Ognista złodziejka:
Czekaliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy na temat dzisiejszego wydarzenia. Nagle zamilkłam czym przyciągnęłam uwagę mojego towarzysza.
-Co się stało?-zapytał, a ja wskazałam głową na dwójkę kobiet, które weszły w kombinezonie do banku.
-Sprzątaczki przychodzą przed otwarciem i po zamknięciu banku. To one są złodziejkami- szybko wysiedliśmy z pojazdu i pobiegliśmy w stronę wejścia.
Kobiety się przywitały z ochroniarzem, a następnie weszły do jednej z windy. My weszliśmy do drugiej i wjechaliśmy na poziom, gdzie znajdował się podmieniony diament. Wyszliśmy zaraz po dwójce dziewczyn, lecz gdy one poszły na prost my przystanęliśmy za dwoma kolumnami.
Wychyliłam się delikatnie, by sprawdzić sytuację, a detektyw posłał mi ostrzegawcze spojrzenie. Przewróciłam oczami i wróciłam do początkowej pozycji. Gdy usłyszeliśmy część ich rozmowy o planie kradzieży byliśmy już na 100% pewni tego, że to one.
Popatrzyłam na Ashton' a, a on jedynie skinął głową i razem wyszliśmy zmierzając w ich stronę.
-Stójcie! Jesteście zatrzymane!- agent wyciągnął z kieszeni oznakę i pokazał przestępczyniom.
One spojrzały na nas wielkimi oczami i zaczęły się tłumaczyć, lecz agent już je skuwał w kajdanki. Inni ludzie zawieźli je na komisariat, a my dostaliśmy podziękowania od całego zespołu za dobrze wykonaną robotę.
Następnie udaliśmy się do naszych mieszkań. Gdy przechodziliśmy obok agenta pożegnałam się z nim i chciałam wejść na kolejne piętro, lecz złapał mnie za łokieć. Nie spodziewałam się tego, dlatego straciłam równowagę, a po chwili znajdowałam się w ramionach pana detektywa. Jego ręce znajdowały się na mojej tali, a ja miałam swoje zarzucone na jego karku. Do moich nozdrzy dostał się zapach jego perfum.
Cytrusy.
Nasze twarze dzieliły jedynie milimetry. Nikt z nas się nie przysunął ani nie odsunął. Staliśmy w tej samej pozycji bez ani jednej zmiany. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy zastanawiając się. Czy gdyby któreś z nas odważyło posunąć się o krok dalej, czy coś by to zmieniło?
Odpowiedź była prosta.
Nie.
Ja nie byłam ważna dla niego, a on dla mnie.
Odchrząknęłam i odsunęłam się od niego.
-Chciałeś coś?
-Tak. Wejdziesz?-wskazał ręką na drzwi.
-Chętnie-uśmiechnęłam się, a on zrobił po chwili to samo.
Weszliśmy do środka. Ściągnęłam buty i weszłam głębiej mieszkania nie czekając na agenta. Rozejrzałam się, a wystrój od razu mi się spodobał. Różnił się od mojego, który znajdował się u mnie w apartamencie. Na niektórych ścianach znajdowały się brązowe cegiełki. Do o koła było pełno roślin, lecz one nie zagracały. Całe mieszkanie było w odcieniu brązu.
-Wiem, że to nie takie luksusy, jak u ciebie, ale...-przerwałam mu, gdy stanął obok mnie.
-Ładnie tu jest. W moim pierwszym domu był taki wystrój-spojrzałam na niego.
-Był?-zmarszczył brwi i wszedł do strefy kuchennej.
-Był.
Chciał pewnie, bym rozwinęła, ale ja go zostawiłam z taką wiedzą, jaką miał. Nie zapomniałam, że jest agentem FBI. Nie mogłam sobie pozwolić na zapomnienie. To by zrujnowało wszystko, a na to pozwolić nie mogłam. Nie, gdy byłam już tak blisko celu.
CZYTASZ
Gra pozorów
ChickLit-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...