35. - "Przyjacielskie spotkanie"

450 35 2
                                    

Pakuję ostatnie rzeczy do walizki starszego syna, który uparł się, że chcę lecieć ze swoim tatą do Stanów, gdzie odbędzie się sprawa wpływowego biznesmena. Z początku nie byłam przekonana do tego pomysłu, jednak Chris zapewnił mnie, że będzie miał dużo czasu wolnego. Proponował również, abyśmy całą czwórką tam polecieli. Doszło wtedy między nami do małej sprzeczki, gdyż nie potrafił zrozumieć, że ja również mam pracę.

- Szkoda, mamo, że nie lecisz z nami. - Do pokoju wchodzi Louis, a następnie siada obok mnie na jego łóżku.

- Będziecie mieli męski wypad. - Mierzwię jego włosy. - Dołączyłabym wam Jacoba, ale jest jeszcze za mały.

Z jednej strony odpoczęłabym przez ten tydzień, jednak nie wiem, czy poradziłabym sobie z samotnością i tęsknotą za moimi mężczyznami.

- Tata już spakowany? - Pytam chłopca, gdyż nadal mam napięte stosunki z jego tatą.

- Tak, bawi się z Jacobem w ogródku. - Mówi, a zaraz potem mnie przytula.

- Będziesz za mną tęsknił? - Zadaję pytanie retoryczne.

- Trochę. - Przewracam oczami.

Nie mogę przywyknąć do tego, że już nie okazuje mi tak samo uczuć jak kiedyś. Brakuje mi naszych wieczornych rytuałów, kiedy to czekał, aż ucałuję go do snu.

- A ja za Tobą będę bardzo, bardzo, bardzo. - Przytulam go mocniej, a ten zaczyna się śmiać. - Naładowałam Twój tablet, żeby Ci się nie nudziło w czasie lotu. - Mówię, gdy wyrywa się z moich objęć.

Nie wyobrażam sobie Louisa przez tyle godzin w jednym miejscu. To w końcu ponad dwadzieścia godzin w podróży... Mam tylko nadzieję, że dobrze zniesie lot.

***

Patrzę na wykończonego synka, który umiejscowił się w ramionach taty. Na pewno będzie marudny pod nieobecność Christiana.

- Shar, chyba nie ma sensu, żebyś nas zawoziła na lotnisko. Mały zaraz zaśnie. - Słyszę głos męża z salonu, gdy kończę przygotowywać kanapki na ich podróż.

- Jak uważasz. - Odpowiadam beznamiętnie.

Słyszę tylko jego głośne westchnienie, jednak nie przejmuję się tym. On się nie przejmował mną podczas kłótni.

- Louis, przynieś moją komórkę. Jest w sypialni.

Chłopiec zrywa się ze stołka kuchennego i spełnienia prośbę ojca, który zaraz potem dzwoni po taksówkę.

- Kierowca będzie za dziesięć minut. Młody, zbieraj się powoli. - Wstaje z kanapy, tuląc nadal Jacoba.

Niepewnie spogląda na mnie, jednak kieruje się do sypialni, a ja w pośpiechu zapakowuję prowiant.

- Cieszysz się, że będziesz miała mnie z głowy, co? - Powraca mój mąż, jednak bez dziecka.

Staje przede mną, patrząc mi prosto w oczy. Gdy nic nie odpowiadam, przenosi dłonie na moje biodra, a zaraz potem próbuje złożyć pocałunek na moich ustach.

- Trafiłeś w samo sedno. - Uśmiecham się, odchylając się od niego.

- Mam nadzieję, że jak wrócimy, to będziesz w lepszym humorze. - Kręci głową, puszczając mnie.

- Jeśli nie zdołasz mnie zdenerwować w odległości szesnastu tysięcy kilometrów. - Wzruszam ramionami, a ten uśmiecha się lekko.

- Spróbuję, jednak nic nie obiecuję. - Wysyła buziaka w powietrzu.

- Jestem gotowy. - Mówi Louis, pojawiając się przy drzwiach wyjściowych ze swoją walizką i plecakiem.

- Zapomniałeś o czymś. - Opieram się o blat, patrząc na niego.

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz