Ashton:
To była ona. Zaraz mieliśmy ją złapać, lecz chciałem z nią zagrać w grę. Skoro ona udaję, zagram w jej grę. Gdy miałem powiedzieć, żeby ściągnęła te okulary i perukę usłyszeliśmy męski głos, a wszyscy spojrzeli na wysokiego mężczyznę pod trzydziestką.
-Witaj, Williamie-przywitał się z moim szefem-Pamiętasz o swoim długo?-wszyscy przenieśli wzrok na Walkera.
-Tak-pokiwał głową.
-Bardzo dobrze, bo dzisiaj jest dzień spłacenia twojego długo.
-Co mam zrobić?-
Od kiedy on jest taki potulny? Nie tylko ja się nad tym zastanawiałem, bo widziałem minę moich znajomych.
-Dzisiaj nie złapiesz tej kobiety-wskazał na ognistego złodzieja, a we mnie coś się zagotowało.- Było tak blisko!-A ty kochanie pójdziesz ze mną-podszedł do niej.
-Nie potrzebuje pomocy-wycedziła przez zęby.
-Czyli chcesz zostać przez nich złapana?-przekrzywił delikatnie głowę.
-Jeżeli mnie uratujesz będę miała u ciebie dług- biła od niej pewność siebie.
Miała rację. U takiego gościa lepiej nic nie brać.
-Twoim długiem będzie-zamyślił się- pójście ze mną na kawę-posłał jej uśmiech.
Nie wierzę!
Ja sobie włosy wyrywam, żeby ją dopaść, a ta wychodzi i znika, jak zawsze. Jeszcze będzie popijać kawkę z jakimś innym przestępcą.
-Tylko tyle? -zmarszczyła brwi.
-Nie wiem czemu, ale widzę zaskoczenie na twojej twarzy.
-W moim świecie oczekuję się zawsze więcej-ciekawił mnie jej świat.
-W takim razie witaj w moim świecie.-wystawił jej ramie, które przyjęła wahając się przez chwilę-My już panów pożegnamy. Miłej nocy-odeszli.
-Co to było?-zapytał nie dowierzając James.
-Znów uciekła-odpowiedziałem od niechcenia.
-Z kim się pan zadaję-skomentował to Harry do szefa. On spojrzał na niego z mordem w oczach.
-Nie znacie mojej historii. Im mniej wiecie lepiej śpicie, chłopcy. Wybaczcie, ale nic tu po mnie-odszedł.
Wróciłem do swojego mieszkania, a widok mnie zamurował. Moja siostra siedziała w salonie, jak gdyby nigdy nic i piła jakiś alkohol razem z jakimiś znajomymi.
-Macie dwie minuty, aby stąd wyjść!-wyłączyłem muzykę, która leciał w tle, a wszyscy spojrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Ashton, ja to wytłumaczę-zaczęła Lily, lecz jej przerwałem.
-Nie-powiedziałem stanowczo-Twoi znajomi wychodzą, teraz-po moich słowach wszyscy wyszli, a Lily patrzyła na mnie przepraszającym spojrzeniem-Jestem tobą rozczarowany-ominąłem ją nie dając żadnej szansy, aby cokolwiek powiedziała. Zniknąłem w swojej sypialni przyglądając się panoramie Paryża.
Przebrałem się w spodnie od szarych dresów i położyłem się na moim łóżku. Patrzyłem w biały sufit, lecz przed oczami miałem dzisiejszy bal.
Znowu była o krok przede mną.
W naszej grze ona na ten moment wygrywała, ale postanowiłem to zmienić.
Ostatnio zauważyłem pewien schemat kradzieży, co było dość dziwne, bo ona nie stosowała schematów. Kradła na przemian: diamenty, obrazy i biżuterię. Kolejnym jej celem była biżuteria, a ja już miałem podejrzenia jaka.
Ognisty złodziej:
Tajemniczy mężczyzna odwiózł mnie do domu swoim czerwonym mercedesem.
-W sprawie kawy skontaktuję się z tobą-po jego słowach wyszłam z auta szepcząc ciche "dziękuję".
Była to dla mnie nowa sytuacja. Zawsze to ja, jak już coś ratowałam.
Nigdy nikt mnie.
Ściągnęłam szpilki i sukienkę. Przebrałam się w dresy i położyłam swoją nagrodę na jednej z półek. Zasiadłam nad komputerem opisując ostatnie wydarzenia. Zaczęłam też pisać rozdział, który dopiero miał się wydarzyć. A nosił nazwę: Cillinan snu.
Głęboko niebieska masa diamentu 24,18 karatowego, wraz z kilku białych diamentów zdobiących platyny pierścienia.
Muzyka dla moich uszu.
Gdy ukradnę go muszę umówić się na wizytę mojego zaufanego człowieka, aby potwierdził, że ostatnie zdobycze są prawdziwe, aby później mogły pójść w świat.
CZYTASZ
Gra pozorów
ChickLit-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...