieję się głośno, jednak Nick nie jest mi dłużny. Porywa mojego syna w ramiona, który nie jest zbyt zadowolony z tego powodu. Wujek przeszkodził mu w oglądaniu małpek. 

- Loui, chciałbyś dzidzię w domu? - Pyta, a ten odpowiada mu głośnym płaczem, a wzrok przenosi na mnie. Wyciąga rączki w moją stronę, chcąc wyrwać się z sideł mojego brata.

Odbieram go od mężczyzny. Mija chwila, a on momentalnie uspokaja się, chcąc stanąć na własne nogi, na co mu pozwalam.

- Nie strasz mi dziecka. - Zwracam się do brata.

- Nie licz zbyt szybko na drugiego siostrzeńca. - Odzywa się Christian, łapiąc moją dłoń. Splata nasze palce, po czym całuje moją skroń.

Mój mąż wypowiedział te słowa? Czyżby rola rodzica go przerastała? Jeszcze niedawno mówił, że chce dużą rodzinę. Obawiałam się, że będzie chciał szybko sprawić Louisowi rodzeństwo, a tu taka odmiana. Cieszę się z tego, jednakże oczywiście z czasem chciałabym mieć drugie dziecko. Nie chciałabym, aby nasz synek był jedynakiem. Sama wychowywałam się w gronie rodzeństwa. Są czasem denerwujący, jednak kocham ich. Żałuję jednak, że Luke utrzymuje dystans od nas. Może z czasem mu przejdzie...

***

Przepraszam za moją długą nieobecność, ale zaczęłam pracę i trudno mi znaleźć choć chwilę czasu dla siebie. Postaram się bardziej organizować dni, aby w rezultacie pojawiały się częściej rozdziały.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz