32. - "Jestem szczęściarzem"

488 32 0
                                    

Z uśmiechem na ustach prowadzę wózek, w którym znajduję się Jacob, podążając w stronę kancelarii ojca. Obiecałam mężowi, że dziś po niego przyjdziemy. Miał być z nami również Louis, jednak został z resztą rodziny w naszym mieszkaniu, gdzie kończą organizacje urodzin Christiana. Mają dać mi znać, kiedy będziemy mogli wracać.

- Co, słońce? - Pytam synka, kiedy pokazuje paluszkiem na nasze auto, które znajduje się nieopodal pracy jego taty. - Nie będziemy jechać autkiem. - Mówię, a ten wpatruje się we mnie.

Mały uwielbia podróże autem. Wtedy najczęściej śpi albo siedzi spokojnie w swoim foteliku. Jednak dziś ominie go przejażdżka, a w zamian będzie miał długi spacer.

- Oo i jest Twój tatuś. - Widzę Christiana, który wychodzi z budynku, trzymając drzwi, przez które wychodzi atrakcyjna kobieta. - I jakaś pinda. - Mówię sama do siebie.

Rzadko bywam zazdrosna, jednak nie mogę znieść, jak niektóre kobiety pożerają wzrokiem mojego męża. Tak też jest w tym przypadku. Podchodzę bliżej, żeby w końcu nas zauważył.

- Muszę lecieć, wyślę Ci maila, jak dostanę jakieś informacje z sądu. - Żegna się z nią, przez co wiem, że mówią sobie po imieniu. Z każdą klientką tak postępuje? - Hej. - Uśmiecha się do nas, a zaraz potem porywa syna na ręce, dzięki czemu słyszymy jego radosne okrzyki. - Gdzie Louis? - Pyta, a następnie całuje moje usta.

- Moja mama zabrała go na miasto. - Wymyślam na szybko.

- Sądziłem, że spędzimy ten dzień wszyscy razem. - Zasmuca się nieco. - To co wracamy do domu? - Patrzy w stronę parkingu.

- O nie, kochanie. Dziś wracamy na pieszo do domu. - Uśmiecham się do niego.

- Niech wam będzie. - Poprawia malca w ramionach, dotrzymując mi kroku.

- Jak było w pracy? - Pytam, mając nadzieję, że dowiem się kim była ta kobieta.

- W porządku, trochę jestem zmęczony, ale na szczęście jutro mam wolne i spędzę z wami cały dzień.

- A o co chodzi z tą kobietą? Znacie się?

- Niezbyt. To córka przyjaciółki mamy. A coś nie tak? Czyżby moja żona była o mnie zazdrosna?

- A mam o co? - Mówię bez zastanowienia.

- Oczywiście, że nie, kochanie.

Mam taką nadzieję. Sądzę, że od razu zorientowałabym się, gdyby mąż mnie okłamywał lub coś ukrywał. Nie potrafi kłamać, o tym akurat przekonałam się wielokrotnie w ciągu naszego małżeńskiego życia.

***

Christian był mile zaskoczony naszą rodzinną niespodzianką. Sam przyznał, że liczył dziś tylko na towarzystwo moje i naszych dzieci, jak to zawsze bywa w jego urodziny. Jednak tym razem stwierdziłam, że nieco zmienię tradycję. Przecież tylko raz obchodzi się czterdzieste urodziny.

- Dziękuję Wam za wspaniałą niespodziankę. - Mówi po raz kolejny, kiedy zostajemy jedynie z Nickiem i Sophie.

Dzieciaki zajęły się na szczęście sobą, dzięki czemu możemy spędzić ten wieczór w spokoju.

- Nam nie masz za co dziękować, to wszystko zorganizowała Shar, ale podziękujesz jej, jak pójdziemy. - Śmieje się mój brat, obejmując ramieniem swoją żonę.

