Ashton:
Siedziałem na swoim fotelu i głośno wzdychałem. Po raz kolejny uciekła. Nie zostawiła żadnych śladów. Jak można być tak dobry?
Przynajmniej nie ukradła tego pierścionka.
-Stary! -wbiegł, jak zawsze Harry nie racząc się, by wcześniej zapukać- Znowu cię przechytrzyła- spojrzałem na niego oczekując najgorszego.
Nie, tylko nie to.
Nie.
-Ukradła pierścionek- patrzyłem na niego, lecz przed oczami miałem wynik.
3:2 dla ciebie złodziejko.
-Jadę-wstałem i wyszedłem z mojego gabinetu wsiadając do auta. Gdy w nim siedziałem moją uwagę przykuł schowek. Otworzyłem go, a tam znajdowała się mała czerwona karteczka.
Wydostałeś się panie detektywie? Mam nadzieję, że tak. Bez ciebie było, by nudno.
Pozdrawia twój najbardziej nie złapany złoczyńca <3
Schowałem karteczkę do schowka, gdzie leżało czerwone pudełko. Trzymałem w nim wszystkie karteczki od niej. Nikt nie wiedział, że je zostawiam.
Dojechałem na miejsce kradzieży. Wszedłem do miejsca, gdzie znajdowałem się nie całe parę godzin temu.
-O jest już pan-podeszła do mnie dziewczyna w szybkim tempie-Była dziś u nas kobieta, która miała zacząć tu pracę. Była miła.
-Rozumiem. Wie pani jakieś szczegóły?-posłałem jej uśmiech, żeby się trochę uspokoiła, bo chodziła strasznie nerwowo.
-Ja nie, ale mój przyjaciel Calum, tak. Pracował z nią dzisiaj.
-Super. Może pani mnie do niego zaprowadzić?-przytaknęła i razem weszliśmy do windy. Wjechaliśmy na najwyższe piętro i weszliśmy do jednego z pomieszczenia.
-Pan to Calum?-zapytałem chłopaka siedzącego za ladą, który na mój głos wstał na równe nogi.
-Tak.
-Mam parę standardowych pytań.
Po skończeniu nie dowiedziałem się nic nowego, co wniosło, by do sprawy. Ludzie z FBI sprawdzili wszystko, lecz śladów brak. Miałem już wychodzić, lecz zatrzymał mnie głos Caluma.
-To było przypięte do kasy-wręczył mi czerwoną karteczkę i odszedł.
Gdy dostaniesz kolejne powiadomienie o popełnionym przestępstwie. Uśmiech wpłynie na twą twarz, lecz nie daj się zwieść, bo nie wiesz kiedy wrócę ja.
Czytałem to parę razy w myślach i nic nie rozumiałem z jej słów.
Wsiadłem do samochodu i schowałem już drugą karteczkę tego samego dnia do pudełka. Ciągle w głowie brzęczały mi jej słowa. Nie byłem w stanie nic wymyślić. Pozostało mi tylko czekać na kolejne przestępstwo z jej strony.
Ognista złodziejka:
Po odstawieniu pierścionka do domu wybrałam się do kawiarni, w której byłam pierwszego dnia tutaj. Weszłam do kawiarni i od razu poczułam zapach kawy. Usiadłam na samym końcu sali, a za nim się obejrzałam była przy mnie kobieta.
-Dzień dobry, co podać?-wymusiła uśmiech.
-Czarną kawę bez cukru-do środka kawiarni ktoś wszedł, lecz nie spojrzałam w tamtą stronę.
-Zaraz będzie-powiedziała i udała się do klienta, który siedział stolik dalej. Przyjęła jego zamówienie, lecz przed odejściem spojrzała jeszcze raz na mnie. Odeszła, a ja zobaczyłam mężczyznę, który uratował mnie wtedy na balu. Wstał i podszedł do mnie powolnym krokiem.
-Witaj-uśmiechnął się i usiadł na przeciwko mnie-Obiecałaś mi kawę.
-Oczywiście. Mam nadzieję, że nie wykupiłeś całej kawiarni na mój koszt-zaśmiałam się, lecz on zmarszczył brwi.
-Źle się zrozumieliśmy-teraz ja zmarszczyłam brwi, a on się zaśmiał-Ja płacę.
-Ale to nie sprawiedliwe. Uratowałeś mnie powinnam ci się odwdzięczyć, dlatego ja płacę-przyglądał mi się uważne.
-Intrygujesz mnie-położył ręce na stoliku łącząc je- A to się praktycznie nie zdarza.
CZYTASZ
Gra pozorów
ChickLit-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...