Miło znów patrzeć na ich dwójkę, gdy są razem. Widać, że powrót Nicka do domu dobrze wpłynął na Sophie. Wątpię, że dowiedziała się o jego zdradzie, jednak może to i lepiej... Nie wiem, jakby zniosła kolejną złą informację w przeciągu tak krótkiego czasu. Mam nadzieję, że będzie teraz między nimi tylko lepiej. Widziałam, jak przez to wszystko cierpią dzieciaki...

- Oczywiście. - Czuję jego dłoń na swoim kolanie, spoglądam jedynie na niego z uśmiechem.

Cieszę się, że zadowoliłam go taką niespodzianką. Obawiałam się nieco jego reakcji, gdyż od kilku tygodni marudził ze względu na swoją czterdziestkę. Każdy się starzeje i tego niestety nie zmienimy. Na szczęście mi do kolejnego, okrągłego wielu brakuje jeszcze sześć lat.

***

Przymykam powieki, bawiąc się włosami męża, które są jeszcze wilgotne po naszym wspólnym prysznicu.

- W sumie przy mojej młodej żonie zawsze będę czuł się młodo. - Przerywa ciszę trwającą między nami.

- Och, Christian. - Śmieję się pod nosem.

- Nie śmiej się ze mnie, próbuję podnieść się na duchu. - Podnosi głowę z mojej klatki piersiowej na swoją poduszkę, przez co leżymy teraz twarzą w twarz.

- Czas płynie, a my razem z nim. Nie możemy nic na to poradzić, kochanie. - Otulam jego policzek dłonią. - Ale patrz, co osiągnąłeś w przeciągu tylu lat.

- Fakt, jestem szczęściarzem, że trafiłem na tak wspaniałą kobietę. - W końcu się uśmiecha. - Która dała mi dwójkę wspaniałych synów. - Muska delikatnie moje usta.

- Do tego jesteś wspaniałym prawnikiem. - Przypominam.

- Już nie przesadzajmy, nigdy nie będę tak profesjonalny, jak Twój tato.

To racja, ojciec słynie z wygranych spraw, lata praktyki i poświęceń doprowadziły go do tego.

- I cieszy mnie to. Mógłbyś osiągnąć to samo, jednak brakowałoby Ciebie tutaj... W naszym domu. - Mówię, przypominając sobie lata dziecięce, kiedy często ojciec spędzał czas w kancelarii lub w swoim gabinecie.

- A wiesz czego jeszcze brakuje w naszym domu? - Patrzę na niego niezrozumiale. - A raczej kogo.

Naprowadza mnie tylko na jedną myśl, jaką jest jego wymarzona córka. Wiedziałam, że prędzej czy później poruszymy znów ten temat.

- Twojej księżniczki. - Mówię, a ten uśmiecha się jeszcze szerzej na te słowa.

- Może to już pora postarać się o nią, co? - Pyta niepewnie.

- Christian, sam widzisz, że z dwójką bywa nam ciężko, a co dopiero z trzecim dzieckiem. Wstrzymajmy się chociaż dwa lata, proszę. Niech Jacob pójdzie chociaż do przedszkola.

- Okej. - Wzdycha niepocieszony.

- A co zrobisz, jak będzie trzeci chłopiec? - Unoszę brew.

- Będę próbować do skutku. - Żartuje, tuląc mnie do siebie. - A tak serio to będę się cieszył. Kocham być tatą takich super chłopaków, jednak chciałabym zobaczyć, jak to byłoby z dziewczynką. - Czuję, jak uśmiecha się na tę myśl.

- Wiem, kochanie. - Całuję zagłębienie jego szyi.

To będzie najbardziej rozpieszczona córeczka tatusia. Mam nadzieję, że przez pojawienie się w naszym życiu córki nie ucierpią na tym chłopcy, jednak to zmartwienie może zająć mi głowę za jakiś czas. Póki co zdania nie mam zamiaru zmieniać zdania.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz